Reklama

Paranormal activity czy idiotyzm przenoszony drogą kropelkową?

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2016, 18:45 • 4 min czytania 0 komentarzy

Zaczęło się od idioty na trybunach Lechii. Siedział za bramką strzeżoną przez Drągowskiego i uznał, że niezłym pomysłem będzie wrzucenie czegoś na murawę (zapalniczki, czy jakiegoś innego kawałka metalu). Niestety, okazało się, że nie był to wcale taki zwykły rzut.

Paranormal activity czy idiotyzm przenoszony drogą kropelkową?

Obejrzyjmy to jeszcze raz:

Widzice to? Nic dziwnego, pocisk ląduje w miejscu, które Drągowski wskazuje palcem. Zwróćcie jednak uwagę na falę uderzeniową, która wykręca w finezyjne loki proste włosy Vassiljeva, a dzielnego i całkiem postawnego golkipera Jagiellonii zwyczajnie zwala z nóg. Bum. Podmuch wiatru ryje murawę, pochłania tysiące istnień ludzkich, a wreszcie sięga i złotego łokcia złotego chłopca z Białegostoku.

No i co wy na to? Czym on rzucał? Granatem? Bombą wodorową? Płytą Zenka Martyniuka (czytaliśmy recenzje, zwala z nóg)? No bo przecież chyba nie uwierzycie, że Drągowski tutaj… Nie, nie przejdzie nam przez klawiatury. Symulował? Udawał, że coś trafiło go w rękę, choć przecież wcale nie trafiło?

Reklama

Jeśli tak się stało, to na szczęście bramkarz Jagiellonii jest kompletnie usprawiedliwiony. To idiotyzm przenoszony drogą kropelkową, który dotarł do niego wprost od kibica Lechii.

Dobra, bez jaj, bez sucharów. Drągowski po raz kolejny udowadnia, że w jego głowie hula wiatr o wiele silniejszy, niż ten który położył go dziś na murawie. To żenujące udawanie, że ręka jest złamana, ta prośba o zmianę, ta rozmowa z Probierzem. Naprawdę, to było tak przykre, tak idiotyczne, tak groteskowe, że czekaliśmy aż Drągowski sam się ze wstydu zapadnie pod ziemię. Niestety, nie zrobił tego, a sądzimy, że chłop dalej będzie brnął w ten idiotyzm.

Przypomnijmy, najbardziej utalentowany polski bramkarz zdążył już pokazywać fucki kibicom, dusić swojego obrońcę, podrywać napastnika metodą „na kolońskiego imigranta”, a teraz symulować śmierć kliniczną po tym, jak przedmiot z trybun poleciał kilka metrów od niego.

Aż strach pomyśleć, co białostocki Buffon (bufon?) przygotuje następnym razem. O ile dojdzie do następnego razu – kontuzja wyglądała na tak poważną, że nie spodziewamy się powrotu do gry przed końcem sezonu. Przyszłego sezonu.

PS Chyba że Drągowski naprawdę dostał, co pokażą inne kamery. Wtedy z przyjemnością (i niekłamaną ulgą) odszczekamy.

***

Reklama

AKTUALIZACJA

Okazało się, że Drągowski jest skończonym idiotą, który intelektualnie został w okolicach końcowych klas szkoły podstawowej. Mieliśmy pewne wątpliwości – może jednak jego mózg wciąż pracuje, może jednak głowa nie służy mu tylko do jedzenia, ale nie, niestety nie. Wypowiedzi z rozmów z dziennikarzami tuż po meczu nie pozostawiają wątpliwości – mamy do czynienia z wybitnym wybrykiem natury, która skojarzyła w jednym człowieku olbrzymi talent i jeszcze większe pokłady nieskrępowanego debilizmu.

Drągowski:

Dalej Drągowski:

***

Chciałem wyprowadzić Krasicia z równowagi, ale niestety, powoli wyczerpywał się mój repertuar zagrań – palec w dupę był, duszenie było, chciałem spróbować czegoś nowego. Korzystając ze swojej wyjątkowej finezji postanowiłem zrobić z siebie idiotę na oczach całej Polski i naturalnie obserwujących mnie skautów, by wyzbyli się wątpliwości – w mojej głowie znajduje się siano – tak właśnie brzmi w naszych uszach wypowiedź jednego z największych ananasów z rocznika 1997 (a trzeba wiedzieć, że rywalizuje m.in. z Kylie Jenner i samochodem naszego kumpla odpalanym przez uderzenie młotkiem).

Jedyny plus – jest w miarę szczery. Ale o tym, że ludzie tej kondycji umysłowej są szczerzy wiemy już od czasów Forresta Gumpa. W końcu poznasz głupiego po czynach jego.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...