Reklama

Piłkarz roku 2015. Poznaj wszystkie rozstrzygnięcia!

redakcja

Autor:redakcja

09 stycznia 2016, 16:57 • 50 min czytania 0 komentarzy

Kilka tygodni pracy, kilkanaście zaangażowanych osób, kilkadziesiąt dyskusji, kilkaset mniejszych sporów, ale przede wszystkim – dwanaście miesięcy maniakalnego oglądania piłki. Do budowania rankingu stu najlepszych piłkarzy w 2015 roku przystąpiliśmy uzbrojeni we wszystkie dostępne na rynku bronie – od wiedzy specjalistów z każdej z najsilniejszych lig, aż po poczciwy transfermarkt.de.

Piłkarz roku 2015. Poznaj wszystkie rozstrzygnięcia!

Co ocenialiśmy? Ha, to zawsze największe wyzwanie przy tworzeniu jakiegokolwiek rankingu. Na pewno chcieliśmy wybrać stu najlepszych piłkarzy, na pewno chcieliśmy ich uszeregować od tego bezsprzecznie „najlepszego”. Unikalny miks: indywidualne umiejętności, forma na przestrzeni całego roku, regularność, poziom w najwyższym momencie, poziom w najniższym momencie. Dalej szły już czynniki niezależne od samego piłkarza – liczba trofeów, siła klubu i ligi, waga meczów, w których zagrał najlepiej. No i liczby. Nie da się przeoczyć i zignorować snajperów, którzy zdobywają po czterdzieści bramek, nie da się przeoczyć i zignorować gości z ponad dwudziestoma asystami.

To nie jest ranking „L’Equipe”, gdzie Luka Modrić z sześcioma ligowymi występami wiosną 2015 wyprzedza Aubameyanga z 44 golami. Tutaj Eden Hazard, który ostatni dobry mecz zaliczył w sierpniu, nie wyprzedzi Mesuta Özila z 28 asystami gromadzonymi przez pełne dwanaście miesięcy. Nie jesteśmy też „Guardianem”, który widzi Ribery’ego (dziewięć meczów w całym 2015 roku) nad chociażby Mkhitaryanem czy Claudio Bravo. Wiadomo, i tak znajdziecie kontrowersje, i tak będziecie się kłócić, ba, my sami w wielu miejscach pozostawaliśmy w niezgodzie i niemal na noże przepychaliśmy się o kilka miejsc w rankingu.

Mamy jednak czyste sumienie, zrobiliśmy ranking tak obiektywnie, jak tylko to możliwe, biorąc pod uwagę tak wiele szczegółów, jak tylko się da. A jeśli gdzieś coś zrobiliśmy źle, to żartowaliśmy. Okej, bez przedłużania, ruszamy z setką najlepszych piłkarzy świata w 2015 roku!

Reklama

To była ciężka walka z wieloma wystrzałami z broni palnej. W rankingu przyjęliśmy przecież zasadę – nie ruszamy bohaterów jednego miesiąca, jeśli ktoś nie trzymał formy przez cały rok, nie ma dla niego miejsca w setce najlepszych. Ale Andrea Pirlo to co innego. Gość, którego pozycji w Juventusie nie da się podważyć, a który właśnie ten Juventus wiosną poprowadził do ogromnych sukcesów. Utrzymanie dominacji na włoskim podwórku to dla „Starej Damy” niemalże obowiązek, ale finał Ligi Mistrzów? Kto przed sezonem spodziewał się, że mistrz tej krytykowanej i lekceważonej Serie A pokona w półfinale sam Real Madryt? Wirtuoz Pirlo odegrał w tej sztuce jedną z kluczowych ról, a jesienna emerytura w MLS to też kilka momentów potwierdzających olbrzymią klasę. Juventus bez niego dość długo szukał formy, no a poza tym – to Andrea Pirlo. Setne miejsce zdecydowanie zasłużone.

Nie jest łatwo w dzisiejszych czasach być kibicem Manchesteru United, a jeszcze ciężej jest prawdopodobnie być piłkarzem tego klubu. Gdy Wayne Rooney bije kolejne rekordy meczów bez strzelonego gola, gdy cała drużyna gra powoli, nudno i bez polotu, gdy Louis van Gaal nie potrafi tchnąć w zespół życia – wszystko spoczywa na rękawicach Davida De Gei i okazjonalnie w spokojnych odbiorach Chrisa Smallinga. W przodzie przez cały rok poziom trzyma właściwie tylko Juan Mata, któremu zwyczajnie, po ludzku, współczujemy. Ile miałby asyst, kluczowych podań i goli, gdyby otaczały go ciut bardziej rozgarnięte osoby? Ile jego dobrych zagrań zostało spektakularnie zmarnowanych przez kumpli? Dziesięć goli i osiem asyst to nie tak wiele, ale biorąc pod uwagę ekstremalne warunki, w jakich pracował Hiszpan (towarzystwo Falcao!) oraz odpowiedzialność, jaką niósł na barkach – zasłużył na wyróżnienie.

Drybling. Przebojowość. Szybkość. Nieszablonowe podanie, spora fantazja (ile tuneli założył w 2015 roku?) a wszystko w barwach Lazio, które przecież potentatem żadnym nie jest. Szczególne osiągnięcie? Praktycznie w pojedynkę rozmontowanie Napoli w półfinale Pucharu Włoch, dwie asysty w dwumeczu i kilka kolejnych podań, które spokojnie mogło zakończyć się golem. Skrzydłowy, który ma znakomity przegląd pola. Potrafi zarówno pomknąć po skrzydle i zakończyć rajd dośrodkowaniem, jak i rzucić prostopadłe podanie gdzieś z głębi pola. Do tego bardzo przyzwoite liczby oraz całkiem udany rok w wykonaniu Lazio – a mamy duże wątpliwości, czy byłby tak udany bez gry Felipe Andersona. Dlaczego tak nisko? Cóż, bardzo zyskał w naszych oczach decyzją o walce w barwach Lazio o Ligę Mistrzów, ale ostatecznie ta lojalność zadziałała chyba na jego niekorzyść. Jesienią bowiem spuścił z tonu, a klubowi nie udało się wywalczyć miejsca w elicie.

Reklama

Gdy ustawia piłkę przed rzutem wolnym, jego koledzy już wracają na swoją połowę. Dwudziesty metr, trzydziesty piąty metr – bez różnicy, jeśli nie wsadzi po widłach, to znajdzie gdzieś lukę przy prawym słupku. Magik stałych fragmentów gry, ale i bardzo ważne ogniwo przy ataku pozycyjnym Bayeru Leverkusen. 21-letni Turek już teraz ma w repertuarze zagrań wszystkie najważniejsze dla środkowego pomocnika. Kółeczko w środku, umiejętne przytrzymanie piłki? Bez problemu. Przyspieszenie akcji prostopadłą piłką? Proszę bardzo. Klepka, zastawka – jest. Teraz tylko ustabilizować formę, może spróbować sił w mocniejszym klubie i szturmować w 2016 wyższe pozycje w rankingu. Ważny niuans – także z kadrą spisywał się świetnie. W 2015 roku Turcja ograła kolejno Holandię, Czechy i Islandię, a Calhanoglu grał w każdym z tych spotkań dokładając również gola z naszymi południowymi sąsiadami.

Podstawowy obrońca reprezentacji Argentyny w czterech pierwszych meczach turnieju Copa America oraz mocny punkt mistrza Rosji. No właśnie, to najpoważniejsza wątpliwość – na ile poważna jest liga rosyjska? Jaki przelicznik przyjąć przy porównywaniu czystego konta w meczu z Kubanią Krasnodar a czystego konta w derbach Londynu czy Sewilli? Zenit i sam Garay potwierdzili jednak klasę także w europejskich pucharach – najpierw docierając do ćwierćfinału Ligi Europy, w którym polegli z późniejszym triumfatorem, a jesienią podczas spotkań fazy grupowej Ligi Mistrzów. Grający wyjątkowo czysto i elegancko Argentyńczyk był jednym z kilkunastu najlepszych obrońców minionego roku.

Pisaliśmy, że ciężko być kibicem Manchesteru United, ale chyba jeszcze ciężej było fanom „Młotów”, po tym gdy kontuzji doznał Dimitri Payet. West Ham United pod wodzą francuskiego pomocnika ogolił Arsenal na Emirates (jedna asysta Payeta), Liverpool na Anfield, Manchester City na Etihad (asysta) oraz Chelsea w derbach na Upton Park. Jesienią zagrał w trzynastu ligowych meczach, West Ham United przegrał zaledwie trzy spośród nich. Wiosna? Trzymał równy poziom praktycznie przez całe półrocze, stanowiąc jeden z najważniejszych elementów w układance Marcelo Bielsy. W ostatnich pięciu swoich ligowych meczach zdobył gola i dorzucił do tego sześć asyst. I w Marsylii, i w Londynie zachwycał techniką, przeglądem pola oraz wizją gry. Według statystyk dotyczących stworzonych sytuacji strzeleckich, średnio co 22 minuty po jego zagraniach pod bramką rywali tworzył się kocioł, lepszy w tym względzie w Premier League jest tylko Mesut Özil. Gdyby nie fatalna i przedwcześnie zakończona przygoda Anglików z Ligą Europy – Payet pewnie powalczyłby o zdecydowanie wyższe miejsca w rankingu.

Chelsea. W 2015 roku Doktor Jekyll i Mister Hyde. Za wiosnę pewnie udałoby się wepchnąć do setki połowę składu, ale niestety dla fanów „The Blues”, rok trwa dwanaście miesięcy. Willian na tle Fabregasa czy Diego Costy zaliczył zjazd odrobinę mniejszy, a w niektórych elementach gry nawet się rozwinął. Stałe fragmenty w jego wykonaniu pozostawały w wielu meczach jednym z ostatnich argumentów Mourinho, który nie mógł liczyć ani na podania swojego hiszpańskiego pomocnika, ani na wykończenia ze strony naburmuszonego Costy. 11 goli i 12 asyst na przestrzeni całego roku to niewiele, ale pamiętajmy, że pięć z nich zdobył w sześciu meczach Ligi Mistrzów w tym sezonie, w której Chelsea niespodziewanie walczyła o życie, to on też zaliczył asystę w dogrywce półfinału Pucharu Ligi, dogrywając na głowę Ivanovicia. Gdyby nie ta jesień…

Odwrotność Chelsea. Leicester City, który wiosną rozpaczliwie walczył o utrzymanie, natomiast jesienią demolował kolejnych rywali na swojej drodze w Premier League. O ile w tyłach u „Lisów” wyróżnić trzeba by było pół drużyny, o tyle w przodzie wybór jest jasny. Riyad Mahrez i Jamie Vardy, dwuosobowa armia, która potrafiła rozmontować większość linii obronnych w lidze angielskiej. Ten drugi zajmował się biciem rekordów bramkowych, co zresztą szerzej opiszemy, gdy dojdziemy do jego pozycji w rankingu, ten pierwszy czarował nieco głębiej, stawiając na podania, dryblingi i dyktowanie tempa gry, ale przecież także bardzo często pokonując bramkarzy. Ośmieszanie obrońców Chelsea w starciu z końca roku na długo zostanie w pamięci kibiców. 18 goli i 14 asyst u zawodnika Leicester City. Magia.

Gdyby utrzymał formę z początku roku, pewnie byłby w pierwszej dziesiątce. Facet, który wysadził luty, wciągnął go nosem i nie wziął w tym okresie ani jednego jeńca. Dziewięć goli w czterech meczach Bundesligi, fantastyczna gra, do tego dwa zwycięskie sztychy w dwumeczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona (2:0 i 0:0). Wolfsburg z Dostem w składzie parł przed siebie całą wiosnę i ostatecznie dociągnął do wicemistrzostwa oraz zwycięstwa w Pucharze Niemiec. Jesień nie jest może już tak okazała, listopad i grudzień były zaś zwyczajnie słabe, ale nadal Dost był bardzo groźny dla bramkarzy dokładając kolejne siedem trafień w bardzo silnej lidze niemieckiej.

Jeden z jaśniejszych punktów Manchesteru United, któremu współczuliśmy tak samo jak Juanowi Macie. W układance van Gaala był bardzo ważnym punktem, który dawał względny spokój w defensywie. „Czerwone Diabły” traciły i wciąż tracą mało goli nie tylko dzięki nadludzkim zdolnościom De Gei, ale także pewnej grze angielskiego obrońcy. Przykład? Pięć meczów na przełomie października i listopada – 1 stracony gol. Cztery mecze na przełomie lutego i marca – 1 stracony gol. Ile w tym zasługi bramkarza, a ile szefa obrony? Przekonacie się w dalszej części rankingu, Smallinga zostawiamy w ostatniej dziesiątce.

Mieliśmy potężny problem z ligami spoza Europy. MLS? Raczej emeryci, w dodatku tempo tamtejszych meczów nie powaliło nas na łopatki. Azja? Jeszcze gorzej. Katar? Dajcie spokój. Została Brazylia i Argentyna, które – przyznajemy się bez bicia – obserwujemy z doskoku, przy największych hitach. Przy ocenie Jose Paolo Guerrero kierowaliśmy się jednak nie tylko golami w lidze brazylijskiej i mistrzostwem zdobytym z Corinthians (dwanaście punktów przewagi), ale i występami w Copa America, czterema golami na tym turnieju w tym imponującym hat-trickiem w ćwierćfinałowym starciu z Boliwią. Europa go zweryfikuje w swój własny sposób, jeśli oczywiście zdecyduje się tu jeszcze raz spróbować. Naszym zdaniem, niezależnie od tego jak egzotyczna jest dla nas liga, w której występuje, za dyspozycję w 2015 roku zasłużył na wyróżnienie.

Jak się kończy gra bez Koscielnego pokazuje 1:5 z Bayernem w Lidze Mistrzów i 0:3 z Sheffield Wednesday w Pucharze Ligi. Podpora „Kanonierów”, świetnie wyszkolony technicznie obrońca, który grał od deski do deski we wszystkich najważniejszych meczach londyńczyków w 2015 roku. Spory udział przy zdobyciu Pucharu Anglii (nie opuścił ani minuty od 4. rundy), spory udział w jesiennych sukcesach Arsenalu, obecnego lidera ligi angielskiej. Jesteśmy diabelnie ciekawi jego dyspozycji na Euro 2016, ubiegły rok zaś oceniamy jako jeden z najlepszych w jego karierze.

Inter, jesienią nazywany Interem „1:0” Mediolan, nie słynie z jakiejś olśniewającej ofensywy, która taśmowo zdobywanymi bramkami rozpala wyobraźnię nastolatków pod każdą szerokością geograficzną. To jednak działa wyłącznie na korzyść Mauro Icardiego. Facet, który został królem strzelców Serie A w barwach właśnie tego klubu, wówczas jeszcze bijącego się w środku tabeli, musi zasługiwać na uwagę. Szczególnie że tak jak wiosną był wyróżniającym się zawodnikiem zawodzącego zespołu, tak teraz jest kapitanem łajby całkiem śmiało szturmującej szczyt tabeli. Zdobywał decydującą bramkę w trzech z dziewięciu jesiennych zwycięstw 1:0 Interu, łącznie zaś zakończył rok z 22 golami i 8 asystami. A to wszystko w sumie nadal na początku jego kariery… Doceniamy i liczymy na więcej.

Drugie ogniwo wspomnianego Interu „1:0”. Jeśli Icardi jest szczytem wieży, Handanović to bardzo solidny fundament, którym nie potrafią zatrząść najwięksi kanonierzy Serie A. Mediolańczycy nie mają wcale jakiejś niesłychanie fantastycznej obrony, a mimo to – pięć pierwszych jesiennych kolejek – jeden stracony gol. Później jeszcze osiem czystych kont w trzynastu meczach. Wiosna? Tak, sporo słabsza, ale winy bramkarza w tym nie ma prawie żadnej – facet specjalizujący się w paradach przy rzutach karnych rzadko zawodził, częściej zaś musiał irytować się na proste błędy kolegów z obrony. Pewnym zawodem można określić brak awansu na Euro 2016 po przegranych barażach z Ukrainą, ale znów – ciężko tutaj winić Handanovicia.

Poziom ekscytacji, jaki wywołał wygrany siłowy pojedynek Roberta Lewandowskiego z Vincentem Kompanym paradoksalnie dużo mówi o jakości obrońcy Manchesteru City. Silny, pewny, niemal niezawodny, do tego stopnia, że nawet przepchnięcie przez jednego z najlepszych napastników świata to dla wielu prawdziwa sensacja. Kapitan „Citizens” i dyrygent obrony, między innymi podczas imponującego ligowego startu w sierpniu, gdy po pięciu kolejkach podopieczni Manuela Pellegriniego mieli na koncie 15 punktów, 11 strzelonych goli i ani jednej straconej bramki. Kompany nie tylko pełnił rolę bossa całej linii obronnej, ale i dorzucił dwa trafienia. Solidny był jednak przez cały rok, przyczyniając się zarówno do wicemistrzostwa dla błękitnej części Manchesteru, jak i awansu Belgii na Euro 2016.

Wiadomo, że sezon 2014/15 w wykonaniu Borussii Dortmund był wyjątkowo specyficzny, ale… w rankingach za rok kalendarzowy to wcale nie jest wada. Mordercza pogoń za miejscami gwarantującymi grę w europejskich pucharach to przecież piękna historia minionej wiosny, a jednym z jej autorów był właśnie powracający z początkiem 2015 po kontuzji Reus. Gole w czterech kolejnych meczach w lutym, równie udany październik z pięcioma golami. Przez kontuzje i wahania formy Niemiec był w 2015 roku dość chimeryczny, ale z drugiej strony – ile klubów pogardziłoby chimerycznym pomocnikiem z 20 golami na koncie? Nawet jeśli lekko przyćmiony przez Aubameyanga i Mhkitaryana, Reus nadal był kluczowym zawodnikiem Borussii Dortmund, dla której istotnie: słaba była druga połowa 2014, ale raczej nie 2015 rok.

To właśnie Karim Bellarabi i jego Bayer Leverkusen pozbawiły wcześniej wspomnianych Felipe Andersona i Lazio marzeń o Lidze Mistrzów. Gość o tyle specyficzny, że spektakularne bramki i rajdy, w których przepycha piłkę przez kolejnych obrońców przeplata występami dość bezbarwnymi. W teorii razem z Calhanoglu i teraz jeszcze Chicharito powinni siać popłoch w Bundeslidze. W praktyce wygląda to różnie, czego świadectwem także remis z BATE Borysów w Lidze Mistrzów. Niemniej jednak Niemiec ma za sobą dobry rok z 22 punktami w klasyfikacji kanadyjskiej, olbrzymim wpływem na grę Bayeru i wieloma momentami, w których pełnił rolę lokomotywy napędzającej cały zespół. Szybkość i dynamika, ale przede wszystkim imponujące parcie do przodu przy zachowaniu kontroli piłki. Ciężko sobie wyobrazić Bayer… Ciężko sobie wyobrazić Bundesligę bez Bellarabiego.

czech

Przy Koscielnym zwracaliśmy uwagę, że bez francuskiego obrońcy w składzie Arsenal przyjął piątkę od Bayernu Monachium. Przebija to Cech, bez którego Arsenal przegrał mecze z Dinamem Zagrzeb i Olympiakosem. Gdy stanął między słupkami w Lidze Mistrzów, wpuszczał gole tylko z monachijczykami, zachowując czyste konto w rewanżowych starciach z pozostałymi rywalami, a także na Emirates podczas pierwszego meczu z Bayernem. Bez straty gola skończył też mecz o Tarczę Wspólnoty oraz finał Pucharu Ligi jeszcze w barwach Chelsea. Gdy zastępował Courtois w lidze wiosną – też praktycznie nie wpuszczał bramek. Wiosną, jesienią, w „The Blues”, w Londynie – był praktycznie bezbłędny. Aż ciężko przewidywać, gdzie by się znalazł, gdyby nie stracił miejsca w ligowej bramce na rzecz młodszego Belga…

Javier Hernandez znany również jako Chicharito ma za sobą rok… szalony. To chyba najlepsze określenie dla gościa przerzucanego między Madrytem i Manchesterem, który koniec końców odnajduje się – i to jak! – w Bayerze Leverkusen. Nie możemy pozbyć się wrażenia, że był nieco zbyt szybko skreślany, przede wszystkim w angielskim klubie, w którym mógłby być antidotum na problemy ofensywne. Wszyscy pamiętamy jednak minę van Gaala wymownie patrzącego na Giggsa po zmarnowanej przez Hernandeza „jedenastce” w meczu przeciw Club Brugge. Efekt? Pięć goli w Lidze Mistrzów. Jedenaście goli w Bundeslidze. Oczywiście wszystko już w barwach Bayeru. Zastanawialiśmy się jak oceniać wiosnę meksykańskiego napastnika, ale… To w końcu Chicharito zdobył zwycięską bramkę dla Realu w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, dorzucił też cztery gole i pięć asyst w lidze hiszpańskiej. Łącznie więc zakończył 2015 rok z 28 trafieniami. To chyba przyzwoity dorobek, jak na gościa „trzeciego wyboru”?

Zabieg serca, cztery tygodnie później powrót na boisko i od razu sztych w Lidze Mistrzów. Stephan Lichtsteiner w tym roku maczał palce nie tylko w fantastycznej przygodzie Juventusu zakończonej finałem najważniejszych klubowych rozgrywek świata, nie tylko stanowił pewny punkt w najpotężniejszym klubie Serie A, ale jeszcze jesienią dorzucił do tego zwycięstwo nad własnym zdrowiem i dozę romantyzmu w postaci powrotu do gry po problemach natury kardiologicznej. Szwajcar na murawie prezentował równy, wysoki poziom, tworząc z Bonuccim, Chiellinim i Buffonem mur, którego przeskoczyć nie potrafili nie tylko najsilniejsi napastnicy z Włoch, ale i ci w europejskich pucharach. Gdyby nie ten uraz, który wyłączył go z kilku spotkań, pewnie byłby w naszym rankingu jeszcze wyżej. Z drugiej strony – ten spektakularny powrót tylko podkreśla, jak wyjątkowy był ten rok dla Szwajcara z Juventusu.

Waga ciężka napastników. Choć piłek nie zagrywa mu ani Neymar czy Suarez, ani Rodriguez czy Isco, ani nawet Douglas Costa i Robben, on taśmowo zdobywa kolejne bramki. Żądło Evertonu i reprezentacji Belgii, Romelu Lukaku, rok po roku (i krok po kroku) zmienia się w coraz bardziej kompletnego i w coraz pełniejszego napastnika. Wiadomo, w 2015 nie miał żadnych sukcesów ze swoim klubem, ale trudno nie docenić jego indywidualnych popisów. 31 goli!? W barwach Evertonu!? Siedem sztychów w czterech spotkaniach Ligi Europy, i to nie w grupie, a w fazie pucharowej? Ech, Romelu, chyba czas ruszyć poziom wyżej.

Dość niespodziewanie dla nas nie znaleziono dla niego miejsca w trójce najlepszych zawodników Afryki, a naszym zdaniem – powinien stanąć na podium za Aubameyangiem i Toure. Podstawowy obrońca dwóch bardzo silnych zespołów – triumfatorów Pucharu Narodów Afryki, Wybrzeża Kości Słoniowej, oraz zwycięzców wszystkiego, co tylko dało się wygrać we Francji – PSG. Aurier nie powala liczbami, ale trudno nie docenić jego wpływu na grę obu tych drużyn. Dlaczego więc tak nisko? Nie bez przyczyny jest brak gier w Lidze Mistrzów wiosną spowodowany… krytyką sędziego, za którą obrońca otrzymał karę trzech meczów zawieszenia. Zbyt srogą? Możliwe, ale dla wciąż dojrzewającego zawodnika to może być ważny prysznic. Nie ukrywamy – liczymy, że za dwanaście miesięcy znajdzie się wyżej.

Niby tylko pięć goli i dwanaście asyst, niby „zero tituli”, jak cały, zaliczający słaby sezon Real Madryt. Ale jednak, Isco to nie tylko umiejętności – celne dogranie, pewny drybling i szerokie pole widzenia, ale i branie odpowiedzialności w kluczowych momentach. Asysty przy zwycięskich golach z Bilbao i Granadą, często dobra gra w chwilach, gdy tradycyjni liderzy zwalniali. Jasne, ani Isco nie był pierwszoplanową postacią Realu, ani Real nie był klubem, który już zawsze cyfry 2, 0, 1 i 5 będzie zapisywał złotym kolorem. Biorąc jednak pod uwagę grę, rozwój, swego rodzaju niezawodność – Hiszpan zasłużył na miejsce wśród wyróżnionych. Tym bardziej, że „Królewscy” nawet w dołku to wicemistrzowie Hiszpanii, półfinaliści Ligi Mistrzów i drużyna potrafiąca bez większego trudu wygrać z niemal każdym. Po porażce z Barceloną popadł w niełaskę u Beniteza, ale to nie zamazuje dobrego roku, co zresztą potwierdzają reakcje hiszpańskiej prasy, stającej w obronie zawodnika. Przychylamy się do tych opinii. Zdobyć 17 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w takiej ekipie to nadal dowód najwyższej klasy piłkarskiej.

Wydawało się, że wyląduje na aucie europejskiej piłki i wróci do Argentyny jako niespełniony talent, dziś jednak biją się o niego najwięksi, a na celownik wziął go nawet Juventus. Poza tym: brał czynny udział w czarodziejskim spotkaniu o Superpuchar Europy. Właściwie to mogłoby wystarczyć, jako recenzja 2015 roku w wykonaniu Evera Banegi, jednak nie tylko dlatego, że ten mecz był jakimś absolutnym szaleństwem, ale dlatego, że w Superpucharze Europy nie grają ludzie przypadkowi. Sevilla, by zagrać z Barceloną o kolejne trofeum najpierw musiała obronić tytuł zwycięzcy Ligi Europy, co uczyniła w spektakularnym stylu i z bardzo wyraźnym udziałem argentyńskiego pomocnika. Kreatywny, nieszablonowy – to dzięki niemu także towarzysze z boiska wyglądają lepiej, Krychowiaka nie wyłączając. Niedosyt? Na pewno jesień w Lidze Mistrzów i mimo wszystko także niewielki udział w Copa America. Stąd też Banega jest dopiero… Albo nie. Nie będziemy ujawniać jeszcze, kogo z Sevilli ujrzycie na wyższych miejscach naszego rankingu.

To był jeden z najbardziej problematycznych zawodników na liście. Gdy jest w gazie, w formie, zdrowy – naprawdę może lądować w ścisłej czołówce. Ale pierwszy kwartał stracił przez kontuzję, po której powrót też nie był równie bajkowy jak choćby ten w wykonaniu Lichtsteinera. Współtworzył wielki Bayern, który demolował kolejnych rywali, ale nie był jego największą gwiazdą, ani nie wykręcał jakichś niewiarygodnych liczb. Dlatego też nie znajduje wejścia do TOP 75, ale mamy wrażenie, że warto tutaj dodać jedno słowo: jeszcze.

***

Wczoraj rozpoczęliśmy ujawnianie nazwisk z wielkiego rankingu najlepszych piłkarzy 2015 roku według Weszło. Dyskusja rozgorzała na dobre jeszcze zanim wjechali najwięksi magicy futbolu, co bardzo nas cieszy. Dorzucamy drewna i benzyny do tego ogniska i puszczamy kolejną ćwiartkę. Poniżej pozycje 75-51, zapraszamy!

oC7sh8s

 

Maszyna do strzelania goli, w dodatku z fantastycznym rozkręceniem się właśnie na początku kalendarzowego 2015 roku. W fazie grupowej Ligi Europy, jeszcze w 2014 roku, nie strzelał jeszcze taśmowo, ale gdy po wyjściu z grupy zaczął się rozpędzać, zatrzymał się dopiero masakrując Dnipro dwoma golami w wielkim warszawskim finale. Strzelił Valencii, Realowi, Bilbao, ale przede wszystkim – w ośmiu ostatnich meczach Ligi Europy wrzucił aż sześć sztuk dokładając do tego trzy asysty. Trudno znaleźć kogoś, kto bardziej zasłużył na transfer, choć akurat kierunek wydawał się nieco oryginalny. AC Milan? Zamiast jakiegoś zespołu walczącego o najwyższe laury także w europejskich pucharach? Kolumbijczyk jednak nie oglądał się na kolegów ani na klub – po prostu robił swoje, dokładając kolejne osiem sztychów. Łącznie zakończył rok z 28 trafieniami, co daje mu miejsce w elitarnym TOP 75. Minusy? Szkoda, że tak szybko skończyło się dla niego Copa America. Ciekawe jak wypadłaby Kolumbia, gdyby nie jego zawieszenie za czerwoną kartkę…

74

Gdyby ktoś powiedział nam rok temu, że zamieścimy w tym rankingu zawodnika Celty Vigo, pewnie zastanawialibyśmy się, czy na pewno mówimy o rankingu TOP 100 na świecie, a nie w – w najlepszym razie – w Hiszpanii. Ale równie zaskoczeni bylibyśmy, gdyby ktoś nakreślił przed nami scenariusz zwycięstwa tego klubu 4:1 nad Barceloną. Celta Vigo i wiosną, i jesienią dokonywała rzeczy dużych, by nie powiedzieć: wielkich. 2:0 z Atletico, 4:1 z Katalończykami, 2:1 z Sevillą, czwarte miejsce w La Liga. Punkt wspólny? We wszystkich tych momentach główną rolę grał Nolito. Szesnaście goli, szesnaście asyst. Dalsze komentarze są zbędne.

73

W pewnym momencie znany był głównie z tego, że Dariusz Szpakowski w jednej relacji czterdzieści trzy razy przypomniał: „do Realu polecił go sam Zinedine Zidane”. Abstrahując od tego, że obaj Francuzi teraz będą mieli spore możliwości współpracy – za obrońcą zwyczajnie bardzo dobry rok, w którym z utalentowanego młodziana zmienił się w solidnego defensora jednej z najsilniejszych drużyn świata. Zagrał pełne 90 minut w dziewięciu z dziesięciu pierwszych kolejek La Liga, Real stracił w nich… cztery gole. Nie opuścił też ani chwili w szalonym dwumeczu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt oraz dwóch pozostałych dwumeczach w tych rozgrywkach – z Juventusem i Schalke. Co najważniejsze – to chyba dopiero początek jego wielkiej kariery.

72

Lewą nogą mógłby spokojnie zawiązać krawat, albo chociaż oprowadzić wycieczkę po muzeum klubowym Wolfsburga. Kluczowy zawodnik zespołu, który przyczynił się w dużym stopniu zarówno do wywalczenia wicemistrzostwa, jak i zdobycia Pucharu Niemiec – to jego gol dał „Wilkom” zwycięstwo w ćwierćfinale z Freiburgiem. Jasne, łatwo gra się z De Bruynem, ale przecież i po odejściu genialnego Belga Rodriguez potrafił pociągnąć grę. Kończy rok z sześcioma golami, pięcioma asystami i reputacją jednego z najlepszych lewych obrońców na świecie.

71

Nie jest łatwo się przebić w takim klubie jak FC Barcelona, ale z drugiej strony ciężko tak naprawdę NIE dostać się do setki najlepszych piłkarzy świata, jeśli wygrywasz prawie wszystko. Puchary, superpuchary, ligę, Ligę Mistrzów. Nikt nie wynosi oczywiście Alby do miana czwartego po wielkim tercecie w ataku, ale jednak – nie da się pozostać obojętnym ani na jego grę ofensywną i doskonałe dopasowanie się do wizji Luisa Enrique, ani na solidne zabezpieczenie tyłu. Pewny punkt najsilniejszego zespołu roku. Bez konkurencji, bo trudno za taką uznać Adriano. Czy obecność Alby w tym miejscu może dziwić?

70

Jeśli czegoś się obawiamy przed Euro 2016, to właśnie ukraińskiej pary skrzydłowych. Jarmołenko-Konopljanka. Jeden ciągnął i ciągnie Dynamo Kijów, drugi doprowadził Dnipro Dniepropietrowsk do finału Ligi Europy. Konopljanka może nie powala liczbami – w całym 2015 roku zebrał ledwo dwanaście goli i dziesięć asyst, a przecież pół roku grał w lidze ukraińskiej – ale i w Dniprze, i w Sevilli widać, że to po prostu klasowy piłkarz. Ciężki start w lidze hiszpańskiej? Może, ale zawodziła przecież cała drużyna. Ukrainiec z kolei skaleczył i Borussię Moenchengladbach, i Manchester City, o Superpucharze Europy i dwóch asystach w meczu z Realem nie wspominając. Co nie zmienia faktu, że w Primera División pokazuje jakieś 60% możliwości.

69

To właśnie Marchisio wrzucał na barki absolutnie wszystko, gdy wirtuozeria Pirlo nie do końca pozwalała mu pocić się w powrotach do defensywy. Serducho Juventusu, które biło mocno i wiosną – poza przerwą na kilka tyodni spowodowaną urazem praktycznie nie schodził z murawy. Aha, jesienią Juventus bez Marchisio przegrał trzy mecze. Z nim – ani jednego.

68

Tak, też się zastanawialiśmy, czy zawodnik Olympique Lyon, klubu, który niewiele w tym roku wygrał to na pewno dobry kandydat do siedemdziesiątki najlepszych. Tym bardziej, że po kontuzji Nabila Fekira aż nazbyt wyraźnie widać, jak wielki wpływ na grę Lacazette’a miał jego młodszy kolega z klubu. Jeszcze w grudniu 2014 24-latek potrafił na przykład w czterech kolejnych meczach sieknąć sześć goli i trzy asysty, później takie rzeczy już się nie zdarzały. Ale przecież nie można powiedzieć, by 2015 w jego wykonaniu był nieudany. Wręcz przeciwnie, nawet gdy Lyon dołował, jego żądło w miarę regularnie pokonywało kolejnych bramkarzy. Łącznie: 21 goli w 2015 roku. Jak na gościa z tego klubu – dużo, bardzo dużo. Dość dużo, by spokojnie myśleć o miejscu wśród siedemdziesięciu najlepszych.

67

Dyskretniejszy od efektownego Zlatana, mniej wyeksponowany niż Javier Pastore, bez bujnej czupryny jak Cavani czy David Luiz, ale jednak – bez niestrudzonego Verrattiego to nie byłoby to samo. Według wielu, także według nas, dość niedoceniany. Samo przebicie się w gwiazdozbiorze z Paryża do składu jest przecież sporym wyczynem, a zabezpieczanie pleców wszystkich ofensywnie usposobionych zawodników PSG to już w ogóle coś wielkiego. Gdyby nie listopadowa kontuzja – pewnie byłby jeszcze wyżej.

66

Marzenie każdego piłkarza zbliżającego się powoli do końca swojej kariery. Być jak Xabi Alonso. Zostać wrzuconym na nestora między wybieganych i utalentowanych typów z trenerem, który wielbi poruszanie się bez piłki oraz wizję gry. Xabi Alonso jako generał rozstawiający piłki po kolegach spisuje się wyśmienicie a regularna gra w tak silnym zespole jedynie to potwierdza. Mieć 34 lata i rozdawać podania Douglasowi Coście, Lewandowskiemu, Robbenowi… Liczb już raczej nie ma, ale w końcu gra coraz głębiej i głębiej, specjalizując się raczej w przedostatnim, albo nawet jeszcze wcześniejszym podaniu otwierającym, niż w asystach. Jedno jest pewne: wciąż to ma.

65

Jedenastka roku La Liga, jedenastka roku France Football, gol w finale Ligi Europy, pewna gra w barwach reprezentacji Polski, pewna gra w barwach Sevilli, zachwyty zagranicznej i krajowej prasy, plotki łączące go z największymi klubami świata. Mało? No to dodajmy jeszcze końskie zdrowie, bo pierwsze ligowe minuty, które opuścił w rundzie jesiennej to mecz z Espanyolem… w przeddzień sylwestra. Chcielibyśmy jeszcze więcej piłkarskiego błysku i jesteśmy pewni, że wkrótce go otrzymamy. Człowiek z obsesją profesjonalizmu rozwija się w niezłym tempie, co widać nawet na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Zero forowania ze względu na narodowość, 65. miejsce jak najbardziej zasłużone.

64

Gdyby nie ta feralna wiosna w usypiaczach węży z Manchesteru… Angel Di Maria po transferze do Paryża odżył, odetchnął, złapał swoje stałe „flow”, którym czarował jeszcze w barwach Realu Madryt. Wyglądało to trochę, jakby van Gaal trzymał mu cały czas palce na szyi – gdy trafił do Ligue 1, wszystkie problemy odpuściły a zaczęła się fiesta asyst. Kończy rok z szalonym wynikiem czternastu bramek i 21 asyst, co robi tym większe wrażenie, jeśli przypomnimy sobie kompromitujący dorobek pięciu ligowych asyst w trakcie jego rundy wiosennej w zespole „Czerwonych Diabłów”.

63

To była najbardziej żywa dyskusja w tej części rankingu. Łatwo sobie wyobrazić, że Modricia omijają kontuzje, jest jednym z najlepszych pomocników tej planety i filarem Realu Madryt. Wszyscy wiedzą, jak grają „Królewscy” z Chorwatem w środku i jak grają „Królewscy”, gdy Luka zwiedza gabinety lekarskie. Ale niestety, to nie jest ranking potencjalnie najlepszych, ale tych, którzy swoją dominację udowadniali każdego tygodnia 2015 roku. Stąd też Modrić zdążył się złapać do elity, zdążył nawet wywalczyć w niej wysokie miejsce, ale na pewno nie na miarę potencjału. I w kadrze, i w klubie brakowało mu zdrowia, jego największego rywala, szczególnie wiosną.

62

Najmocniejszy punkt Liverpoolu. Kiedyś pewnie to uprawniałoby do myślenia o TOP 10, może nawet podium, dziś wystarczy zaledwie na okolice sześćdziesiątego miejsca. Czy można zarzucać mu chimeryczność, gdy tak nierówno gra cały zespół „The Reds”? Czy można zarzucać mu, że nie trzymał formy i nie punktował regularnie? Ciężko powiedzieć, bo nawet gdy zespół grał słabiej, Coutinho starał się go ciągnąć, kreować coś w pojedynkę, uderzać z dystansu. 12 goli, 6 asyst, w tym bardzo ważne w meczach z Chelsea i Manchesterem City jesienią oraz „Młotami” i raz jeszcze Manchesterem City wiosną. Sporo, ale sporo jak na zawodnika Liverpoolu.

61

Momentami przypomina snookerzystę. Podnosi wzrok, mierzy, i pach – delikatnie pchnięta bila leci przez pół boiska zgrabnie omijając wszelkie przeszkody. Wizjoner? Na pewno, ale do tego też bardzo pewny pomocnik, który do oryginalnych podań i dostrzegania najdrobniejszego ruchu swoich skrzydłowych czy napastników dokłada znakomite uderzenie stojącej piłki. Technika? Bajka. Do tego równe 25 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej i błyski, z których vine’y momentalnie obiegają Internet. Gdyby jeszcze dodał do tego regularność i może ciut lepsze wyniki zespołu, w którym występuje – byłby pewniakiem do pierwszej trzydziestki. Nic dziwnego, że jest coraz częściej łączony z Realem Madryt.

60

Płuca Paris Saint Germain i Pan Piłkarz przez dwa duże P. Pisaliśmy że Verratti jest nieco ukryty w cieniu bardziej rozpoznawalnych i lepiej punktujących nazwisk, ale i Matuidi to bardzo ważna cegiełka w paryskim murze, którego nie mogą od kilku lat sforsować ligowi rywale. Tak jak i Verratti, tak i francuski pomocnik trzymają się mocno w składzie, a Matuidi dorzuca do tego 9 goli i 8 asyst w 2015 roku. Kolejny z zawodników „Les Bleus”, który pozwala gospodarzom Euro 2016 bardzo poważnie myśleć o złotych medalach.

59

Ciężko właściwie zliczyć, ile razy ratował Manchester City przed utratą gola. Jego wpływ było widać tym lepiej, im mocniejszy trafiał się „Obywatelom” rywal. Dwumecz z Barceloną mógłby się zakończyć pogromem, a kompilacja interwencji z tych 180 minut to właściwie wystarczająca laurka, by upchnąć Harta nawet nie w pierwszej sześćdziesiątce, ale pierwszej dyszce. Czego mu zabrakło? Paradoksalnie: chyba trochę okazji do popisów. De Gea przy swojej defensywie mógł błyszczeć co tydzień, Hart musiał czekać na europejskie puchary. Inna sprawa, że tych straconych goli było całkiem sporo i nawet jeśli Anglik nie zawinił przy zbyt wielu – sporo się namachał przy wyjmowaniu piłki z siatki. Aha, czyste konto w sześciu z dziewięciu meczów reprezentacji w 2015 roku. Moc.

58

Pobił rekord Ruuda van Nistelrooya, przeszedł do historii jako człowiek, który zdobył bramkę w jedenastu kolejnych meczach Premier League, strzelał za dnia, strzelał wieczorami, strzelał mocniejszym rywalom, strzelał ogórom, razem z Mahrezem dał Leicester City fotel lidera na kilka długich tygodni. Problem? Wszystkiego dokonał jesienią, wiosną strzelając z rzadka, zdobywając niezbyt imponujące cztery bramki. Jak ocenić człowieka o dwóch tak różnych twarzach? Naszym zdaniem miejsce niemal w połowie rankingu jest w porządku, tym bardziej, że do dziewiętnastu goli Vardy dołożył też dwanaście asyst.

57

Regularność. Słowo-klucz w wykonaniu Koke, który jesienią stanowił istotny element układanki „Cholo” Simeone kończącej rok na pozycji wicelidera, a wiosną jedną z ważniejszych składowych zespołu brązowego medalisty mistrzostw Hiszpanii. Ważny niuans – w pierwszej połowie 2015 roku Atletico Madryt przegrało z Koke na boisku dwa mecze ligowe, oba z Barceloną. Jak drużyna radziła sobie bez niego, widać po porażkach z Bayerem Leverkusen i Celtą Vigo.

56

CHORE liczby. Chore. Nie ma żadnego usprawiedliwienia, nie ma żadnego wytłumaczenia. Mkhitaryan, trochę bocznymi drzwiami, bez maski Batmana i przepaski na oczy Robina, bez bujnej fryzury ani nawet jakiegoś szału w mediach społecznościowych gol po golu i asysta po asyście powiększał swój dorobek. W barwach Borussii, która i wiosną, i jesienią była bardzo mocna nastukał 18 goli i 25 asyst, ostatnią, dwudziestą szóstą, dokładając w reprezentacji. Potwór środka pola, który spektakularnie zasłonił dokonania Reusa. W BVB miał nad sobą tylko jednego człowieka, na którego czas przyjdzie w ostatniej części naszego rankingu.

55

Drugi z trzech wielkich zawodników defensywnych Juventusu. W przeciwieństwie do Lichtsteinera z doskonałym zdrowiem, w tym sezonie opuścił łącznie… 135 minut. Półtora meczu. Wiosną kolejne cztery i pół, razem sześć. Sześć, we wszystkich rozgrywkach. Gladiator. Dokładając do tego wszystkie sukcesy „Starej Damy” – finał LM i włoski dublet – mamy obraz jednego z najlepszych zawodników na tej pozycji na świecie. Na początku wieku mógłby pewnie walczyć o czołowe lokaty w podobnych rankingach, w 2015, gdy padają rekordy strzeleckie – zatrzymuje się na pozycji 55.

54

Z grubsza – to co Bonucci, plus zwycięstwa w kluczowych rozgrywkach. Mascherano w tym roku współtworzył defensywę najlepszej drużyny roku, która dominację potwierdziła i na swoim podwórku, i w Lidze Mistrzów, i w Klubowych Mistrzostwach Świata oraz Superpucharze Europy. Argentyńczyk goryczy porażki zaznał raz – w finale Copa America. Ten reprezentacyjny zawód, także na początku eliminacji do Mistrzostw Świata rozpoczętych już jesienią 2015, to jedyna ciemna strona minionych dwunastu miesięcy w wykonaniu podpory katalońskiego klubu.

53

Kolejny środkowy obrońca i kolejny terminator. Podobnie jak dwóch wcześniejszych – gra praktycznie od deski do deski w klubie, który w 2015 roku nie miał sobie równych na krajowym podwórku. Za co doceniamy Thiago Silvę? Przede wszystkim za wpływ na grę PSG – Barcelona bez Mascherano nadal miałaby MSN w napaści, a Juventus miałby w defensywie Lichtsteinera, Chielliniego i Buffona. W PSG Thiago Silva jest tym szefem, który dyryguje całością, a w dodatku potrafi – tak jak w 1/8 finału Ligi Mistrzów – ukłuć z przodu. W Chelsea doskonale to wiedzą. Podobnie jak u Mascherano – gorzki smak pozostaje po turnieju Copa America, gdzie Silva i Brazylia wylecieli jeszcze szybciej.

ayLo3Yn

Trzymacie się? No to bach. 39 goli i 10 asyst w 2015 roku, występując w nieco hipsterskim zespole z Kraju Basków. Cztery gole w dwumeczu z Barceloną, w którym stawką był hiszpański Superpuchar. Dziękujemy, Aritz mówi dobranoc. Nie potrzeba więcej rekomendacji.

51

Jeśli wygryzasz ze składu legendę klubu i jednego z najlepszych bramkarzy na świecie – musisz być kozakiem. Courtois ugruntował w 2015 roku swoją pozycję w światowym futbolu przejmując na stałe miejsce między słupkami Chelsea. Rzadko zawodził, nawet podczas fatalnej dla klubu jesieni, często za to ratował Jose Mourinho i kumplom tyłek, gdy bramkę bombardowali klasowi strzelcy z Premier League. Mocny punkt również w kadrze – w pięciu meczach eliminacyjnych, w których brał udział, Belgia straciła dwa gole.

***

Za nami połowa rankingu, przed nami, poniżej – trzecia ćwiartka, w której powoli zbliżamy się do absolutnie najlepszych piłkarzy minionego roku. Coraz więcej wątpliwości, coraz więcej klasowych piłkarzy, u których jedna kontuzja czy jeden słabszy miesiąc oznaczały zjazd o kilka pozycji. Panie i panowie, powoli trzeba przygotowywać pasy. Oto przedostatnia część wielkiego TOP 100 według Weszło.

50

Pierwszą pięćdziesiątkę otwiera ten, który stanowił kreatywne zaplecze Ibrahimovicia i Cavaniego, przede wszystkim w pierwszej połowie roku. Niezliczone podania, nie tylko te, które kończyły się asystą, ale i te przedostatnie oraz po prostu tworzące kocioł pod bramką rywali. Łącznie 26 punktów w punktacji kanadyjskiej i wszystkie dostępne tytuły we Francji. Braki? Znów, tak jak przy każdym Argentyńczyku. Copa America oraz dwa pierwsze mecze eliminacji MŚ. Duży zawód. No i oczywiście kontuzja, która wykluczyła go z ostatniego kwartału rywalizacji w ubiegłym roku.

49

Kolejny pewny punkt projektu Luisa Enrique, kontrowersyjny poza murawą, na ogół stabilny na niej. Rzadko odpoczywał, jeśli już, to w wyniku zawieszenia. Stanowi nie tylko podporę defensywy, ale i symbol obecnej Barcelony, momentami pyskatej jak Suarez i prowokacyjnej jak techniczne popisy Neymara. On nadaje temu kataloński stempel – niektórzy go za to uwielbiają, inni nienawidzą. My zwyczajnie doceniamy, bo jest jednym z najważniejszych zawodników klubu, który wygrywał w 2015 z powalającą regularnością.

48

Kolejna wielka zagadka i kolejny wielki temat do dyskusji. Jak „wycenić” ligę ukraińską? Jak „wycenić” gole w barwach Dynama Kijów? Uznaliśmy jednak, że kluczowe w tym roku było potwierdzenie klasy na murawach w Lidze Mistrzów oraz dwa ukraińskie trofea wykradzione Szachtarowi, którego barwy wówczas reprezentował przecież także fantastyczny jesienią Douglas Costa. Skąd ta potężna dygresja? Stąd, że 20 goli i 16 asyst w barwach Dynama zdobył Andrij Jarmołenko. Kolejne cztery dorzucił w kadrze, w tym dwa w barażach o Euro 2016. Zasłużone miejsce wśród pięćdziesięciu najlepszych piłkarzy świata i potężny powód do bólu głowy Adama Nawałki.

47

Gdy wypadł ze składu na przełomie września i października Manchester City wygrał tylko trzy z ośmiu spotkań. Można to potraktować jako zarzut do Davida Silvy, można jako potwierdzenie jego wpływu na grę wicemistrzów Anglii. Zresztą, dostatecznym argumentem za obecnością Hiszpana w takim miejscu zestawienia niech będzie dwadzieścia jego asyst w 2015 roku. Brakło chyba tylko tytułów oraz – co akurat jest oskarżeniem dla całej Anglii – sukcesów w Europie.

46

Bayern Monachium… Do tej pory poświęcaliśmy mu w rankingu niewiele miejsca, a przecież to jeden z tych klubów, które w 2015 roku grały na poziomie dostępnym tylko dla najlepszych. Zarówno w tyłach jak i w ofensywie – czysta jakość. Do tej drugiej przejdziemy przy samym końcu rankingu (tak!), defensywa rozpoczyna się natomiast od Jerome’a Boatenga. Podstawowy obrońca, a jak wiadomo – w systemie Pepa Guardioli to naprawdę ważny facet odpowiedzialny za coś więcej, niż tylko krycie snajperów Ingolstadtu i Augsburga. Aż sześć asyst daje jakiś zarys, ale gdybyśmy doliczyli do tego celne dłuższe podania, udane dryblingi, gdy wchodził w środek pola, nawet prostopadłe piłki. Genialny zawodnik, którego największym problemem jest fakt, że na tym etapie rankingu są już tylko genialni zawodnicy.

45

Problemów z „wyceną” ligi ukraińskiej część druga. Co nas przekonało? 38 goli. Dwa strzelone Realowi, do tego Superpuchar Ukrainy, w którym Teixeira i spółka ograli Dynamo Kijów. Tak, wiemy, Ukraińców, ale jednak – ci Ukraińcy za moment zagrają wiosną w Lidze Mistrzów. A i Szachtar – choć skromnie, wyprzedzając jedynie Malmoe – ugrał sobie w Lidze Mistrzów trzecie miejsce gwarantujące udział w pucharach wiosną 2016. Mamy wątpliwości, czy górnicy z Donbasu znaleźliby się tam bez Teixeiry.

44

Choć sam Yaya człowiekiem jest dość specyficznym – był choćby wyjątkowo rozżalony, że Aubameyang zdetronizował go na pozycji najlepszego piłkarza Afryki – piłkarzem pozostaje wyjątkowym. W tym roku do dobrej gry w barwach Manchesteru City dołożył triumf w Pucharze Narodów Afryki oraz 10 goli i 7 asyst. A nade wszystko – potężny wpływ na to, jak wygląda gra angielskiego klubu we wszystkich rozgrywkach.

43

Razem z Alexem Teixeirą weszliśmy w rejon napastników zabójczych, a Cavani jest na sto procent jednym z nich. Jasne, PSG i ogółem liga francuska to przede wszystkim Zlatan Ibrahimović taszczący za sobą nie tylko potężny talent i końskie zdrowie, ale i całą marketingową otoczkę, ale nie zapominajmy – w Paryżu towarzyszy mu Cavani. A „towarzystwem” w tym wypadku nazwaliśmy 31 goli i 4 asysty w 2015 roku. Do tego snajper z Urugwaju dołożył jeszcze cztery trafienia i asystę dla kadry.

42

Pozostajemy wśród morderczych magów pola karnego, ale przenosimy się do Anglii. Harry Kane, który od miesięcy występuje zazwyczaj w towarzystwie angielskich zabaw słownych z huraganem, ma za sobą świetny rok naszpikowany golami. Konkretnie: 32 golami, razem z dodatkiem w postaci dziewięciu ostatnich podań. Swoje zrobił zresztą też w kadrze, co tylko potwierdza, że ostatnie dwanaście miesięcy było dla Anglika tym czasem, gdy powoli wdrapywał się na kolejny szczebel. Na plus – gole w meczach o dużym ciężarze gatunkowym, szczególnie tych derbowych. Dwa z Chelsea na początku roku, potem dwa z Arsenalem, wreszcie dwa z West Hamem już jesienią. Co teraz? Albo potwierdzenie światowej klasy przez sukcesy z Tottenhamem, albo transfer do któregoś z potentatów. Za 2015 rok – początek piątej dziesiątki.

41

Jak cień będą się za nim wlokły zmarnowane stuprocentowe sytuacje w finałowych meczach, niewykorzystane rzuty karne i ogółem te chwile, gdy wystarczyło dołożyć nogę, by zostać bohaterem. Dla wielu będzie symbolem nieudacznictwa, właśnie z uwagi na głośne kiksy, ale ludzie: to facet, który nastukał trzydzieści siedem bramek i dorzucił 11 asyst, nawet w tej głośnej porażce z Lazio na zamknięcie sezonu 2014/15 włożył dwie sztuki (zanim spieprzył karnego na 3:2). Ogółem więc za liczby na co dzień – ścisły top. Za brak chłodnej głowy w kluczowych chwilach – 41. miejsce.

40

Dobijamy powoli do najlepszych na swojej pozycji. Jeśli chodzi o czystą destrukcję – Chiellini nie ma wielu, którzy mogliby nad nim górować. To kolejny w zestawieniu zawodnik Juventusu i kolejny raz musimy jako argumentu użyć dyspozycji „Starej Damy” wiosną – z wygranym dwumeczem z Realem włącznie. Giorgio brał w tym wszystkim bardzo aktywny udział. Nie może go więc w tym zestawieniu zabraknąć.

39

Znów musimy użyć tej makabrycznej formułki: „gdyby nie urazy”. Rodriguez wjechał w rok golami z Sevillą czy Espanyolem, dwiema asystami z Getafe, ale przede wszystkim momentami gry tak efektownej, że ręce do braw musieli składać nawet kibice z Katalonii. Kolumbijczyk już na Mistrzostwach Świata pokazywał, że ma dryg do efektownych zagrań, a w 2015 roku tylko to potwierdzał. Potwierdzał – jeśli był zdrowy. I wiosną, i jesienią musiał bowiem sporo pauzować, leczyć się, rehabilitować i ogółem – oglądać jak Real przegrywa mistrzostwo z trybun. 0:4 z Atletico, 1:2 z Barceloną – te rzeczy go minęły, jednak nijak nie działa to na jego korzyść w rankingu. 12 goli i 16 asyst to dorobek okazały, ale jak mógłby wyglądać, gdyby zdrowie pożyczył mu na przykład Bonucci? Jeśli mielibyśmy oceniać poziom gry na murawie – pewnie byłby wyżej. Ale niestety, oceniamy cały 2015 rok, który w jego wielkiej karierze – nikt ani przez moment w nią nie wątpi – będzie ukryty pod symbolem czerwonego krzyżyka oznaczającego kontuzje.

38

W zestawieniu za jesień pewnie zamykałby piątą setkę, dając się wyprzedzić Nemanji Nikoliciowi a może nawet Patrikowi Mrazowi. Gość w schyłkowym okresie Mourinho praktycznie nie istniał, co bolało tym bardziej, że cały świat miał świeżo w pamięci wiosenne wygibasy, po których niektórzy upatrywali w nim logicznego następcy Ronaldo – jeśli przyjmiemy że następcą Messiego będzie Neymar. Eden Hazard koncertowo to spieprzył, notując fatalną jesień, ale nawet biorąc pod uwagę że grał dobrze tylko pół roku – dorobek zdaje się go bronić. 15 goli, 10 asyst, mistrzostwo Anglii i mnóstwo dobrych zagrań. Niektórzy zbieraliby to dwanaście miesięcy, jemu wystarczyło siedem. Przez ostatnie pięć spał, dlatego zamiast TOP 20 ma miejsce z numerkiem 38.

37

Taki Luka Modrić, tylko zdrowy i zwycięski, z golem w finale Ligi Mistrzów i pakietem medali za 2015 rok. To najkrótsza recenzja, do dłuższej wypadałoby rozbić na czynniki pierwsze to, co dzieje się w Barcelonie za plecami wielkiej trójki. A tam rozciąga się królestwo Rakiticia. Wpływ na grę Katalończyków? Duży. Liczby? Bez wstydu. Miejsce? Pewnie byłoby wyższe, gdyby nie fakt, że wszystkie te przedostatnie podania przy golach Messiego, Neymara i Suareza mógł równie dobrze dać niemal każdy z pomocników z pierwszej ćwiartki rankingu. Nie ujmujemy jednak Rakiticowi, który nie jest jakąś zapchajdziurą w środku, ale integralną częścią wielkiej, naprawdę wielkiej drużyny.

36

Dlaczego tak nisko? Jak w wielu przypadkach: przez urazy, do których w wypadku Robbena dochodzi pomarańczowa skaza: brak awansu reprezentacji na mistrzostwa Europy. Tak, wiemy, że w 2015 o punkty dla Holandii zagrał tylko pół godziny z Islandią, ale to jest właśnie też główny zarzut do tego wielkiego piłkarza w ubiegłym roku. Gdy trzeba było pokazywać kunszt, niestety, zawodziło jego zdrowie. Nadal to klasowy zawodnik, nadal to zdobywca porządnej liczby bramek i bardzo istotny element Bayernu Monachium. Nie ma jednak wątpliwości, że 36. miejsce to duże rozczarowanie, ale jednocześnie bardzo zasłużona lokata. Opuszczając tyle spotkań wyżej po prostu się nie zmieścił, niezależnie od klasy prezentowanej w momentach, gdy akurat lekarze dopuszczali go do gry.

35

Ktoś może powiedzieć: to nie był jego rok. To nie były jego miesiące, przegrał z Realem wszystko, co było do przegrania, nie zagrał nawet w finale Ligi Mistrzów, zaś sam, indywidualnie, spisywał się gorzej, niż w 2014 roku. To wszystko prawda, ale Real to nadal wicemistrz Hiszpanii, to nadal top cztery w Europie (półfinalista Ligi Mistrzów) i nadal drużyna, która potrafi zgotować kocioł słabszym jak Malmoe czy innym Rayo Vallecano. Sergio Ramos, kapitan oraz ważny gracz tego zespołu nawet w nieco słabszej formie i zmagając się z kontuzjami bezsprzecznie zasługuje na miejsce wśród najlepszych na swojej pozycji. Tym bardziej, że do klubowych występów dołożył cztery mecze w obronie Hiszpanii w meczach eliminacyjnych. Reprezentacja nie straciła w nich ani jednej bramki…

34

Czy dwie bramki strzelone w ligowym meczu przeciwko rywalom z dołu tabeli mogą się równać z dwoma golami, które dają awans do finału Ligi Mistrzów? To pytanie retoryczne, które jednocześnie daje trop i uzasadnienie tak wysokiego miejsca Alvaro Moraty w rankingu najlepszych piłkarzy 2015 roku. Odwrotność Higuaina? Chyba można to tak nazwać, bo chłopak rodem z Madrytu odpalał w tych chwilach, gdy Juventus najbardziej potrzebował superbohatera. Szara ligowa młócka – to nie dla niego. On woli ustrzelić Manchester City i Sevillę, albo wrzucić dwie asysty w derbach Turynu w meczu pucharowym. Jasne, Dybala go nieco wycisza w lidze, jesień miał w gruncie rzeczy po prostu słabą, ale jednak: trzy gole w trzech ostatnich meczach Ligi Mistrzów w sezonie 2014/15 stawiają go w gronie najlepszych.

33

Kolejny przedstawiciel drużyny, w której nawet obrońcy czy ogółem zawodnicy defensywni oceniani są przede wszystkim przez pryzmat konstruowania akcji ofensywnych. Lahm – tak jak koledzy z wcześniejszych miejsc, Xabi Alonso i Jerome Boateng – wywiązuje się z tego znakomicie. Nie miał może w tym roku liczb, nie miał też wielkich spotkań, a wiosną grał nieco mniej – ale jednak, to kapitan i symbol Bayernu Monachium, a przerzucanie go między pozycjami przez Pepa Guardiolę w piękny sposób podkreśla charakter tej drużyny. On sam – gdziekolwiek wyląduje – radzi sobie równie świetnie. Gdyby nie zmarnował początku roku – pewnie walczyłby o najwyższe miejsca.

32

Myślisz sobie, że zawodzi, że nie do końca spełnia oczekiwania, że właściwie powinien być na poziomie Neymara lub Suareza jako ich odpowiednik w Madrycie. Wyganiasz go gdzieś do piątej, może szóstej dziesiątki, po czym bierzesz do ręki kalkulator, odpalasz archiwalne mecze i… czar znów działa. Dziewiętnaście goli i osiemnaście asyst, mnóstwo akcji Realu napędzanych przez jego szybkość, technikę i dynamikę, do tego wielki sukces w reprezentacji – awans na Euro 2016 z Walią. To nie był dobry rok, ale trudno też powiedzieć, by Bale zmarnował dwanaście miesięcy. Casus całego Realu Madryt – nawet gdy nie gra na maksimum swojego potencjału, i tak stanowi top. Czego świadectwem wspomniane liczby.

31

Gdy cały świat dyskutuje o Alexisie Sanchezie i Mesucie Ozilu, on po cichu robi swoje za plecami dwóch liderów, skubiąc sobie kolejne gole, kolejne asysty i sympatię tłumów, które uwielbiają skromnego pomocnika Arsenalu. Typowe dziecko Wengera z wiecznym uśmiechem na twarzy ma kolosalny wpływ na grę „Kanonierów”. Styl gry może i mniej efektowny, niż karkołomne podania Niemca czy rajdy Chilijczyka, ale przecież sukcesy zespołu z Emirates to także te wszystkie wyszarpnięte punkty, w których równie ważne jak indywidualne błyski były spokój i pewność, jaką w środku pola dawał Cazorla. Czternaście asyst plus niezliczone setki podań. Dorobek Hiszpana, który – jeśli Arsenal utrzyma formę – może być jednym z kluczowych gości w mistrzowskim wyścigu w sezonie 2015/16. Dlaczego nie jest jeszcze wyżej? Tradycyjnie: kontuzja…

30

Ewenement, co do którego dość długo się spieraliśmy. Przypadek podobny jak Pirlo. Co zrobić z facetem, który wysadził wiosnę, ale drugą część roku spędził już na emeryturze? Okej, Boca Juniors to nadal mistrzowski poziom, ba, nawet wygrał któryś z rozlicznych turniejów w Argentynie, ale jednak – nie da się traktować tego w skali 1:1 z ligą włoską czy hiszpańską. Uznaliśmy, że kompromisem będzie szybkie spojrzenie w liczby oraz sposób, w jaki Juventus otrząsał się po jego transferze. I jedno, i drugie świadczy o tym, że argentyński napastnik był jednym z najważniejszych zawodników wiosny. Na tyle ważnych, że nawet spokojniejsza jesień nie może go wyrzucić poza ścisłe grono trzydziestu najlepszych piłkarzy 2015 roku.

29

Moglibyśmy powtórzyć wszystkie argumenty wymieniane przy zawodnikach Barcelony, moglibyśmy pisać o asystach, moglibyśmy zaznaczyć jego wpływ na grę Barcelony. Ale prościej będzie uczciwie postawić sprawę: to najlepszy prawy obrońca 2015 roku. W tym wypadku i pod takim natłokiem utalentowanych napastników, pomocników i bramkarzy – to nie mniej, nie więcej, a 29. lokata.

28

Tak, ten rok to przede wszystkim sekstaśma i Benzema wożący się po aresztach. Tak, raz jeszcze spoglądamy na półkę z trofeami Realu i zgarniamy z niej kurz. Ale jednocześnie raz jeszcze przypominamy sobie wszystkie spotkania, w których Benzema po prostu chował w kieszeniach wszystkich obrońców rywali, stanowiąc jedno z trzech kluczowych ogniw śmiercionośnego ataku. Że był mniej śmiercionośny niż tercet MSN? Trudno. 26 goli nie wzięło się znikąd, a ile kolejnych Benzema wypracował swoją grą bez piłki, nikt nie policzy.

27

Byliśmy pierwsi do rzucania kamieniami, gdy Iniesta zdobywał kolejne laury mimo że w Barcelonie stanowił już bardziej maskotkę niż istotne wzmocnienie zespołu. Więcej, dziwiliśmy się, że to Xavi a nie on opuszcza ten okręt. Dziś jednak jest już jasne – weteran nie powiedział ostatniego słowa, a swoją grą w 2015 roku udowodnił, że to wciąż ścisła światowa czołówka. Gol i asysta w El Clasico, asysta w finale Ligi Mistrzów (cały występ w tym meczu!)… Iniesta znów dawał jakość, Iniesta znów czarował swoim przeglądem pola, szybkością reakcji i błyskotliwością. Iniesta znów miał 25 lat. I co ciekawe – wcale nie sądzimy, by 2015 rok był ostatnim w tak elitarnym gronie.

26

Było w 2015 roku kilka momentów, gdy naszym zdaniem zamiast kontroli antydopingowej De Geę powinno się kierować na jakieś medyczne badanie liczby kończyn. Czterema nie wyjąłby tych wszystkich strzałów, dobitek i rykoszetów. Najlepszy dowód na to, że weryfikacja bramkarza nadchodzi ze słabszą grą jego klubu. De Gea to zaprzeczenie Neuera – ten drugi może grać jako libero, ten pierwszy zazwyczaj nie ma chwili przestoju na linii bramkowej. To naturalnie hiperbola, ale jednak – za te wszystkie chwile, gdy czyste konta Manchesteru United były niemal wyłącznie jego zasługą umieszczamy go tuż za pierwszą ćwiartką. Na nią zaś zapraszamy już wkrótce. Odkryjemy najważniejsze karty, choć pewnie wielu z nich już się domyślacie.

***

No i to tyle. Po trzech częściach wiemy już niemal wszystko, została ostatnia ćwiartka naszego rankingu, ostatnich 25 gości, którzy w 2015 roku stanowili o sile i pięknie tego cudownego sportu jakim jest piłka nożna. Każdy z nich zasłużył na szacunek, każdy z nich zasłużył na wielkie, olbrzymie pochwały. To elita. Najlepsi z najlepszych. Niewielkie, bardzo niewielkie różnice, może poza trzema, którzy odjechali w tym roku zdecydowanie zbyt daleko. Ale to przecież tym lepiej, bo dzięki nim 2016 rok zapowiada się jeszcze lepiej. Okej, nie przedłużajmy: najlepsi piłkarze minionych dwunastu miesięcy według Weszło to:

NIlClhV

Niespodzianka? Nie, tu nie ma mowy o niespodziance, nie w sytuacji, gdy gość aż tak dominuje w zespole, który jesienią 2015 zapewnił sobie prawo udziału w fazie pucharowej Ligi Mistrzów po zimowej przerwie. Hulk stanowi o sile Zenita, nie tylko marketingowo, ale przede wszystkim na murawie. Trzy gole i cztery asysty w Lidze Mistrzów 2015/16 – na dobry początek. Trzy gole i dwie asysty w fazie pucharowej Ligi Europy w 2014/15 – ciąg dalszy. No i wreszcie to, co robi największe wrażenie. Łączne zestawienie jego punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. 45! 22 gole, 23 asysty. Że większość w lidze rosyjskiej? Nie, to nie jest wytłumaczenie. Nie w takim wypadku, gdy Hulk tę wspaniałą grę przenosi do europejskich pucharów. Zasłużone miejsce pośród najlepszych zawodników globu.

vi0QMrG

Wiadomo, że przed Mistrzostwami Europy we Francji będzie lansowany na połączenie Zidane’a, Platiniego i Tigany, ale jednak – w 2015 roku chwile naprawdę wielkie, unikalne i wręcz niepowtarzalne przeplatał tymi nieco gorszymi, gdy znikał z radarów. Porażki z Udinese, Romą, Napoli – Pogba występował tam od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty, tak jak i niemal przez cały rok, wyłączając kwietniowy uraz. Nie chodzi o to, by deprecjonować, chodzi o to, by nie przesadzić z zachwytami. To już teraz zawodnik, który miewa okresy gry genialnej, fenomenalnej. Zawodnik, który stanowi o sile ofensywnej Juventusu, a momentami w pojedynkę pcha ten cały biało-czarny wózek. Ale jednak, to jeszcze nie jest poziom z innej planety. Dlatego też uznajemy, że mimo wszystko Paul ma jeszcze sporo do osiągnięcia. Na razie jest wśród TOP 5-6 pomocników. Ma potencjał, by awansować do TOP 5-6 bez ograniczenia pozycji. Co musi zrobić? Każdy Francuz będzie mu to w tym roku przypominał co tydzień.

e76MMYb

Potężny ból głowy. Zawodnik jesieni w Bundeslidze, facet, który wmaszerował w niej w stylu godnym największych piłkarzy świata. Bez kompleksów, bez jakiejś durnej aklimatyzacji. Prosta, bandycka jazda, ośmieszanie rywali, tunele, przerzucanie piłki nad ich głowami i piętki. Dziesięć goli, drugie tyle asyst w 2015 roku. Problem? Wiosną nie był najlepszy nawet w lidze ukraińskiej, ba, nie był chyba najlepszy w swoim zespole, gdzie cudów dokonywał Alex Teixeira. Jesień miał jednak taką, że przez chwilę mieliśmy ochotę wrzucić go do pierwszej dziesiątki. I jesteśmy niemal pewni, że zrobimy to w przyszłym roku.

uY8BeHY

Gdy z Realu odchodził Iker Casillas, kończyła się pewna epoka w historii tego klubu. Można było go posądzać o kapowanie dziennikarzom, można go było wyszydzać, sugerować, że się starzeje – ale jednak, to była wielka legenda, to był wielki bramkarz i wciąż znakomity fachowiec. Dziś? Okazuje się, że płacz za Ikerem nie trwał długo. Keylor grał bajecznie, w wielu chwilach przypominał Ikera za jego najlepszych lat, w jego najlepszych sezonach i najlepszych meczach. Sam fakt, że był jedynym bramkarzem w naszej ogólnej klasyfikacji piłkarza miesiąca sporo znaczy. Bronił nie tylko efektywnie, ale i spektakularnie. Madryt już go pokochał. A my doceniamy.

kJExt0u

Dwadzieścia cztery czyste kontra. Debiutował w kadrze, gdy niektórzy ludzie z tej listy dopiero uczyli się chodzić. Mimo to absolutnie niezbędny w kampanii Juventusu zakończonej dubletem i finałem Ligi Mistrzów. Nie mamy nic do dodania, żywa legenda zaliczyła kolejny wielki rok w swojej prześlicznej karierze.

MIjZ45k

Najbardziej niedoceniany zawodnik świata? Jeśli w drużynie jest mózg, serce i płuca, Busquets jest… prawą nogą. Możesz mieć świetny mózg, wydolne serce i pojemne płuca, ale wstań z łóżka lewą nogą i dzień jest do dupy. Okej, metafora jest może dość tania, ale jednak, mamy wrażenie, że bez wiedzy i akceptacji Busquetsa w Barcelonie nie podają sobie nawet wody w szatni. Chcesz butelkę? Super, daj do Sergio, Sergio, oddaj teraz Ivanowi. To on jest tak naprawdę silnikiem, który terkocze gdzieś pod maską i napędza całe to katalońskie Ferrari. Pomocnik, który wyprzedza epokę. Wspomnicie nasze słowa. Czemu wobec tego tak nisko? Bo w tym momencie trwa epoka spektakularnych goleadorów.

gpPQvOg

Okej, jesteśmy wam winni słowo sprostowania. Gdy pisaliśmy o kolejnych piłkarzach Barcelony, że wygrali „wszystko”, nie mówiliśmy całej prawdy. „Wszystko” zazwyczaj oznaczało bowiem – wszystkie rozgrywki klubowe. Bravo dołożył do tego coś, czego nie mają nawet Messi, Suarez i Neymar. Triumf w Copa America. Tak, wiemy, że w zamian nie dostał medalu za zwycięstwo w Lidze Mistrzów, ale i tak Bravo potwierdzał przez cały rok, że jest bramkarzem najwyższej klasy, tak w klubie, jak i w kadrze. To było jego dwanaście miesięcy, a dwadzieścia jeden czystych kont zdaje się to potwierdzać. Nawet jeśli wiele z nich to mecze, gdy przeciwnicy dotykali piłkę tylko rozpoczynając od środka po kolejnych bramkach.

GtEUoji

Czarodziej, któremu najbliżej do tych romantycznych pomocników utrwalonych w naszej pamięci, którzy subtelnym, delikatnym dziubnięciem piłki posyłali podania na nos, takie, do których wystarczało tylko dołożyć nogę czy głowę. 28 asyst, jesień w jego wykonaniu to jeden wielki koncert, nawet bez Sancheza u boku. „Kanonierzy” to dziś przede wszystkim Mesut i jego ciasteczka rozdawane wszystkim chętnym strzelcom. A pamiętajmy, że niemiecki pomocnik może się też pochwalić w 2015 roku Pucharem Anglii i Tarczą Wspólnoty. Puchary może nieco mniejsze, niż ten za triumf w Lidze Mistrzów, ale jednak – Arsenal, głównie za sprawą Sancheza i Özila jest na właściwej ścieżce.

6Hq3cQl

Uczynił z gry obronnej i z destrukcji sztukę. Gdyby Simeone mógł wymyślić piłkarza, pewnie nie zmieniłby mu nawet imienia, dając mu na swoje podobieństwo: „Diego”. Godin to uosobienie tego, co w futbolu chcieliby widzieć wyznawcy wiary w futbol Simeone. Przed najwyższymi lokatami powstrzymał go w 2015 roku tylko fakt, że w Lidze Mistrzów nie potrafił zatrzymać Realu, a w lidze Barcelony.

TmiswUx

Przywoływany w tym rankingu kilkakrotnie trzymał się cały rok na poziomie bardzo bliskim Özila, ale dołożył do tego wymarzony, wyśniony triumf w Copa America, w którego finale Chile pokonało Argentynę. Rok Sanchez zamknął z kontuzją, ale i 24 golami i 13 asystami na koncie. Poziom niemal galaktyczny. Ten bowiem zaczyna się od kolejnych miejsc…

iMGIo6J

Za każdym razem, gdy chcemy powiedzieć: ludzie, opamiętajcie się, on nie ma nic do bronienia, przypominamy sobie, że ma 27 czystych kont i zaledwie 44 stracone gole. Ktoś ostatnio wyliczył, że nawet gdyby wpuszczał wszystko, co leci w bramkę – Bayern i tak byłby liderem tabeli. Jednak Neuer to nie tylko klasowy bramkarz, ale także pierwszy z rozgrywających, jakkolwiek zabawnie to brzmi. Ciężko go zestawić z Bravo, Navasem, Buffonem czy nawet De Geą, ale sposób w jaki działa na wyobraźnię, sposób, w jaki pozwala mu grać Guardiola, sprawia, że to on pozostaje najlepszym bramkarzem 2015 roku. Albo może najlepszym piłkarzem występującym na pozycji bramkarza?

IuYBlqt

Znów, jak przy Danim Alvesie, mamy ochotę napisać krótko, że to najlepszy lewy obrońca świata. Ale to nie do końca oddaje fakt, że Marcelo Vieira, lewy obrońca, w wielu momentach 2015 roku właśnie z tej pozycji ciągnął grę Realu Madryt. Tak, to on szarpał ten wózek do przodu, to on starał się uruchamiać grających wyżej kolegów, to on łączył obowiązki defensywne z aktywizowaniem całego bloku ofensywy. Pięć goli i siedem asyst to mało, ale ile razy to Marcelo dawał sygnał „do ataku” całej reszcie z Balem, Benzemą i Cristiano Ronaldo na czele? Gdy dodamy do tego nieprzeciętne umiejętności – mamy czternastego najlepszego piłkarza globu w minionym roku.

YEKCP1T

Zaczynają się napastnicy, których dzieli tylko kilka bramek, a decydujące stają się jakieś estetyczne szczegóły. Sergio Aguero jest jednym z tych kozaków, którzy przekroczyli granicę trzydziestu. Poza grą dla Manchesteru City – finał Copa America. Rok więc z jednej strony udany – dużo goli, wicemistrzostwo Anglii, srebrne medale, z drugiej nieudany – bo jednak goli w ważnych momentach wciąż za mało, tylko drugie miejsce w Anglii, porażka Chile w finale. Biorąc jednak pod uwagę jak indywidualnie spisywał się Aguero, jak wiele znaczył dla Manchesteru City, jak wiele dokonał w 2015 roku – nie mamy wątpliwości. To jeden z dziesięciu najlepszych napastników świata.

I6PEaIA

Ilekroć w Atletico Madryt zastanawiają się jak załatać dziury po sprzedanych napastnikach, znajdują się kolejni kozacy, którzy bez trudu wykręcają chore wyniki, od dłuższej chwili: pod czujnym okiem Diego Simeone. Aguero, Torres, Falcao, Diego Costa? Cóż, dziś w Atletico gwiazdą numer jeden jest Griezmann i to właśnie on jest z wymienionych najwyżej w 2015 roku. 30 goli, 9 asyst. W lidze, gdzie trzeba rywalizować z Realem i Barceloną, w drużynie, która nie jest jakąś hiperofensywną maszyną do masakrowania rywali – wynik niesłychanie godny. Gra? Jeszcze lepsza niż wynik.

Gw5UnRh

Najlepszy afrykański piłkarz 2015 roku, najlepszy piłkarz Borussii Dortmund w 2015 roku, godny rywal Roberta Lewandowskiego, który bezustannie depcze mu po piętach. Aubameyang 44 razy cieszył się ze zdobytych bramek, dorzucił do tego dwanaście asyst, wszystko w barwach klubu spoza tej wielkiej czwórki, która w tym roku dotarła do półfinałów Ligi Mistrzów. Nie pracuje z Simeone. Nie ma za sobą fortuny szejków. Nie ma u boku takich partnerów jak Ronaldo, Lewandowski czy kataloński tercet. Ma za to taki dorobek, że czapki spadają z głów.

7pYRc00

Weźmy pochwały, które kierowaliśmy w stronę Xabiego Alonso, potem te w stosunku do Boatenga i Lahma, pomnóżmy razy dwa, dodajmy błyskotliwe podanie oraz bardzo efektowny jak na obrońcę drybling, szaloną siłę, waleczność i pewność siebie… Mamy Alabę, najlepszego obrońcę 2015 roku, który w systemie Guardioli jest drugim (po Neuerze) z dziesięciu rozgrywających. Trochę szydzimy, ale serio – na grę Alaby patrzyło się w tym roku z przyjemnością, a on sam pod wodzą Guardioli wnosi grę na tych pozycjach na nowy poziom. Zresztą jak wielu innych ludzi w Bayernie.

AqAqQYs

Największe zaskoczenie 2015 roku? Chyba tak, w styczniu w życiu nie postawilibyśmy złotówki na to, że znajdzie się w naszym TOP 10. Niepozorny skrzydłowy z Wolfsburga zrobił jednak w dwanaście miesięcy po pierwsze niesłychany postęp, po drugie zaś takie liczby, że nawet najlepsi piłkarze z kosmosu (wiadomo o kim mowa) mogą się czerwienić. 32 asysty?! Poważnie?! 25 goli? W Bundeslidze wiosną był najlepszy. W Premier League jesienią – też brylował. To był po prostu jego rok, co zresztą udowodnił doprowadzając Wolfsburg do wicemistrzostwa i dwóch pucharów. Ciężko znaleźć w tym zestawieniu kogoś, kto miałby aż tak olbrzymi wpływ na grę swojego zespołu.

5bR45iq

Rokrocznie stawiamy sobie pytanie, ile w nim klasy piłkarskiej, ile w nim znakomitego napastnika ze znakomitym uderzeniem sytuacyjnym, a ile roboty chłopaków z działu marketingu, i w PSG, i w Nike. On jednak ciągle się broni, w tym sezonie nawet nie tyle w Ligue 1 i europejskich pucharach, co w meczach reprezentacji. Pięć goli w eliminacjach i – co najważniejsze – trzy z czterech strzelonych Duńczykom w barażach o Euro. Łącznie w tym roku wyprzedził nawet Neymara, nad nim znalazło się tylko trzech napastników z więcej niż 46 golami na koncie. Rok osłodził sobie jeszcze pobiciem rekordu strzeleckiego w klubie (został najlepszy w krótkiej historii PSG) oraz naturalnie wygraniem wszystkich francuskich trofeów.

c3ChTyY

Najpierw to, co robił z Juventusem. Dominacja we Włoszech oraz finał Ligi Mistrzów, świetna gra, którą zasłużył na zainteresowanie a w końcu i transfer jednego z trzech najsilniejszych klubów Europy. Potem zwycięstwo w Copa America, gdzie na murawie radził sobie lepiej, niż na autostradach. No i wreszcie jesień w Bayernie, do którego filozofii momentalnie się wkomponował, stanowiąc jedno z najmocniejszych i najbardziej wytrzymałych ogniw w łańcuchu Guardioli. Najlepszy rok w jego karierze zakończony sukcesami praktycznie na wszystkich polach.

KXz4Wfk

Nieco szczypiorowaty, momentami poruszający się dość nieporadnie, z charakterystyczną, niemiecką twarzą. No nie wygląda jak gość, który bez trudu miesza obrońcami, straszy bramkarzy a przy okazji napędza grę bawarskiego walca. Jednak nie ma co patrzeć na pozory – gdy Robben i Ribery zmagali się z kontuzjami, to właśnie Müllerowi przypadło w udziale przyspieszanie gry pod bramką rywali. Specjalistów od utrzymywania się przy piłce jest w Bayernie mnóstwo, ale pod nieobecność dwóch skrzydłowych ktoś musiał wziąć na siebie przebojowość, dynamikę, indywidualny błysk. Douglas Costa zapewniał to jesienią, Thomas – przez cały rok.

GoHLZjr

Tak. Byliśmy pewni, że nie należy mu się miejsce w pierwszej trójce Złotej Piłki, jesteśmy też pewni, że nie ma nikogo, kto mógłby mu odebrać miejsce w najlepszej piątce 2015 roku. Momenty magiczne? Są, wiadomo, nie chodzi nawet wyłącznie o te pięć goli w dziewięć minut, ale i hat-trick w Lidze Mistrzów czy występy w reprezentacji, w tym ten czarodziejski wślizg w meczu ze Szkotami. Liczby? O, panie, jakie tu są liczby. 49 goli, to wystarczająca rekomendacja. No i wreszcie siła ligi oraz wpływ na drużynę – naszym zdaniem w obu tych przypadkach nie ma absolutnie powodów, by narzekać. Wszystkie warunki spełnione. Wśród ludzi – pierwsze miejsce. Niestety, przed nim jeszcze czterech kosmitów.

YvAEuOm

Można mówić, że to był w jego wykonaniu słaby rok. Że nie istniał w najważniejszych momentach, że brakowało go w kluczowych meczach. Ale spójrzcie na te 57 goli. Spójrzcie na te 18 asyst. Spójrzcie na mecze, w których Cristiano z paczką masakrowali rywali, także w Lidze Mistrzów. I powiedzcie, że ten gość nie zasłużył na miejsce w najlepszej czwórce. Tak, to nie było dla niego najlepsze dwanaście miesięcy, tak, nawet wielu fanów Realu zaczęło się na niego wkurzać, tak, nie mógł się równać w tym roku z żadnym z trzech muszkieterów z Barcelony, ale wyłączając ten nieziemski tercet – był najlepszy. Na poziomie wciąż niedostępnym dla śmiertelników, nawet jeśli jego największe mecze nie miał prawie żadnej stawki. To, co dla napastników na całym świecie było sufitem, okazało się podłogą Portugalczyka.

gmBTmw7

Pierwszy z trzech, którzy w tym roku grali w innej lidze. By dobrze zaznaczyć, o czym mówimy: to tercet, który nastrzelał więcej goli niż wiele drużyn, łącznie sto czterdzieści pięć. Sto czterdzieści pięć goli, trzech strzelców, jedne barwy. Nic dziwnego, że wygrali wszystko, nic dziwnego, że również w asystach niewielu mogło dotrzymać im kroku. Najtrudniejsze było chyba uszeregowanie ich w trójce, bo że wszyscy trzej musieli się w niej znaleźć, jasne było mniej więcej od października, dziesiątego miesiąca z rzędu z fantastyczną grą Barcelony. Padło na Suareza, który po pierwsze nie mógł pokazać się w kadrze, po drugie zaś – był też z tej trójki najmniej efektowny piłkarsko, najmniej widowiskowy. A na takim poziomie, gdzie każdy przekracza 45 goli i 20 asyst – trzeba brać pod uwagę i tak „ulotne” i „nieuchwytne” czynniki jak właśnie „wrażenia artystyczne”.

FEoKPeZ

I właśnie z uwagi na „wrażenia artystyczne” to Neymar ląduje na miejscu numer dwa. Dość powiedzieć, że momentami nawiązywał do gry samego Ronaldinho. Dryblingi, efekciarskie podania, zwody – jakby brazylijski duch przypominał, że piłka nożna to nie tylko taśmowe bramki, ale i ta fantastyczna radość z gry. To on też wziął na siebie ciężar prowadzenia gry, gdy kontuzji doznał Messi. Gdzie 23-latek się zatrzyma, jeśli już miniony rok miał lepszy niż do tej pory niedościgniony Cristiano Ronaldo? Mamy przeczucie, że o jedno miejsce wyżej, jeśli nie za trzy, to za pięć lat.

mUDuuwj

Naprawdę potrzebujecie uzasadnień? Naprawdę potrzebujecie jakichś tabelek, podkładek, jakichś argumentów? Rok temu nie mieliśmy wątpliwości – Cristiano Ronaldo go skasował, zasługiwał na tytuł najlepszego bardziej niż kiedykolwiek. Dziś jednak, dwanaście miesięcy po pierwszej edycji naszego wielkiego rankingu, to Messi odjechał rywalowi. Trofeami, grą, błyskiem w kluczowych momentach… 52 gole. 29 asyst. Magiczny szczególnie wówczas, gdy drużyna potrzebowała zrywu którejś z wielkich indywidualności. Dwa gole i asysta w Superpucharze Europy, dwa gole i asysta w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem, asysta w finale, dwa gole w finale Pucharu Króla. Nie ma sensu wymieniać dalej. To był rok Lionela Messiego.

Najnowsze

1 liga

Problemy z obsadą bramki Wisły rozwiązane? Golkiper w końcu zgłoszony do I ligi

Arek Dobruchowski
0
Problemy z obsadą bramki Wisły rozwiązane? Golkiper w końcu zgłoszony do I ligi
Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
0
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
1 liga

Sędzia Damian Kos znów odpocznie. Popełnił błąd w meczu Ekstraklasy

Szymon Janczyk
1
Sędzia Damian Kos znów odpocznie. Popełnił błąd w meczu Ekstraklasy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...