Reklama

Brutalne zderzenie Schuberta – najważniejsza misja dopiero przed nim

redakcja

Autor:redakcja

30 stycznia 2016, 15:12 • 5 min czytania 0 komentarzy

Na przełomie września i października miał pełnić funkcję „zapychacza”. Tymczasowego trenera, który z obowiązku podpisze się w protokole meczowym i zasiądzie na ławce, zanim dyrektor sportowy klubu – Max Eberl – znajdzie godnego następcę Luciena Favre. Andre Schubert w ciągu kilku tygodni z zupełnego anonima stał się jednak ulubieńcem kibiców i obiektem podziwu wszystkich ekspertów. Dziś, po okresie pełnym uniesień i euforii, musi stawić czoła poważnym problemom i po raz pierwszy w swojej karierze poddać pod weryfikację swoje umiejętności.

Brutalne zderzenie Schuberta – najważniejsza misja dopiero przed nim

Schubert pozornie nie zmienił w Borussii wiele. Kombinacje i udziwnienia do których uciekał się na początku sezonu jego poprzednik, zostały odsunięte na margines: piłkarze wrócili na swoje naturalne pozycje, a razem z tym powróciła radość z gry i polot, który dla gry „Źrebaków” był charakterystyczny od kilku lat. Na przełomie kilku weekendów z drużyny szorującej dno tabeli, Borussia stała się tą, która bez litości demolowała rywali w lidze, a w Champions League toczyła wyrównane boje z Juventusem czy Manchesterem City. Gdy jeszcze na początku grudnia niepokonany dotąd monachijski Bayern zbierał łomot od podopiecznych 44-letniego szkoleniowca, wydawać się mogło, że piękny sen trwał będzie wiecznie. Zawodnicy z Borussia-Park spadli jednak z wysokiego konia. W kolejnych tygodniach raz po raz byli brutalnie sprowadzani na ziemię, a wczorajsza porażka z FSV Mainz tylko potwierdza, że „efekt nowej miotły” to już historia i czas zmierzyć się z okrutną rzeczywistością.

Max Eberl niezwykle długo zwlekał z zaproponowaniem Schubertowi stałej umowy. Borussia odnosiła kolejne zwycięstwa, a kibice pukali się w głowy. Bo jak to możliwe, że takie trenerskie objawienie notorycznie opuszcza boisko z tarczą, a Eberl wciąż penetruje rynek i nabiera wody w usta. Pod koniec listopada obaj panowie w końcu usiedli do poważnej rozmowy, której owocem był kontrakt dla Schuberta obowiązujący do lata 2017 roku. Dziś w głowie dyrektora sportowego znów pewnie roi się od wątpliwości i ambiwalentnych myśli. Klub z Mönchengladbach ma za sobą passę sześciu meczów z których aż pieć zakończyli porażką tracąc przy tym aż 19 bramek.

Co w takim razie można uznać za przyczyny widocznego gołym okiem kryzysu?

– mentalność Granita Xhaki – kapitan, czyli gość, który powinien być dla tej drużyny wzorem na boisku i poza nim. Nikt nie ujmuje Szwajcarowi umiejętności, bo te ma nieprzeciętne, ale to chłopak, który zupełnie nie potrafi panować nad swoimi nerwami. Klasyczny „czajnik”. W tym sezonie między swoje świetne mecze wplótł cztery żółte i aż trzy czerwone kartki – w tym tę jedną ultragłupią, w starciu z Darmstadt, kiedy kopnął nieposiadającego piłki rywala w plecy. Efekt? Trzy mecze zawieszenia.

Reklama

– kontuzje – a wręcz prawdziwa plaga urazów. Leczy się reżyser gry Dahoud, skrzydłowi Herrmann i Hahn, obrońcy Jantschke oraz Stranzl. Zdrowi i w formie – wszyscy, lub chociaż czterech z nich, ma miejsce w wyjściowej jedenastce drużyny.

– rezerwowi – tutaj wina Schuberta jest pośrednia, bo musi on rzeźbić w tym materiale, który posiada. Nie ma on na zmienników pomysłu, ale prawda jest też taka, że latem Borussia dokonała bardzo słabych ruchów na rynku i dzisiaj odbija jej się to czkawką. 10 milionów € kosztował napastnik Josip Drmić, który zwyczajnie nie jest stworzony do kombinacyjnego stylu gry drużyny i pełni ledwie rolę dżokera, zresztą nieskutecznego. Z Dortmundu natomiast za 8 milionów pozyskano skrzydłowego Jonasa Hofmanna, którego głównym atutem jest to, że wychował się w Zagłębiu Ruhry i rykoszetem może sobie wpisać w CV dwa mistrzostwa Niemiec zdobyte z BVB. Idealnie określił go wczoraj komentujący spotkanie Tomasz Hajto: „Fajny chłopak, ale na boisku nie ma niestety pozycji „fajny chłopak”.

Schubert nie bez kozery po trenerskich epizodach w Paderborn i St. Pauli nie mógł znaleźć pracy, a jego codziennością było trenowanie 15-latków. Patrząc na grę „Źrebaków” i na brak pomysłowości trenera na płaszczyźnie reakcji w trakcie meczu, na wierzch wychodzi jego nikłe wciąż doświadczenie i – być może – brak odpowiednich kompetencji. Oczywiście pod żadnym pozorem nie wolno skreślać 44-latka, ale po magicznym dla niego kwartale przychodzi okres w którym dopiero teraz dowiemy się ile jest naprawdę wart. Okres, który będzie prawdziwą weryfikacją jego możliwości.

Wzorem i nadzieją dla szkoleniowca BMG powinien być Markus Weinzierl z Augsburga. Dla kibiców z Bawarii idol i cudotwórca, człowiek, który z nic nie znaczącego na piłkarskiej mapie Niemiec klubu zrobił ligowego solidniaka aspirującego do europejskich pucharów. Weinzierl obejmując FCA był jeszcze większym żółtodziobem niż Schubert – w swoim CV miał tylko jeden klub, SSV Jahn Regensburg. W Augsburgu rokrocznie podbierano mu najlepszych zawodników, a on dzielnie stawiał temu czoła i wciąż udowadniał swoją smykałkę do tego zawodu. Gdy jednak na początku tego sezonu drużyna znalazła się w wielkim kryzysie, a na domiar złego musiała jeszcze walczyć w Lidze Europejskiej, nad Weinzierlem zawisły czarne chmury. 41-latek na przekór okolicznościom wykonał jednak swoją robotę w najlepszych z możliwych sposobów. Wyciągnął Augsburg z ligowego dna, a po spektakularnej konfrontacji w Belgradzie wywalczył też awans do fazy pucharowej LE.

Czy tą samą drogą podąży Schubert? Na dziś więcej jest znaków zapytania niż jakichkolwiek przesłanek pozwalających znaleźć odpowiedź na to nurtujące pytanie. Pytanie, które spędza sen z powiek kibicom i przede wszystkim Eberlowi. Legenda klubu, a dziś jego dyrektor, długo wstrzymywał się z zaoferowaniem trenerowi profesjonalnej umowy. I być może właśnie dziś, w zaciszu swojego gabinetu, żałuje, że dał się ugiąć presji otoczenia. Wydawało się, że najcięższą misją będzie podniesienie zawodników z kolan po katastrofalnej inauguracji sezonu. Dziś przed Schubertem jednak zadanie o wiele cięższe, które wyjaśni nam jak powinniśmy oceniać jego umiejętności.

Marcin Borzęcki

Reklama

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Niemcy

Niemcy

Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Arek Dobruchowski
4
Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Komentarze

0 komentarzy

Loading...