Reklama

Raport Weszło: Czy Słoniki… odtrąbią sukces?

redakcja

Autor:redakcja

06 lutego 2016, 15:22 • 6 min czytania 0 komentarzy

To zależy, co dla drużyny z Niecieczy będzie sukcesem. Zakwalifikowanie się do mistrzowskiej ósemki? Nikt trzeźwo myślący nie powinien mierzyć aż tak wysoko. Nie z tą kadrą – nie ma co się oszukiwać, personalnie wyglądają mizernie i tym większe brawa należą się trenerowi Mandryszowi, że udało mu się poukładać te klocki w całkiem spójną układankę. Nie przy tych rywalach – mają pod sobą w tabeli Lechię, Wisłę, Śląska i Górnika – kluby, które prawdopodobnie szybko pójdą w górę. Słoniki mogą zatem odtrąbić sukces, czyli utrzymanie, równie dobrze mogą w te trąby co chwilę dostawać.

Raport Weszło: Czy Słoniki… odtrąbią sukces?

Za Termaliką szalone pół roku. Najpierw beniaminek brutalnie odbił się od ekstraklasowej ściany i mało wskazywało na to, że stanie się kimś więcej niż tylko bandą chłopców do bicia. Później niespodziewanie zaczęli wygrywać mecz za meczem, aż w końcu znowu spuścili z tonu. W międzyczasie wrócili na swój odnowiony stadion, gdzie co chwilę działo się coś kuriozalnego. Jak nie hokejowy wynik to śnieżny paraliż albo kontrowersyjny gol Kędziory. Kibice tego zespołu bez dwóch zdań nie mogli narzekać na nudę.

Jak ze swoich zimowych obowiązków wywiązał się dyrektor sportowy, Marcin Baszczyński? Główny zarzut do byłego Wiślaka – transfery dopiął strasznie późno, bo dopiero na początku lutego. Odeszli Emil Drozdowicz (kompletnie poniżej oczekiwań), Krzysztof Kaczmarczyk (poszedł do III ligi, to o czymś świadczy) i Mario Licka (szrot), co można traktować wyłącznie w kategoriach wzmocnień. Na ich miejsce przyszła czwórka będąca jedną wielką niewiadomą i Pilarz, uznany bramkarz na polskim rynku. Termalica wiosną – przynajmniej na papierze – na pewno będzie mocniejsza.

terma

Bez niego ani rusz

Reklama

W tej rubryce powinniśmy podawać ludzi niezastąpionych, bez których cały misterny plan idzie wiadomo gdzie, ale w Termalice takich… zwyczajnie nie ma. Ze składu może wypaść każdy piłkarz, a i tak nie stanie się żaden kataklizm. Czy którykolwiek z kreatorów gry notuje takie liczby, że gdy wyleci za kartki będzie bolało? Absolutnie nie. Zadyszkę złapie Stano? Wejdzie dopiero co sprowadzony Putiwcew. Zawiedzie któryś z napastników? Są jeszcze trzy alternatywy. I tak dalej, i tak dalej. Nie, że Termalica ma Bóg wie jak szeroką kadrę – po prostu jest ona bardzo wyrównana.

Jeżeli już kogoś musielibyśmy wskazać – byłby to Bartłomiej Babiarz. O ile w defensywie radzi sobie tak sobie, zdarza mu się w głupi sposób stracić piłkę, popełnia masę fauli w środku boiska, o tyle w ataku jest ważną postacią. Przykłada swój stempel do każdej akcji, reguluje tempo gry, to on daje sygnał, kiedy trzeba przejść do konkretów z atakiem pozycyjnym. No i szuka niekonwencjonalnych podań – ma naprawdę dobrze ułożoną nogę. To jeden z najbardziej niedocenionych ligowców.

Piąta kolumna

Brak pompki. W Niecieczy taktują Ekstraklasę jako przygodę, nikt nie oczekuje od piłkarzy spektakularnych sukcesów. Uda się – to się uda. Nie uda – trudno, i tak było pięknie, dzięki za wszystko. Na dłuższą metę brak tej presji może się okazać przekleństwem. Piłkarze często opowiadają jak dużą spinkę mają jak w tygodniu poprzedzającym derby, kiedy ludzie zaczepiają ich na ulicy i mobilizują. Wychodzą po bułki do sklepu – pani deklaruje, że trzyma kciuki. Tankują furę na stacji – kibic ich podchodzi i mówi, że w weekend tylko trzy punkty. W Niecieczy tego nie ma. Pole kukurydzy koło stadionu, wiejski folklor, festyn na trybunach – okej, to wszystko ma swój urok. Ale nie sprawia, że piłkarze dadzą się pokroić za klub.

Naczelny ananas

Dalibor Pleva. Ten człowiek nie kojarzy się zupełnie z niczym pozytywnym. Ni to prawy obrońca, ni to defensywny pomocnik. Jest w tej kadrze bardziej z braku laku. Gra praktycznie co kolejkę, ale… wystarczy spojrzeć na jego noty, by stwierdzić, że już dawno powinien posiedzieć na ławce. 3, 4, 5, 5, 4, 7, 4, 4, 4, 4, 2, 3, 3, 3, 3, 3. Według indeksu InStata – spośród prawych obrońców (jednak to tam grał najczęściej) był po prostu najgorszy. Szans do przebywania na boisku w obliczu kontuzji Fryca będzie miał aż nadto, a to będzie oznaczać jedno: chcesz strzelić Niecieczy, atakuj lewą stroną.

Reklama

Ręce na kołdrę

Znając nasze realia, jeden z nabytych napastników – albo Stefan Nikolić, albo Elvis Baratanović – wypali, kolejny za to okaże się szrotem jakich mało. Pierwszy z nich to piłkarski obieżyświat. Grał już w Serbii, w Belgii, w Rumunii (między innymi w Steaule Bukareszt), w Korei, w Bułgarii i Chorwacji. Jak na 26 lat na karku – zwiedził całkiem sporo. W Steaule przez dwa sezony był etatowym zmiennikiem (nie wywalczył pierwszego składu, ale wchodził praktycznie co mecz), a to o czymś świadczy, bo tam ogórków nie biorą. Nie ukrywamy, że po cichu liczymy właśnie na niego. To taki typowy egzekutor, przepchnie się, wywalczy sobie miejsce, dostawi nogę, kiedy trzeba – wyjdzie i zagra na ścianę. Drugi – Elvis Baratanović – to z kolei typowy średniak czeskiej ligi. W tym sezonie – zero bramek. W poprzednim – siedem. Wcześniej – odpowiednio dwie i dziesięć. Powyżej pewnego poziomu pewnie nie wskoczy, ale kto wie.

Co przemawia na ich korzyść – obaj są w kwiecie wieku i nie przyjechali do Niecieczy, żeby odcinać kupony. Bardziej po to, by potraktować ją jako trampolinę, pokazać się i wystrzelić gdzieś dalej.

Trener (+ przewidywana data zwolnienia)

Wszyscy wiedzieli, że z Termaliki nie da się zrobić ekipy grającej efektywny futbol oparty na ataku pozycyjnym. Mandrysz tego nie wiedział i zwyczajnie to zrobił. Kiedy ktoś powiedziałby nam, że Nieciecza nie będzie ograniczała się do rąbanki i gry na kontry, pokazalibyśmy mu najbliższą ścianę i poprosili o wzięcie solidnego rozbiegu. Praca Mandrysza w Niecieczy to majstersztyk. 99 na 100 trenerów poszłoby na łatwiznę – i trudno się im dziwić – stawiając na szybkie ataki. Długie wymiany piłki, spokojne budowanie akcji, mistrzowskie wychodzenie spod pressingu – tak dziś wygląda Termalica. Nie jest to może jakaś tiki-taka, ale jak na taki a nie inny potencjał ludzki – czapki z głów. Sam Mandrysz wydaje się mieć u Witkowskich tak duże poparcie, że może nawet spaść z ligi, a i tak będzie dalej trenował tę drużynę. Dla trenera takie poczucie to ogromny komfort.

Wyjściowa jedenastka

nieciecza

Ciekawostka InStat

„Piłkarski” styl Termaliki przekłada się na statystyki:

– posiadanie piłki: 51%,
– posiadanie piłki przez dłużej niż 45 sekund: 4,6 razy na mecz (dokładnie tyle, co Legia!),
– liczba podań na mecz: 509,
– celność podań: 80%.

W instatowych statystykach obserwujemy także jedną zależność. Termalica bardzo rzadko gra przez środek (21 ataków na 84, czyli ledwie jedna czwarta). Niecieczanie zwykle rozrzucają piłkę na boki i stamtąd posyłają najmniej dokładne podania w pole karne spośród całej stawki (tylko 43% celności). Ten element ewidentnie do poprawy.

Optymistyczny scenariusz

Nieciecza wygrywa pierwsze pięć meczów, później nieco spuszcza z tonu, ale i tak pozostaje do samego końca w pierwszej ósemce. Dzieje się to głównie za sprawą Stefana Nikolicia, który rzuca wyzwanie swojemu węgierskiemu koledze i strzela z równie dużą częstotliwością, co on, czym pracuje na transfer do stolicy, przecież liczba Nikoliciów w kadrze Legii musi się zgadzać. Po sezonie odchodzi także duet Foszmańczyk – Plizga, obaj otrzymują kontrakty życia od MSV Duisburg. Termalica za zyski z transferów kupuje gromadkę solidnych graczy i na stałe zadomawia się w Ekstraklasie. Na sukcesie zyskuje cała wieś. Cała piłkarska Europa przyjeżdża zobaczyć polskie Hoffenheim.

Pesymistyczny scenariusz

Stano tłucze swój flakon z eliksirem długowieczności, Babiarz zmienia życiowe priorytety i stwierdza, że nieprzypadkowo ma takie nazwisko a nie inne, członkowie zagranicznego zaciągu okazują się stałymi bywalcami okolicznego sklepu ABC leżących nieopodal krakowskich lokali. Niecieczanie utrzymują tendencję z końcówki jesieni (dwa wygrane mecze na dziesięć) i spadają z ligi, budząc się tym samym z pięknego snu.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...