Gdyby piłkarzy Legii zapytać o najcięższą do przełknięcia pigułkę w tym sezonie – pewnie wskazaliby porażkę 2:5 z Napoli. A właściwie to, warto uzupełnić, z jego drugą jedenastką. Dziś na własnej skórze traumatyczne przeżycia zebrali Piotr Zieliński z Łukaszem Skorupskim.

Zieliński ze Skorupskim sprowadzeni na ziemię. Napoli znów naucza

Za Zielińskim wyjątkowe dni. Po tym, jak przeciwko Milanowi rozegrał swój najlepszy mecz w Serie A, miał udział przy obu golach, a jednego sam strzelił – zrobiło się o nim bardzo głośno. Były wyróżnienia we włoskiej i polskiej prasie czy wywiady, w których akurat potwierdził, że twardo stąpa po ziemi. Były też informacje o ofercie z Liverpoolu za dziesięć milionów euro, którą Udinese odrzuciło. Mateusz Borek w felietonie dla Przeglądu Sportowego poszedł nawet krok dalej: Jeśli mówi się, że Zieliński miałby kosztować 10 mln, to znaczy, że Klopp widzi w nim potencjał, by jego wartość wzrosła do 30 mln.

Dlatego dziś oczy wielu skierowane były właśnie na numer „17” w czarnej koszulce. Zieliński, jeden z trzech środkowych pomocników Empoli, kontra Insigne, Hamsik, Callejon czy Higuain. W Neapolu, na terenie lidera Serie A. Może i goście wcale nie grali źle, może się nie przestraszyli i podjęli rękawicę, ale wątpliwości po końcowym gwizdku nie miał nikt – włącznie z arbitrem, który postanowił nie doliczać choćby minuty. 5:1, pozamiatane.


All Goals HD – Napoli 5-1 Empoli – 31-01-2016 przez Gol-Live

Trudno pozytywnie ocenić Zielińskiego za to spotkanie. Sporo biegał, walczył, gonił za atakującymi gospodarzami, ale nie przekładało się to na odbiory piłki. Zdarzało mu się podejść wyżej, ruszyć nieco odważniej, ale zdecydowanie zbyt rzadko. Nie kreował gry, zazwyczaj oddawał do najbliżej ustawionego kolegi. Kiedy już sam zabrał się z piłką – zbyt długo zwlekał z decyzją, tracąc futbolówkę, a i raz zgubił ją tuż przed polem karnym. Ale z Napoli ciężko było o śmiałą grę, wychodzenie poza ramy i podejmowanie większego ryzyka. Każdy miał świadomość, że może się to źle skończyć.

I mimo zachowawczej gry, niezłego ustawianie się – skończyło się dla Empoli bardzo źle. A przecież początek mieli naprawdę obiecujący, po pół godzinie prowadzili 1:0, a do przerwy byli gorsi jedynie o gola.

Łukasz Skorupski wyciągał piłkę z siatki pięciokrotnie: najpierw niepilnowany Higuain (po raz 22. w sezonie!) wykorzystał świetne dogranie Insigne, potem Insigne trafił bezpośrednio z rzutu wolnego, Camporese sam trafił do własnej bramki, a w końcówce dublet machnął Callejon. Błąd popełnił przy piątym golu – wyszedł z bramki, nie podejmując interwencji, wrócił na linię i dostał strzał przy słupku, którego pilnował.

Szkoda, bo Skorupski wszedł w ten mecz dobrze, kilkukrotnie pokazał się na plus i obroną najwyższej klasy zatrzymał Higuaina.