Reklama

Czas na wjazd ubiegłorocznych finalistów. Kolejny wieczór z LM

redakcja

Autor:redakcja

23 lutego 2016, 16:00 • 5 min czytania 0 komentarzy

Nie oszukujmy się, ubiegły tydzień w Lidze Mistrzów był jak przedsmak, jak ostrożna zapowiedź prawdziwej jatki. Benfica – Zenit? Gent – Wolfsburg? To starcia z Ligi Europy, a nie elity największych. PSG z Chelsea tkwiącą gdzieś w środku ligi angielskiej czy Real przejeżdżający przez Romę to też jeszcze nie ten poziom temperatury. Za to dziś? Dziś mamy wreszcie mecze prawdziwego szczytu. Lider i aktualny mistrz ligi włoskiej z liderem i aktualnym mistrzem ligi niemieckiej. Jeden z najpoważniejszych faworytów do tytułu mistrza Anglii oraz pewnie kroczący po obronę mistrzostwa Hiszpanii gigant z Katalonii.

Czas na wjazd ubiegłorocznych finalistów. Kolejny wieczór z LM

Liga Mistrzów wreszcie pokazuje mistrzów.

Jasne, to nie oznacza od razu, że na murawie dojdzie do fantastycznych starć, a bramki takie, jak ta sprzed tygodnia autorstwa Cristiano Ronaldo będą dziś padać co osiem minut. Nie da się jednak zbyt mocno dyskutować – los chciał, że dwie najmocniejsze, najsilniej obsadzone pary zmierzą się w tym samym czasie. Między kibicami już krąży mem, „fuck you UEFA” za wyznaczenie dwóch tak wielkich starć na jedną godzinę. My zaś zastanawiamy się: co rozsądniej obejrzeć?

Arsenal – Barca, ponieważ:

– w ostatnim dwumeczu tych zespołów Arsenal też zaczynał od meczu u siebie, też był skazywany na pożarcie, też miał być tylko workiem treningowym dla rozpędzonych asów z Barcelony, a jednak: wygrał 2:1. To właśnie wtedy Szczęsny wykonał słynną harmonijkę:

Reklama

To właśnie wtedy Cesc Fabregas powiedział, że nigdy nie uczestniczył w bardziej intensywnym meczu, to właśnie wtedy nad postawą obu klubów rozpływali się i szkoleniowcy, i dziennikarze, i nawet – zazwyczaj kręcący nosami – angielscy eksperci. To już inna Barcelona, to inny Arsenal, ale w świecie, gdzie drużyny i filozofie gry bywają tymczasowe – mamy wrażenie, że akurat „Kanonierzy” i Katalończycy są w miarę stali w uczuciach i wierni własnej wizji. Powtórka sprzed lat? Może nie wynik jak wówczas, może nie emocje jak podczas tamtych dziewięćdziesięciu minut, ale sama intensywność i nasycenie gry widowiskowymi elementami – czemu nie?

– gra Messi, Neymar i Suarez. To właściwie wyczerpuje temat, ale rozszerzmy: chodzi nam o tercet, który w ostatnich tygodniach już nie tylko wywraca do góry nogami wszystkie zestawienia i rankingi dotyczące zdobytych bramek i zaliczonych asyst, ale w dodatku robi show, jakiego futbol nie widział od czasów Ronaldinho, może z przerwą na niektóre odegrania plecami w wykonaniu Cristiano Ronaldo. Ich każde spotkanie to uczta dla każdego, kto w futbolu szuka rozrywki, zabawy i finezji. Starć z ich udziałem zwyczajnie nie wypada omijać.

– Arsenal na poważnie walczy o mistrzostwo Anglii. Ba, moglibyśmy chyba nawet powiedzieć – jest najpoważniejszym kandydatem do tytułu. Z czołowej trójki ligi ma największe doświadczenie w meczach o wysoką stawkę, na papierze też wygląda bardzo dobrze, no i wreszcie – to jednak Arsenal, drużyna z wielkiej czwórki, która regularnie znajduje się w ścisłym czubie Premier League. „Lisy” i lokalny rywal z północnego Londynu to na jego tle pretendenci, którzy w walce o triumf w tak silnej lidze znaleźli się jakimś intrygującym zrządzeniem losu. Nie zamierzamy tutaj w żadnym wypadku deprecjonować Vardy’ego i Mahreza czy tym bardziej silnego od lat Tottenhamu, ale Arsenal to w szerokim ujęciu klub z nieco innej półki. W dodatku w okresie, w którym „karta żre”. Jest Ozil, jest Sanchez, jest coraz skuteczniejszy Giroud, wracający do zdrowia Welbeck, niesłychanie solidny Cech w bramce. To zwyczajnie silny zespół.

– bo ten finał sprzed lat… Nie no, dobra, aż tak daleko się cofać nie zamierzamy.

Juventus – Bayern, ponieważ:

Reklama

– to, o czym wspomnieliśmy w leadzie. Grają bezsprzecznie najlepsi nie od kilku tygodni, ale od lat. Aktualni liderzy swoich lig, aktualni mistrzowie, pewnie zmierzający po kolejne tytuły. Bayern może właściwie w ogóle odpuścić ligę, a i tak raczej nic złego mu się nie stanie, Juventus po ograniu Napoli także nie musi się oszczędzać w pucharach, by pilnować miejsca w tabeli. Pełne skupienie na Lidze Mistrzów w wykonaniu najsilniejszej drużyny Niemiec i najsilniejszej drużyny Włoch. Słabo?

– Robert Lewandowski kontynuuje swoje strzeleckie eldorado (które zdaje się nie mieć końca). Po sieci wciąż hulają grafiki, na których dorobek bramkowy Bayernu w 2016 roku przedstawia się w postaci „sześć goli Lewandowskiego, jeden gol nie-Lewandowskiego”. Polak regularnie gra, regularnie strzela w barwach jednego z faworytów Ligi Mistrzów. Czy naprawdę możemy sobie pozwolić na olewanie wydarzeń tej wagi?

– Paul Pogba. Jeśli to ma być człowiek, który poprowadzi Francję do tytułu Mistrza Europy, a w przyszłości będzie rokrocznie liczyć się w walce o Złotą Piłkę – musi wreszcie zacząć potwierdzać klasę w meczach z największymi. Presja jest niesamowita, nadchodzący turniej, w którym Pogba będzie liderem zespołu gospodarzy już teraz przewija się w zapowiedziach dotyczących kolejnych spotkań Juventusu. Kiedy jak nie w meczach z Bayernem udowadniać, że może w pojedynkę rozstrzygać o losach największych meczów?

– to bardzo ważne starcie w kontekście walki o liczbę miejsc w europejskich pucharach. Włochy, Niemcy i Anglia są wyjątkowo blisko siebie i przetasowania są dość prawdopodobne, tym bardziej w kontekście kiepskiej gry angielskich zespołów w pucharach. Z takim tłem bezpośrednie starcie niemiecko-włoskie nabiera dodatkowych kolorów, a dla fanów Serie A jest jednocześnie ostatnią szansą na reprezentanta w ćwierćfinale LM. Po ubiegłym sezonie, w którym „Stara Dama” dotarła do finału, brak jakiegokolwiek zespołu na tym etapie byłby odczytywany jako porażka.

***

Jak sądzimy – zachęty są jednak zbędne, tak naprawdę bardziej przydałyby się słowa zniechęcające do oglądania któregoś ze spotkań. Albo po prostu – inwestycja w drugi telewizor, co na takie wieczory jak ten dzisiejszy wydaje się jedynym optymalnym rozwiązaniem.

Najnowsze

Niemcy

Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Bartek Wylęgała
0
Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie
Polecane

Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata

Sebastian Warzecha
0
Czasy się zmieniają, on wciąż na szczycie. O’Sullivan walczy o ósme mistrzostwo świata
Piłka ręczna

Mała zaliczka. Industria Kielce wygrała u siebie z Magdeburgiem

redakcja
0
Mała zaliczka. Industria Kielce wygrała u siebie z Magdeburgiem

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...