Reklama

Pustka w kujawsko-pomorskim? Albo żużel, albo piłka…

redakcja

Autor:redakcja

13 stycznia 2016, 17:12 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wielki Turniej Województw został dziś rozstrzygnięty. Wygrało oczywiście śląskie, ale nas zastanowiło coś innego – jak to możliwe, że w kujawsko-pomorskim są aż takie piłkarskie pustki. O odpowiedź poprosiliśmy Dariusza Pasiekę, wicedyrektora Szkoły Trenerów PZPN, który pochodzi właśnie stamtąd.

Pustka w kujawsko-pomorskim? Albo żużel, albo piłka…

Potrafi pan zdiagnozować przyczyny tej sytuacji?
Momentem zwrotnym był na pewno spadek Zawiszy Bydgoszcz w 1994 roku z pierwszej ligi. Wtedy zaczął się ogromny kryzys, w pewnym momencie ten klub trafił nawet do II ligi i został z niej wycofany. Potem odrodził się w czwartoligowych strukturach, ale z dużymi problemami finansowymi. W tzw. międzyczasie żużel mocno wyparł piłkę nożną. Futbol stracił zainteresowanie i biznesowe, i prezydenckie. Kibiców na trybuny przyciągał wtedy Tomasz Gollob. Często gdy ktoś potrzebował reklamy czy rozgłosu, to ustawiał się właśnie przy tej osobie, która była w czołówce światowej. Ona pomagała nabrać blasku.

Czyli całe zainteresowanie przeniosło się na inną dyscyplinę.
Tak, piłka nagle została zapomniana. Wystarczy zresztą spojrzeć przez pryzmat Polski. Dziś gdy w jakimś mieście jest żużel, to nie ma piłki, i odwrotnie, bo struktury komunalne utrzymują te dyscypliny sportu, a budżet miasta nie pozwala na finansowanie obu dziedzin.

W samym województwie słabo wygląda piłka klubowa. Dwa kluby I-ligowe, a kolejnych szukać możemy dopiero w III lidze…
Te drużyny starają się odrodzić, ale geneza tego stanu rzeczy wywodzi się właśnie z tych wydarzeń w latach 90. Ja, jako mieszkaniec kujawsko-pomorskiego, mocno wierzę, że talenty wciąż się rodzą. Wiodącym klubem nadal jest Zawisza, ale nawet patrząc jak te pozostałe drużyny radzą sobie w ligach juniorskich, to wygląda to co najwyżej średnio. Wracam pamięcią do czasów gdy w latach 80. trafiłem do Bydgoszczy jako 15-latek, gdzie istniała prawdziwa szkółka piłkarska, akademia i jestem przekonany, że takich struktur nie powstydziłby się nawet klub profesjonalny z Ekstraklasy. Wówczas bardzo mocno inwestowano w młodzież. Dziś tych inwestycji jest mniej, powstają bardziej komercyjne ośrodki niż te przy klubach.

Przykładem choćby Football Academy z Bydgoszczy.
Tak, to jest bardziej prywatna i komercyjna akademia niż należąca do struktur PZPN, taka która mogłaby prezentować się w rozgrywkach ligowych. Gdzieniegdzie istnieją jeszcze jakieś ośrodki dzielnicowe, ale wydaje mi się, że dziś tych talentów jednak nie ma aż tyle. Boli mnie to, bo wiem że potencjał jest tu ogromny i jestem przekonany, że coś trzeba w tym kierunku zrobić. Kluby bardziej starają się niestety wejść w struktury komercyjne, a nie skupiać się na pracy z młodzieżą. A szkoda, bo przecież stąd wywodzi się czy to Zbigniew Boniek czy Stefan Majewski, wielu zawodników grających na najwyższym poziomie.

Reklama

Gdy pan zaczynał karierę, dysproporcje między województwami również były tak duże?
W tamtych czasach istniała szkółka piłkarska „Orliki Zawiszy”. Była selekcja, konsultacje, internat, indywidualne zajęcia – to wszystko zorganizowane było w bardzo profesjonalnym stopniu. Fakt jest też taki, że wtedy kluby mocniejsze od razu zabierały co zdolniejszych zawodników do siebie. Kto był supertalentem w Bydgoszczy, lądował najczęściej w strukturach wojskowych Legii czy innych klubów.

Na próżno szukać dziś zawodników z kujawsko-pomorskiego nie tylko w innych klubach, ale także w tych rodzimych.
To bardzo ważna kwestia. Głównym atutem drużyn z naszego regionu w tamtym czasie nie były może jakieś ponadprzeciętnie umiejętności, ale identyfikacja ze środowiskiem, z miastem i klubem. Teraz czasy się zmieniły, nikt już nie gra 15 lat w jednym zespole, ale wciąż uważam, że fundamentem pracy z młodzieżą jest aspekt socjalny, zarażenie klimatem drużyny i regionu. Taka tendencja teraz jest na przykład w Zagłębiu Lubin czy Lechu Poznań, gdzie mocno stawia się na wychowanków i myślę, że to jest kluczem. Zawiszę musi być stać na to, by odważnie stawiać na wychowaną młodzież w klubie bądź w regionie – Inowrocławiu, Koronowie, Tucholi czy innych pobliskich miejscowościach. Widać, że sztab stara się dobierać co zdolniejszych chłopaków do pierwszej drużyny, ale to wciąż nie są gracze, którzy odgrywają znaczącą rolę w drużynie.

W ostatnich latach Zawisza znany był raczej ze ściągania zawodników z różnych zakątków świata niż promowaniu lokalnych talentów.
Nie chcę już ingerować tutaj w tę całą strukturę dobierania zawodników przez Zawiszę, bo to też nie jest moja rola, ale po prostu chciałbym z perspektywy mieszkańca i kibica klubu żeby tej młodzieży było jak najwięcej. Nie możemy nastawiać się tylko na sukces sportowy bez względu na okoliczności. Wszystko musi iść w parze z rozwojem młodzieży.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
0
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...