Reklama

Pirlo, who? Paryż może się teraz bać… o Verrattiego

redakcja

Autor:redakcja

02 grudnia 2015, 12:47 • 6 min czytania 0 komentarzy

– Pozostawiłem w Paryżu moją dziewczynę i przyjaciół. Byli bardzo smutni i przerażeni. Nie wiem jeszcze, co zrobię, ale potrzebuję czasu na zastanowienie. Paris-Saint Germain to mój klub, moja praca, ale najchętniej bym tam więcej nie wracał – tak ostatnie traumatyczne wydarzenia nad Sekwaną podsumował David Luiz, któremu wtórował Edinson Cavani: „Mam ogromne obawy”. Wydawać by się mogło, że zabierając te (i zapewne kolejne filary) zespołu, budowany mozolnie europejski potentat szybko stanie się kartą historii. Najważniejszym filarem okazuje się jednak ten… najmniejszy. Fanów PSG uspokoił  bowiem dopiero komentarz agenta Marco Verrattiego, Donato Di Campli, który zadeklarował: „Marco zostaje w PSG”.

Pirlo, who? Paryż może się teraz bać… o Verrattiego

Dzieje się tak z prostej przyczyny – reprezentant Włoch to obecnie najgorętszy towar na Parc de Princes. Wirtuoz. Gość, którego agent wypalił przed kilkoma tygodniami: „Jeżeli Pogba jest wart 100 baniek, to mój klient także”. W ojczyźnie nazywają go żartobliwie „Pirlo 2.0”. Od 2012, czyli etapu przeprowadzki do Francji, na jego temat słychać same pochwały, które doprowadziły już do tego, że Verratti stał się jedną z najważniejszych postaci odzieżowej marki Puma. Inna sprawa, że chłopak faktycznie ma jedną cechę wspólną z Pirlo – jego fenomen i niektóre elementy jego „warsztatu” były długo niezauważane. Francuskie media podkreślają jego doskonały balans ciałem, którym zrzuca sobie z pleców obrońców rywala. Potrafi też rzucić co do centymetra piłkę na 40 metrów.

W jednym z kwietniowych wydań „Le Parisien” czytamy: „Włoch nie gra na alibi i nie ma żadnych oporów, żeby samemu decydować o tempie akcji swojego zespołu. Doskonale zdyscyplinowany na przestrzeni ostatnich 18 miesięcy, dojrzalszy, mądrzejszy. Wyrósł na doskonałego piłkarza i ma niewiarygodny mózg jak na swój wiek. Zasługuje na aplauz, którego często nie otrzymuje”. Są jednak tacy, którzy raz na jakiś czas wylewają na niego kubeł zimnej wody. Żeby przypadkiem nie odleciał.

Cofamy się teraz o rok, okolice 1/8 LM i dwumeczu PSG z Chelsea, z którego górą wychodzą piłkarze mistrza Francji. Tuż przed rewanżem na Stamford Bridge (1:1 i 2:2) głos zabrał Luis Fernandez, legenda francuskiej piłki lat 80-tych. – Robi to, co musi każdy pomocnik – wygrywa piłki, utrzymuje się w jej posiadaniu. Niestety wszystko zwalnia. Wtórował mu, co dość zaskakujące, Laurent Blanc, choć trener paryżan przyczepił się innej kwestii. – Dostaje zdecydowanie za dużo żółtych kartek. Sprawia nam tym samym problemy. Można mówić, że ciągle jest młody, ale jest już wystarczająco długo w naszym zespole, by nabrać pewnych nawyków.

Mija rok i 21 października 22-latek gra z Realem w fazie grupowej LM (0:0). W środku pola musi stawić czoła tercetowi Isco, Kroos i Casemiro i wychodzi z niego zwycięsko. Szkoda, że na ławce usiadł Luka Modrić, bo wtedy mielibyśmy prawdziwy pojedynek tytanów. „L’Equipe” pisze, że to już zawodnik formatu „Królewskich” właśnie lub Barcelony. – To oczywista sprawa. W rok zrobił kolejny, ogromny krok. Czy podejmuje zbyt duże ryzyko na boisku? Bez przesady, taki ma charakter. Gdyby robił to inaczej, nie nazywałby się Verratti. Jest dziś piłkarzem, który robiłby śmiało furorę w Realu Madryt i który powinien stać się odpowiednim sukcesorem Pirlo – stwierdza Carlo Ancelotti. A jeśli tak mówi Carlo, który pracował z jednym i drugim piłkarzem, to nie idzie tego podważyć. Już tego lata Marco był zresztą kandydatem do wzmocnienia Realu Madryt. Kataloński „Sport” donosił, że niejaki Toni Freixá, jeden z kandydatów na prezydenta FC Barcelona, miał usiłować zablokować cały deal. Dziennikarze podają, że Freixa spotkał się już z agentem zawodnika, Donato Di Camplim i gadał o możliwości gry dla Blaugrany.

Reklama

W tym samym czasie w brodę pluli sobie na Piemoncie. Juventus wrzucił go już prawie do swojego koszyka z zakupami w 2012 roku, ale nie mógł zapewnić mu miejsca w podstawowej jedenastce. Zwłaszcza, że w środku mieli Pogbę, Marchisio, Vidala i Pirlo… 19-latek nie mógł wtedy za wiele wymagać, choć i tak zmieniał zespół po sezonie w 2011-12 jako najlepszy zawodnik Serie B (wypadając lepiej od swoich partnerów z Pescary – Ciro Immobile i Lorenzo Insigne). Nikt nie jest zatem zdumiony, że historia miała swój finał w innym mieście, choć dalszym niż otwierający swe bramy Mediolan. Włodarze Milanu mocno napalili się na filigranowego pomocnika. Mimo tego jednak, że tego samego lata sprzedali Zlatana i Thiago Silvę do PSG, to szejkowie z Paryża wciąż mieli więcej monet w skarbcu, żeby przekonać Verrattiego do emigracji. Od momentu, kiedy PSG zarzuciło sieci na Marco, było jasne, że przebije wszystkie potencjalne oferty. Był to metaforyczny gong dla wszystkich przedstawicieli najwyższej klasy rozgrywkowej we Włoszech.

Marco podkreśla, że w rodzimym kraju ponownie najchętniej zagrałby dla Pescary, ale nie róbmy jaj. Nie ma tam już legendarnego w pewnych kręgach Zdenka Zemana, który uczył go jak wyrosnąć na gościa określanego jako „profi”. Mało jest zresztą takich historii, że czołowy piłkarz „Squadra Azzura” szuka szczęścia poza granicami własnego kraju. – Kochałem Bianconerich i Del Piero jako dzieciak, ale teraz jest mi dobrze w Paryżu. To jeden z najciekawszych projektów we współczesnym futbolu – to słowa z marca 2013 i wywiadu dla „L’Equipe”. Od tego czasu temat swojej przyszłości ostatni raz poruszał w tegoroczne wakacje. – Nigdy nie wiesz, co może przynieść przyszłość. Na razie dobrze czuję się tu, gdzie jestem. Pewnego dnia jednak na pewno usiądę i zastanowię się nad swoją przyszłością. Jeśli klub będzie gotowy się mnie pozbyć – pomyślę wtedy o Anglii, Hiszpanii i Włoszech.

Piewcy jego talentu podkreślają, że chłop… umie wszystko. We wrześniu 2014 strzelił nawet bramkę głową. Przy swoich mizernych 165 centymetrach wzrostu… Zgadniecie komu? Si, Barcelonie. Legenda Katalończyków, Xavi, ostatnio udzielił wywiadu, w którym zaręczał, że Verratti to już poziom Barcy. – Jego gra wygląda trochę jak moja z czasów Barcelony i reprezentacji Hiszpanii – mówi Xavi. A kto trafiłby z tym porównaniem lepiej niż znany z wyjątkowego przeglądu pola i precyzji podania Katalończyk. W obecnych rozgrywkach Verratti ma najwięcej udanych podań, biorąc pod uwagę łącznie pięć najsilniejszych ligach Europy. Z liczbą 878 wyprzedza Thiago Mottę, kumpla z klubowej szatni, mogącym się pochwalić 861 rozdzielonymi piłkami. Z kolei po czterech spotkaniach zeszłorocznej LM miał 92% skuteczności podań.  Jest to poziom nieosiągalny dla większości pomocników na świecie.

Nikogo chyba nie dziwi, że Milan próbował go już wyłowić, kiedy Marco miał 16 lat. 300 tysięcy euro na stole wzbudziło jednak tylko śmiech działaczy Pescary. 3 lata później, jako 19-latek uzupełniał 32-osobową kadrę braną pod uwagę przy wyjeździe na Euro 2012. Ostatecznie pierwszym wielkim turniejem był dla niego mundial w Brazylii, ale było to dość traumatyczne wspomnienie. Italia zajęła przedostatnie miejsce w grupie, choć na start pokonała Anglię 2:1 (57 minut gry), przegrała z Kostaryką (nie grał) 0:1 i uległa Urugwajowi 0:1 (75 minut gry). Nie trafił z formą, choć nikt nie zarzucał mu, że pogubił się ze względu na stres.

– Unikalne emocje, wysoka presja. Nic lepiej nie nakręca do grania w piłkę – tak Marco powtarzał przed meczem z Chelsea na Stamford Bridge, po którym PSG awansowało do 1/4 LM. Tam nie dało już rady Barcelonie, ale w tym roku znów będzie o półfinał walczyć. I to z gościem sprowadzonym za marne 10 milionów euro ustawionym na stanowisku kierowniczym. – Jestem o niego spokojny. Będzie jednym z najlepszych pomocników świata – tłumaczy nawet sam Pirlo.

W listopadzie Verratti leczył kontuzję kostki, więc ominął zarówno spotkania reprezentacji, jak i ostatnie mecze klubowe. Paryscy fani nie mogą się jednak doczekać, aby zobaczyć Włocha w strojach z napisem „Je suis Paris”. Już bez względu na okoliczności, chcą wierzyć, że wtórując słowom menago („Marco na pewno zostanie, bo nie boi się życia w tym kraju”), przyszłość Verrattiego związana jest z Parc Des Princes.

Reklama

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...