Reklama

O odkryciu rundy opowiada nam… jego pierwszy trener

redakcja

Autor:redakcja

21 grudnia 2015, 22:25 • 5 min czytania 0 komentarzy

Na Wielkiej Gali Weszło ogłosiliśmy, że odkryciem rundy zdaniem polskich ligowców został Bartosz Kapustka. Zwycięzcy gratulujemy i z tej okazji – chcąc szerzej wam o nim opowiedzieć – porozmawialiśmy z jego szkoleniowcem z Tarnovii Tarnów, Krzysztofem Świerzbem. No bo kto wie więcej o zawodniku niż jego pierwszy trener?

O odkryciu rundy opowiada nam… jego pierwszy trener

***

To może na początek słówko o samym wyróżnieniu Bartka. Sprawa o tyle istotna, że głosowali na niego piłkarze ekstraklasy, czyli został doceniony przez kolegów po fachu. Domyślam się, że pan zgadza się z tym wyborem.
Jeżeli sami zawodnicy tak zdecydowali – to mówi samo za siebie. Ja oczywiście też uważam, że ten wybór jest uzasadniony. O takim wejściu do reprezentacji – o jednej bramce, drugiej – można tylko pomarzyć. Nie wszystkim się to udaje.

Jak duża to satysfakcja dla pana, czyli dla człowieka, który trenował go, kiedy ten był jeszcze młokosem?
Szczerze… Nie wiem, czy jest jakieś słowo, którym można to wyrazić. To coś, co buduje i napędza człowieka. Ogromna radocha, że mogło się pracować z kimś, komu wiedzie się tak dobrze.

Utrzymuje pan kontakt z Bartkiem?
Oczywiście, że tak! Cały czas jesteśmy w kontakcie. Ostatnio dzwonię rzadziej, bo teraz to już całkiem jest rozrywany. Często nas odwiedza, przyjeżdża na różne turnieje, mecze, które organizujemy. Ja prowadzę teraz rocznik 2006 i to dla chłopaków ogromna frajda, kiedy przyjeżdża do nich ktoś taki. Nawet jutro Tarnovia organizuje świąteczne spotkanie i Bartek też jest zaproszony jako gość honorowy. Nie tylko on, też inni, którzy odeszli od nas i przebijają się w dorosłej piłce – Mateusz Klich, Hubert Król czy „Żabka” z Cracovii, Łukasz Siedlik z Ruchu, Ostrowski z Legii. Jeżeli jest taka możliwość – spotykamy się. Bartek o nas nie zapomniał.

Reklama

To chyba też dla młodych chłopaków niezły kop, kiedy widzą, że jednak da się spełniać marzenia. Że ktoś stąd, gdzie są, dał radę się wybić i robi furorę w lidze.
Pewnie, że tak. Tym bardziej, że oni to wszystko śledzą. Jak tylko Bartek gra to potem przychodzą na trening i pytają: – Trenerze, a widział trener? Są ze wszystkim na bieżąco.

Kiedy po raz pierwszy pomyślał pan sobie: „o, ten Kapustka to zrobi karierę”?
Cały czas się bardzo dobrze prezentował na treningach i w meczach. Niejednokrotnie był królem strzelców, zdobywał nagrody. Nawet na halowych mistrzostwach Małopolski w 2012 roku został wybrany najlepszym zawodnikiem. Tam było mnóstwo mocnych ekip – i Wisła, i Hutnik, i Cracovia. To był wtedy spory sukces dla klubu, a i dla niego samego. Zdolnych, fajnych chłopaków jest naprawdę mnóstwo. Ale na drodze są różne koleje losu, nie każdy osiąga pewien poziom, nie daj Bóg jak juniorowi przytrafi się kontuzja.

No właśnie, czym wyróżnił się akurat Kapustka?
Powiem tak: w dziewięćdziesięciu procentach, kiedy ktoś się od nas wybija, ma rodziców mających w przeszłości do czynienia ze sportem. To bardzo ważny aspekt. Po pierwsze – szybki start. Po drugie – gdy nie było wsparcia, młody chłopak może nie dać sobie rady. Wiadomo, że każdy z nich chce, ma swoje marzenia, ambicje. Ale jeżeli nie otrzyma pomocy – będzie mu ciężko. Ważne jest to, co wyniesiesz z domu. Kiedy chłopak ma dwanaście lat, nie jest do końca ułożony i idzie do internatu, może podążyć w złym kierunku. Bartek zawsze dostawał pomoc. Począwszy od takich spraw jak dowożenie na treningi, po codzienną rozmowę z nim. Czasem chłopaki się załamują, różne turnieje to dla nich spory stres, nie chcą na nie jeździć. To ważne, by umieć do nich dotrzeć.

Przeczytałem w „Przeglądzie Sportowym”, że Bartek początkowo nie chciał przyjeżdżać na treningi, bo… wszyscy byli od niego wyżsi o głowę. To prawda?
Tak, bo Bartek na początku nie przynależał do swojej grupy wiekowej. Jeździł na treningi ze starszym bratem. Tacie ciężko było pogodzić pracę i dowożenie dwóch synów na treningi różnych kategorii wiekowych. Musiał to jakoś rozwiązać logistycznie.

Bartek dawał sobie radę?
Początki były trudne, a w tym wieku różnica roku czy dwóch to sporo. Bartek zawsze trenował ze starszymi. Warunki fizyczne robią swoje. Ćwiczenia na treningu wykonywał dobrze, ale w bezpośrednim starciu było mu ciężej. Ale radził sobie. Nadrabiał sprytem.

Co wskazałby pan jako największą zaletę Bartka?
Ambicja – na boisku nie odpuści. Nie widziałem jeszcze sytuacji, żeby się obraził na kogoś, że ten mu nie podał, albo żeby odpuścił jakąś akcję. Nie. Walka do końca. Technicznie jest dobrze ułożony, widać to nawet po Turbokozaku, w którym póki co prowadzi.

Reklama

A nad czym musi jeszcze popracować?
Ja wiem… On jest na tyle mądry i doświadczony, że sam zdaje sobie z tego sprawę. Widzi, gdzie ma braki.

Głowa? Nie boi się pan o nią? Z jednej strony Bartek wygląda na człowieka bardzo ułożonego…
…zgadza się!

Z drugiej – mamy sygnały, że ma skłonności do tego, by pójść w złą stronę. Pierwszy – sytuacja w meczu z Błekitnymi, kiedy pytał swoich rywali, ile zarabiają i mówił im, że jeśli wygrają, będzie to ich pierwszy i ostatni sukces. Poza tym niedawna sytuacja z wyjściem do krakowskiego klubu.
Myślę, że nie ma powodów do obaw. Tata trzyma rękę na pulsie i jestem pewien, że nie zagłaska syna. Byłem akurat na meczu ze Stargardem, Bartek grał wtedy całkiem nieźle. Była ogromna presja ze strony kibiców, dogadywali też jemu. Chlapnął, co chlapnął. Przypuszczam, że po prostu nie wytrzymał nerwowo. Sam później przyznał się, że popełnił błąd, przeprosił i obiecał, że wyciągnie lekcję. Co do drugiej sytuacji – nie wiem, nie rozmawiałem jeszcze o tym z Bartkiem. Trudno mi oceniać.

Na co stać Bartka Kapustkę? W jego kontekście wymienia się kluby ze ścisłego topu.
Musi ukształtować swoją formę tak, by ta była stabilna. Musi zrobić wszystko tutaj, żeby załapać się do kadry na Euro. A to będzie dla niego jedyna prawdziwa szansa, żeby się pokazać. Dopiero wtedy można myśleć o wojażach. A teraz? Granie, granie, granie. Jak najwięcej grania. Co z tego, że wyjedzie i będzie wchodził na ogony?

Powinien wyjeżdżać już latem? Istnieje ryzyko, że przepadnie.
Trudno powiedzieć, naprawdę. Jeśli trafiłby z formą i znalazłby tam miejsce w składzie – jestem za. Jeżeli awansuje finansowo, ale nie będzie grał – wtedy byłaby to porażka. W tym wieku liczy się tylko gra. Nie pieniądz.

Rozmawiał JB

Najnowsze

Ekstraklasa

Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

AbsurDB
0
Nestorzy kontra młode wilczki na ławkach trenerskich Ekstraklasy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...