Jeżeli ktoś zastanawiał się, czy liga portugalska to dla Macieja Makuszewskiego – w końcu nie mówimy o gwieździe Ekstraklasy, a o piłkarzu notorycznie grającym poniżej potencjału – nie za wysoki poziom, może odetchnąć z ulgą. Absolutnie nie. Dzisiejszy debiut z Maritimo Polak może odfajkować na duży plus. W tym mocno spacerowym meczu zjadał resztę piłkarzy swoją dynamiką, szybkością i takim boiskowym chciejstwem. Brakowało mu jeszcze zrozumienia z partnerami, czasem zagrali za lekko, czasem nie w tempo, ale to wszystko jest do wypracowania. Wisienką na torcie była asysta przy jedynej bramce Vitorii tego wieczoru. Asysta – dodajmy – bardzo efektowna.
Zastanawialiśmy się czy Makuszewski wygryzie swoich dwóch rywali do gry na prawej stronie, ale… okazało się, że na boisku znalazło się miejsce dla całej trójki. Costinha wybiegł na lewym skrzydle, Andre Horta za plecami napastnika, „Maki” tam, gdzie czuje się najlepiej, czyli na prawym skrzydle. Co od razu rzuciło nam się w oczy – zbyt wielkiej presji z trybun Polak raczej odczuwał nie będzie (przynajmniej u siebie). Sama atmosfera mocno sparingowa, bez większego dopingu, podczas transmisji zamiast kibiców słychać było głównie wzajemnie instruujących się piłkarzy i trenerów. Frekwencja? Dzisiejszy mecz odpuściły chyba nawet rodziny piłkarzy:
Oczywiście za wcześnie na ferowanie jakichkolwiek wyroków, tym bardziej, że doskonale wiemy, jakim Makuszewski jest piłkarzem. Niby ma spore możliwości, ale pokazuje je ledwie od święta. Tak czy inaczej – wejście do nowego klubu zaliczył znakomite. Zachwycać się jeszcze nie będziemy, „Maki” będzie musiał zaprezentować to, czego wiecznie brakowało mu na polskich boiskach. Regularność.
Czysto informacyjnie: na ostatnie dwadzieścia minut tego meczu na boisko wszedł Donald Djousse. Niemożliwe nie istnieje.
Makuszewski z asystą. Ładne wejście do nowego zespołu! pic.twitter.com/7C7KXQeREJ
— Tomasz Galiński (@T_Galinski) luty 6, 2016
