Adel Taarabt. Pamiętacie takiego gościa? Fani angielskiej piłki z pewnością go kojarzą. Obserwatorzy Serie A pewnie trochę mniej, ale domyślamy się, że coś im to nazwisko mówi. Chłopak zapowiadał się naprawdę ciekawie. Imponował dryblingiem, techniką czy błyskotliwymi zagraniami. Mówiono o nim, że to nieoszlifowany diament. I wygląda na to, że już nikt nie zdoła go oszlifować.
Aby zrozumieć tragizm całej tej sytuacji, musimy zrobić małą retrospekcję. Gdy Taarabt miał 17 lat, zadebiutował w Ligue 1. Co prawda zagrał tylko dwie minuty, ale debiut to debiut. Szybko wykupił go Tottenham, który zauważył w nim przyszłą gwiazdę światowego futbolu. Nic zresztą dziwnego, bo Marokańczyk uchodził za ogromny talent. W sezonie 2010/2011, jako piłkarz QPR, w Championship zdobył aż 19 goli i zaliczył 23 asysty. Monstrualny wynik. Mówiło się wówczas, że chrapkę na niego ma PSG, ale klubowi z Loftus Road, który właśnie przygotowywał się do rywalizacji w najwyższej klasie rozgrywkowej, udało się utrzymać swoją gwiazdę.
Następne dwa sezony? Siedem goli i dziesięć asyst w Premier League. Może już nie tak błyskotliwie, ale wciąż nieźle. Tym bardziej, że reprezentował zespół, który z hukiem spadł z ligi. W każdym razie – liczby zdecydowanie lepsze niż w przypadku Patryka Małeckiego.
Początek 2014 roku Taarabt spędził na wypożyczeniu w Milanie, gdzie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. 14 meczów, cztery gole, dwie asysty. Podsumowując: całkiem udana runda. Podkreślamy raz jeszcze: to był zeszły rok. Czyli czasy naprawdę bliskie.
A teraz? Teraz Taarabt jest piłkarzem Benfiki. A konkretniej – jej rezerw. Tak, Marokańczyk to kolega z szatni Pawła Dawidowicza. Z tą różnicą, że Dawidowicz regularnie w drugiej drużynie występuje, a Taarabt dopiero niedawno, bo pod koniec listopada, zaczął w ogóle tam grywać.
Marokańczyk trafił do Benfiki pięć i pół miesiąca temu na zasadzie wolnego transferu i od tego czasu:
– nie rozegrał nawet minuty w pierwszym zespole;
– rozegrał cztery niepełne spotkania w rezerwach;
– został przyłapany na hucznym imprezowaniu przed meczem;
– zgubił cztery kilogramy;
– zainkasował prawie milion euro;
– dał się zapamiętać jako autor najgorszego rzutu rożnego w historii futbolu:
Taarabt, now a regular at Benfica B, executed the worst corner ever in history of futebol last week. (Via @bola24pt) pic.twitter.com/JevVmoZfWM
— Jan Hagen (@PortuBall) grudzień 14, 2015
Kiedyś wydawało się, że to może być prawdziwy kozak. Że czeka go świetlana przyszłość. Że będą się bić o niego największe potęgi europejskiego futbolu. Ale Marokańczyk wszystko koncertowo spieprzył. Obecnie ma 26 lat i nie potrafi nawet porządnie wykopać piłki z kornera. Od zainteresowania PSG i 42 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w jednym sezonie do kopania się po czole w rezerwach. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak to jest boleśnie upaść na glebę, gdy wielka kariera stoi przed wami otworem – powinniście zapisać się na lekcję do Taarabta.