Reklama

Raport: Czy w Lechii wreszcie przyjęli leki uspokajające?

redakcja

Autor:redakcja

05 lutego 2016, 09:45 • 6 min czytania 0 komentarzy

W Lechii tej zimy nastąpił przełom. Działacze dość nieoczekiwanie odeszli od dotychczasowej polityki pt. „transfery, transfery, transfery, transfery!”, przyjęli leki uspokajające i postawili na stabilizację. Tym razem do Gdańska nie zjechał TIR znajomych kolegi wujka z Setubal i brata siostry znajomego właściciela Hoffenheim. Aż trudno w to uwierzyć, ale Lechia ściągnęła zaledwie trzech piłkarzy (Paixao, Milinković-Savić i Dźwigała), pozbywając się tylko czterech (Borysiuk, Nazario, Makuszewski, Valente). Oczywiście absencja Makuszewskiego i Borysiuka może się okazać dotkliwa, bo to piłkarze ważni, ale… Ale czy nieodzowni? To się okaże wkrótce. Już teraz można jednak stwierdzić, że ktoś wreszcie opanował ten harmider.

Raport: Czy w Lechii wreszcie przyjęli leki uspokajające?

Piotr Nowak na powitalnej konferencji stwierdził, że Lechia nie jest polem minowym. Na papierze – patrząc na nazwiska – tradycyjnie łapią się do pierwszej czwórki-piątki, ale akurat tym papierem można się co najwyżej podetrzeć. Nowaka można natomiast pochwalić za to, że zaczął pracować z tym, co ma. Niby to nic wyjątkowego, ale przecież wiadomo, w jakich realiach dotychczas funkcjonowała Lechia. Ktoś nie pasował? Aut, wjeżdża nowy. Tymczasem nowy trener nie ściągnął trzech kumpli z Karaibów i dwóch synów kolegi z uniwersyteckiej ligi Arizony, tylko rzucił okiem na obecną kadrę, odpalił Nazario, dostał klasowego napastnika i wziął się do roboty.

Mało? Nowak uznał też, że warto wywrócić system do góry nogami i w pięciu ostatnich sparingach testował system 3-5-2. Sam zapewnia, że nie chce, by Lechia stała się niewolnikiem jednej taktyki, ale jesteśmy wyjątkowo ciekawi, jak sprawdzi się zestawienie z Peszką i Makiem na wahadle, Krasiciem w środku pomocy i Gersonem bądź Malocą jako szefem defensywy. W Cracovii 3-5-2 przeistoczyło się w Pilarz-5-2, co zakończyło się kompletnym fiaskiem, ale Lechia ma dziś dużo mocniejszą kadrę niż „Pasy” przed dwoma laty. No i druga sprawa – płacąc piłkarzom aż tyle – a w Gdańsku kontrakty zapewniają lukratywne – nie można wiecznie dostawać w papę. W końcu musi dojść do jakiegoś przełamania. Kiedy, jeśli nie teraz? Kiedy, jeśli nie po tak spokojnym okienku?

Bez niego ani rusz

Gerson. Zaskoczeni? Spodziewaliście się większego nazwiska? Mili, Peszki? Może Janickiego albo Wojtkowiaka? Dla nas jednak absolutnie centralną postacią dzisiejszej Lechii jest Brazylijczyk (TUTAJ ciekawy wywiad z nim). To w sumie logiczne, że po przeprowadzeniu biliona transferów któryś musiał wypalić, ale tego gościa akurat stać na bardzo wiele. Że jesienią nie grał tak skutecznie jak tuż po przyjściu? Tu oczywiście zgoda, ale trzeba pamiętać, że Gerson wrócił wówczas po wielotygodniowej kontuzji, bez okresu przygotowawczego. To nie tylko nasze zdanie, bo w rankingach InStata za jesień facet zajmuje trzecie miejsce wśród stoperów. Przy tym ze swoich konkurentów wygrywa zdecydowanie najwięcej pojedynków w obronie – 76%. Jak na polskie warunki – kozak.

Reklama

Piąta kolumna

Jeszcze niedawno napisalibyśmy bez wahania: Krasić. Teraz jednak okazuje się, że facet jest jednym z większych wygranych zimowych przygotowań, daje radę na środku pomocy i ponoć wreszcie się ogarnął. Lechia ma tak liczną osobowo kadrę, że nawet jeśli trafi się jakieś popychadło – a takim przecież może być nawet Kuświk czy Peszko – to raczej szybko i bez żalu zostanie odpalone. Ale jeżeli już trzeba wskazać, to niech będzie ten Krasić. Najwyżej sopoccy restauratorzy jakoś skorzystają.

Naczelny ananas

Sławek Peszko. Aleksander Kwaśniewski futbolu. Czy można było wskazać innego ananasa niż gościa, który kibicom kojarzy się dziś niemal tylko z alkoholem, a który zapytany o to w wywiadzie, z rozczuleniem zastanawia się, czy ktoś go widział pijanego? Cały Sławciu.

Ręce na kołdrę

Reklama

Młodzież. W ramach kilkuletniego ściągania wszystkiego, co się porusza i potrafi kopnąć w piłkę nie zrywając przy tym więzadeł, w Gdańsku zacumowało kilku zdolnych chłopaków. Najlepszą przyszłość wróżono rzecz jasna Stolarskiemu i Buksie, ale żaden z nich – także z powodów zdrowotnych – nie złapał stabilizacji i regularności. Teraz, przy licznej kadrze, też może być o to trudno. Dlatego nie nastawialibyśmy się na miejscu kibiców Lechii na jakieś nachalne promowanie młodzieży. Trudno przypuszczać, by Buksa utrzymał się w jedenastce po powrocie do zdrowia Marco Paixao. Pytanie też, czy do końca okienka Lechia nie dogada się ze Śląskiem w sprawie Flavio.

Trener (+przewidywana data zwolnienia)

Lechia przerobiła już wszystko – od brata łaty w postaci Brzęczka, przez wojującego z całym światem Untona, nieodgadnionego Machado  aż po człowieka-masakrę, czyli von Heesena. Nowak musi więc uważać na jedno – nie może popaść w żadną skrajność. Nie ma prawa być tak miękki jak Brzęczek, ale też nie może przeginać z waleniem w stół, bo ten pod pięściami von Heesena już kilkakrotnie się rozpadł. W USA facet słynął z wyjątkowo twardej ręki i konserwatywnych metod, ale teraz trafia na ludzi, którzy w piłkę grać potrafią, tylko jakoś nikt ich jeszcze nie skleił w sensowną całość. Grunt, żeby tego nie spieprzyć. Gorzej niż jesienią nie będzie, bo gorzej zwyczajnie być nie może.

Wyjściowa jedenastka

3pCUpB4

InStat

W jakiejś mierze wynikało to z gry bez klasycznego napastnika, ale Lechia ma potężny problem z kierowaniem dokładnych piłek w pole karne przeciwnika. Królem tej klasyfikacji jest bezdyskusyjnie Mraz, a pierwszy piłkarz z Gdańska zajmuje… dopiero 17. miejsce. Jest nim Mila, który posłał w szesnastkę 104 podania, z czego 53 celnych. Poza tym do czołówki nie załapali się ani skrzydłowi, ani boczni obrońcy, ani żaden ze środkowych pomocników. Dość drastyczny wynik, bo z czegoś te gole muszą przecież padać, ale to się powinno zmienić, kiedy Nowak zacznie korzystać z dziewiątek w stylu Paixao czy nawet Buksy lub Kuświka.

Optymistyczny scenariusz

3-5-2 zaczyna się zazębiać, Mila zaczyna przypominać Milę ze Śląska, Krasić trzyma się z daleka od Sopotu, a obrona z Gersonem, Janickim i Wawrzyniakiem stanowi konkretny blok. Lechia zaczyna od niewielkich zwycięstw, ale z czasem zaczyna się rozkręcać i – już po podziale punktów – łapie się do walki o puchary. Nikt nie pamięta o Makuszewskim i Borysiuku. Nowym idolem staje się Marco Paixao, który zapowiada, że w 2016/17 Lechia zdobędzie mistrzostwo, a on sam strzeli 40 goli. Piotr Nowak zapytany o podsumowanie sezonu, odpowiada: „fucking awesome”.

Pesymistyczny scenariusz

3-5-2 kończy się gorszym fiaskiem od eksperymentów Podolińskiego w Cracovii. Peszko z Krasiciem pomagają sobie wzajemnie w aklimatyzacji i w kwietniu lądują w rezerwach. Kuświk obraża się na cały świat, Paixao macha rękami, duet Milinković-Savić zostaje przyłapany na demolowaniu Zatoki Sztuki i Lechia zaczyna przypominać wózek ciągnięty w pięć różnych stron. Nowak podaje się do dymisji określając postawę piłkarzy jako „fucking disgrace”. – On był jak von Heesen, to nie tak miało wyglądać – żali się „Peszkin” w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim”. Trybuny świecą pustkami, klub w ostatniej chwili – z Bobo Kaczmarkiem jako ratownikiem – ratuje się przed spadkiem, a nowym szkoleniowcem zostaje ogłoszony Maciej Skorża, który podpisuje kontrakt ze swoją tradycyjną miną – czyli powaga i koncentracja wymieszana z lekkim zaniepokojeniem.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Grał przeciwko Realowi i Barcelonie, jest testowany przez Arkę

Szymon Piórek
0
Grał przeciwko Realowi i Barcelonie, jest testowany przez Arkę

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...