Reklama

Trenerski Max Kolonko – von Heesen mówi jak jest

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2015, 12:37 • 3 min czytania 0 komentarzy

Żyjemy w czasach pełnej dyplomacji. Rzadko na pomeczowych konferencjach pada zdanie, o którym ludzie dyskutują później w tramwajach. Rzadko też trenerzy udzielają naprawdę ostrych wywiadów, a praktycznie nigdy się nie zdarza, żeby któryś ostrzej pojechał po swoim podopiecznym. W Ekstraklasie pojawił się jednak gość, który pod tym względem wpędza w kompleksy nawet Weszło. Nazywa się Thomas von Heesen. Zasługuje jednak na ksywę „Mariusz Max Kolonko”, bo mówi jak jest. Po prostu. Bez owijania w bawełnę. A że z Lechią jest źle, to Niemiec coraz częściej odpina wrotki na konferencjach i zaczyna jazdę po bandzie.

Trenerski Max Kolonko – von Heesen mówi jak jest

Weźmy tylko wczorajszy mecz. Lechia dostaje w cymbał do Cracovii, ale wszystko zaczyna się od głupiej czerwonej kartki Maka. Od tej pory wszystko się sypie, gdańszczan już nie ma. Jak reaguje von Heesen? Pojawia się w salce konferencyjnej, ale nie zamierza odpowiadać na pytania dziennikarzy. Rzuca natomiast następującą deklarację: – Mam nadzieję, że po tym spotkaniu przemyśli on swoje zachowanie, bo jego nieodpowiedzialny czyn zniszczył nam plan na mecz.

Dla kibiców Lechii lub tych, którzy regularnie śledzą Ekstraklasę, to jednak żadna nowość. Kiedy tylko von Heesen czuje okazję, by komuś przyłożyć, natychmiast skwapliwie z niej korzysta. Przypomnijmy tylko kilka ostatnich wypowiedzi.

Przed Cracovią: Musimy zagrać bardzo uważnie w defensywie i nie popełniać takich błędów, jakie miały miejsce dwa tygodnie temu w Chorzowie (…). Nie może też być tak, że jeden czy dwóch zawodników nie wykonuje moich poleceń tylko gra po swojemu.

Po Ruchu: Jeżeli tylko pięciu zawodników gra swoje, a pozostałych sześciu śpi, to ciężko uniknąć błędów. Byłem bardzo zły w przerwie. Byłem bardzo zły w przerwie, powiedziałem kilka ostrych słów do swoich zawodników, żeby ich obudzić. Nie można było ich głaskać, tylko powiedzieć coś ostrego.

Reklama

O Peszce: Reprezentant Polski nie może grać na tym poziomie. Nie wiem, co się z nim dzieje. Albo zacznie grać swoje i koncentrować się na Lechii, albo zaczną grać za niego nasi młodzi zawodnicy.

Przed Legią: Po meczu z zabrzanami otwarcie powiedziałem Sławkowi, że jego występ z Górnikiem to była katastrofa, a po meczu z Temalicą go pochwaliłem.

Po Górniku: Nasza gra była naprawdę ładna dla oka, ale po przerwie wyglądała jak guma do żucia. Graliśmy dużo wolniej, wręcz ślamazarnie, było dużo długich przerzutów i dośrodkowań, a mało kombinacji i prostopadłych podań. Rozczarowujące były też zmiany, szczególnie Sławomir Peszko powinien wnieść więcej jakości, ale tak się nie stało. Spodziewałem się po nim dużo więcej.

Po Legii: Dziś Legia miała swego rodzaju święta Bożego Narodzenia, gdyż rozdaliśmy jej mnóstwo prezentów.

W tzw. międzyczasie dorzucił jeszcze, że Peszko był w kosmosie i bynajmniej nie chodziło tu o galaktykę rodem z Madrytu. Zawsze ceniliśmy tych, którzy nie zakłamują rzeczywistości, dlatego momentami facet może imponować. Jedno jest natomiast pewne – von Heesen obierając retorykę tak daleką od dyplomacji, wykupuje sobie bilet w jedną stronę, tylko jeszcze nie wiadomo w którą. To nie Primera División czy Ligue 1, gdzie Marcelo Bielsa może wprost mówić, kto go zawiódł. Żyjemy po prostu w innych realiach i nie takich chojraków jak Niemiec zwalniali już piłkarze w naszym piekiełku. Generalnie zasada jest prosta – stracisz szatnię, to jest po tobie.

Pytanie jednak, czy skoro jest taki szczery i bezpośredni, nie powinien wkrótce na konferencji dokonać autozjebki zawstydzającej Budzińskiego. Liczby von Heesena nijak nie bronią – od kiedy przyszedł, wykręcił bilans 3-2-4, 12:13. Można na ten temat toczyć niekończące się debaty. Można pytać, kto odpowiada za taki stan rzeczy – trener, który nie potrafi wycisnąć potencjału z naprawdę konkretnych zawodników czy właśnie sami zawodnicy, którzy pokazują pięć procent możliwości. Nie zmienia to faktu, że skoro jedzie się po wszystkich, wypadałoby pamiętać także o swoim udziale.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
3
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...