Reklama

Wolny Mili i atak Niedzielan-Rasiak. Pucharowy rajd Groclinu

redakcja

Autor:redakcja

03 marca 2016, 11:04 • 3 min czytania 0 komentarzy

Tamtego sezonu Wisła Płock odpadła z Ventspilsem, GKS Katowice z Cementarnicą. Biała Gwiazda odbiła się w eliminacjach Ligi Mistrzów od Anderlechtu, niedługo później przyszło rozczarowanie z Valerengą. Nawet w Intertoto obrywaliśmy w pierwszych rundach: Odra od półamatorskiego Shamrock, Polonia aż 1:5 od Toboła Kostanaj. Ale wszystko to nie miało znaczenia w obliczu pamiętnego pucharowego rajdu Groclinu, który zmontował nieprawdopodobnie silną jak na polskie warunki pakę i potrafił bić europejskie marki.

Wolny Mili i atak Niedzielan-Rasiak. Pucharowy rajd Groclinu

Groclin, w przeciwieństwie do niemal wszystkich innych polskich drużyn, gładko przeszedł kwalifikacje. Potem wpadł na Herthę, a Niemców przede wszystkim uderzyło to, co później uderzyło i Anglików: nazwa nie do wymówienia. Kuriozalnie z ich perspektywy długa. I co, i potem przegrywają z czymś, co się nazywa Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, co na kontynencie nie znaczyło zupełnie nic? A jednak stało się faktem.

Prawdą jest, że Hertha w momencie starcia z Groclinem była w rozsypce. Dno Bundesligi, grupa zawodników z poważnymi nazwiskami, ale nie tworzących razem drużyny. Polskie akcenty aż trzy: Kuszczak w szerokiej kadrze, grywający niezwykle rzadko Karwan, a także notorycznie zawodzący Wichniarek. Zaczęło się od 0:0 na wyjeździe, po którym ówczesny menedżer Herthy, Dieter Hoeness, uderzył pięścią w stół: Skoro ci piłkarze nie gwarantują dobrych wyników, to muszę się zastanowić, czy nie zacząć ich wymieniać.

A przecież to była tylko przygrywka, bo Hertha wyleciała przez samobój Simunicia. Znamienne.

Jeśli wspomnieć jedną migawkę tamtych europucharów Groclinu, to wszyscy będą zgodni: gol Mili w Manchesterze. Duet Niedzielan-Rasiak swoją drogą, świetni stranieri w osobach Mynara i Sedlacka również, ale ikoną został perfekcyjnie wykonany rzut wolny młokosa, który zapowiadał się wspaniale, na być może playmakera europejskiej klasy. Groclin zagrał z City mądrze, nie pękł mimo, że Anelka szybko wyprowadził Anglików z Seamanem czy Fowlerem w składzie na prowadzenie. Potem udało się utrzymać 1:1, a w rewanżu 0:0 – nie można powiedzieć, żeby była to szczególnie ofensywna drużyna, tak porywająca jak swego czasu Wisła w meczach z Parmą czy Schalke. Nie, ich styl był znacznie bardziej kunktatorski, ale dajcie spokój: przy takich wynikach z takimi ekipami czepiać się, że nie grali przepięknie to skrajna przesada.

Reklama

Sen Drzymały miał trwać dalej, po wylosowaniu Bordeaux w kraju panował optymizm. Może nie euforia, bez przesady, ale w obliczu zbicia Herthy i Man City nie było strachu przed Francuzami. Ba – mówiono, że los był łaskawy, bo można było trafić Barcelonę, Parmę, Valencię, Inter, Liverpool czy Romę.

Niestety ten dwumecz na zawsze zostanie zapamiętany jako zmarnowana szansa. Była, istotnie, i to całkiem spora: w Grodzisku zaczęło się dobrze, Groclin przeważał, a od 30 minuty grał w przewadze jednego zawodnika. Może jednak to właśnie spętało nogi, że nagle, choć grał z Bordeaux, był faworytem i wymagano od niego w takich okolicznościach zwycięskiego rezultatu. Skończyło się na bolesnym 0:1 po bramce Chamakha w ostatnich sekundach. 3 marca 2004 pożegnanie z pucharami, już bez wiary: 1:4, egzekucja, ale i tak wspomnienia polskim kibicom pozostaną długo.

Najnowsze

Ekstraklasa

Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Patryk Fabisiak
0
Pertkiewicz: Marchewka zamiast kija z młodzieżowcami, kwota w PJS co najmniej podwojona

Komentarze

0 komentarzy

Loading...