Reklama

„Nie zapomniałem, jak się broni”. Maciej Gostomski w Rangers.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 stycznia 2016, 17:21 • 3 min czytania 0 komentarzy

– Czasem zdarza się gorszy moment, trzeba zrobić teoretyczny krok w tył, by pójść dwa kroki do przodu. Ciągle jestem w treningu i oceniam również, że w dobrej formie. Mam teraz czas, by się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Poza tym, żeby dobrze bronić, nie potrzebuję być non stop w rytmie meczowym – mówi Maciej Gostomski w rozmowie z Weszło. W połowie grudnia informowaliśmy o jego wyjeździe na testy do Rangers, teraz podpisał już z klubem kontrakt.

„Nie zapomniałem, jak się broni”. Maciej Gostomski w Rangers.

W sieci już krążą twoje zdjęcia z podpisania umowy, zaczyna się robić coraz głośniej. Dobrze wszedłeś w ten nowy rok.
– Dziś mieliśmy pierwsze oficjalne starcie. Wrażenia są bardzo dobre – duży, fajny klub, w którym zostałem ciepło przyjęty. Jestem optymistą. Mamy dopiero trzeci dzień stycznia, ja wylądowałem w nowym miejscu i zaczynam pracę. Chcę tutaj osiągnąć jak najwięcej.

Dla uporządkowania, bo do ciebie należała decyzja co do Lecha: dlaczego nie chciałeś przedłużyć umowy?
– Dostałem propozycję z Rangersów, w grudniu spędziłem tutaj dwa dni i bardzo mi się spodobało. Miałem w głowie myśl, by spróbować czegoś nowego. Kiedy szedłem do Lecha, był to dość niepewny ruch, ale mocno się opłacił. O tym wyjeździe do Szkocji ktoś może powiedzieć podobnie, chociaż liczę, że znów wyjdzie na moje. Pojawiają się nowe możliwości, być może zostanę tu na dłużej. Oferta z Lecha była godna, ale spędziłem w klubie dwa i pół roku, zdobyliśmy mistrzostwo i poszukiwałem czegoś nowego.

Mówisz o niepewności w Szkocji. Twoja umowa obowiązuje tylko przez pół roku.
– Jej przyszłość w dużej mierze zależy od tego, czy awansujemy – moim zdaniem, szansa jest ogromna. Ja przyjechałem pomóc. Kontrakt na kilka miesięcy nie jest okresem próbnym, bardziej lekkim zabezpieczeniem dla obu stron. Ale jestem naprawdę dobrej myśli.

Co zrobiło na tobie największe wrażenie podczas grudniowych testów?
– Zawsze podobał mi się klimat wyspiarski. W Rangersach chciałem zobaczyć klub, stadion, treningi, całą tę otoczkę. Miałem ofertę z Lecha, były jeszcze inne tematy, ale myślę, że dobrze wybrałem.

Reklama

Jaką rolę przewiduje dla ciebie trener? Zaczniesz jako „dwójka”?
– Na dzień dobry nikt mi nic nie da. Do Lecha teoretycznie przychodziłem jako numer 3, a po dwóch miesiącach broniłem w każdym meczu. Wiem, że trenerzy, działacze i kibice mocno tutaj na mnie liczą. Przyjechałem do Szkocji, by zrobić swoją robotę i wykorzystać szansę. Liczę, że ta szansa szybko nadejdzie.

A twoi konkurenci? Pewnie wiesz, że Wes Foderingham bronił od deski do deski we wszystkich rozgrywkach.
– Z tego, co się orientuję, drugi bramkarz – jest nim młody chłopak – był długo kontuzjowany. Poza tym, Rangersi tracili niewiele bramek i większość meczów wygrywali. Nie było podstaw do zmiany. Zobaczymy, jak wypadnie druga część sezonu. Głównym celem klubu jest awans, zajmujemy pierwsze miejsce, ale ja też nie będę chciał siedzieć bezczynnie. Czekam na szansę.

Nie masz wrażenia, że nie wyjeżdżasz w optymalnym momencie? Jesienią broniłeś niewiele.
– Przez pół roku zagrałem cztery spotkania, ale nie zapomniałem, jak się broni. Czasem zdarza się gorszy moment, trzeba zrobić teoretyczny krok w tył, by pójść dwa kroki do przodu. Ciągle jestem w treningu i oceniam również, że w dobrej formie. Mam teraz czas, by się zaaklimatyzować w nowym miejscu. Poza tym, żeby dobrze bronić, nie potrzebuję być non stop w rytmie meczowym. To normalna sytuacja, zwłaszcza dla bramkarza.

Twoje cele na najbliższe pół roku?
– Przede wszystkim chcę pokazać, że robię wszystko, co w mojej mocy, by klub awansował do Premiership. Jeśli będzie awans, a ja będę dobrze bronił – nie mam powodów do zmartwień.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...