Reklama

Tak się kończy wpuszczenie lisa do kurnika. Twente na skraju bankructwa

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 marca 2016, 21:22 • 3 min czytania 0 komentarzy

Było mistrzostwo Holandii, europejskie puchary i duże – jak na ten klub – pieniądze. A zawsze tam gdzie fontanna kasy tryska na lewo i prawo, pojawiają się też ludzie, którzy chcieliby uszczknąć coś dla siebie. Tak było właśnie w ostatnich latach w Twente, które na skutek szeregu złych decyzji i ogromnych problemów finansowych kolejny sezon może zacząć od amatorskiego poziomu rozgrywkowego w Holandii.

Tak się kończy wpuszczenie lisa do kurnika. Twente na skraju bankructwa

Przez wiele długich lat klub z Enschede mógł z zazdrością spoglądać na o wiele bardziej utytułowanych rywali z Amsterdamu i Eindhoven. Gdy Ajax czy PSV dzielnie prezentowali się w Lidze Mistrzów, a trofeum za mistrzostwo kraju rokrocznie krążyło od jednego do drugiego miasta, „Tukkers” wiedli spokojnie życie ligowego przeciętniaka. Czasem udało się doczłapać do finału krajowego pucharu, czasem zakręcić gdzieś wokół europejskich pucharów, ale generalnie – bez szału. Lata 2008-2010 to jednak złoty okres w historii klubu, który pod wodzą Steve’a McClarena sięgnął po wicemistrzostwo i mistrzostwo Holandii. Do Enschede szerokim strumieniem spłynęła więc forsa, a wraz z nią zainteresowani jej podziałem biznesmeni, którzy w Holandii zapragnęli ulokować swoje interesy.

Doyen Sports to firma, która jeszcze kilka lat temu miała pomóc klubowi w tym, by finansowo i marketingowo dobić do czołówki, a której nazwa dziś przyprawia kibiców Twente o dreszcze. Zaczęło się od finansowej pomocy przy transferach oraz przekazania części praw do kart zawodniczych zewnętrznemu inwestorowi. W skrócie: Doyen przelało na konto Holendrów nieco ponad trzy miliony euro, a w zamian miało bardzo duży wpływ na to, co będzie się działo z każdym centem otrzymanym ze sprzedaży wybranych graczy. Z czasem ten sposób współpracy okazał się jednak jedynie nielegalnym przepływem gotówki.

„Współpraca z Doyen Sports to niepowtarzalna okazja, by znacząco podnieść nasz status finansowy i w tej kwestii dobić do krajowej czołówki”, mówił jeszcze wtedy pełen optymizmu prezes Aldo van der Lans, który – gdy wyszły na jaw finansowe przekręty – pierwszy podał się do dymisji.

W listopadzie 2015 roku wyciekło wiele umów, jakie Twente zawierało z zewnętrznym inwestorem. Założenia w nich rozpisane nie były w żadnym stopniu zbieżne z finansowymi regułami wytyczanymi przez UEFA, więc na dobry początek klub z Enschede został wykluczony na najbliższe trzy lata z europejskich pucharów i ukarany grzywną. Ta decyzja pociągnęła jednak za sobą lawinę innych niefortunnych zdarzeń, które na „Tukkers” rzutują w co najmniej nieprzychylnym świetle. O złym zarządzaniu klubem wypowiadali się nawet sami zawodnicy, a będący dotąd kapitanem Hakim Ziyech za nietrzymanie języka za zębami utracił opaskę kapitańską.

Reklama

„Jeśli mam być szczerzy, to Twente powinno się teraz zainteresować usługami Houdiniego i Hansa Kloka, bo tylko tak uzdolnieni iluzjoniści mogą im dziś pomóc”, skomentował dyrektor KNVB, Bert van Oostveen.

Nierozważna polityka i porażająca naiwność sprawiły, że Twente jest dziś upaprane po same uszy, a współpraca z Doyen Sports – zamiast pomóc w rozwoju – ściągnęła klub na dno niczym betonowe buciki. Wszystko najprawdopodobniej skończy się w taki sposób, że Twente zostanie relegowane o kilka klas niżej i na długie lata może zapomnieć o rywalizacji z Ajaksem czy Feyenoordem.

Najnowsze

Niemcy

Honess: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Szymon Piórek
0
Honess: Zatrudnienie Xabiego Alonso będzie praktycznie niemożliwe

Komentarze

0 komentarzy

Loading...