Reklama

Wszystko w normie, Chorwacja stoi na głowie

redakcja

Autor:redakcja

23 listopada 2015, 16:42 • 9 min czytania 0 komentarzy

Aresztowanie właściciela klubu pod zarzutami korupcyjnymi. Mogło wydarzyć się wszędzie, wydarzyło się tam. Piłkarz zdyskwalifikowany na cztery lata za doping. Mogło wydarzyć się wszędzie, wydarzyło się właśnie tam. Kolejne zatrzymanie właściciela, drugie na przestrzeni półrocza, tym razem za przywłaszczenie zysków z transferów klubu. Tak, takie rzeczy mogłyby mieć miejsce w dowolnym państwie, w dowolnej lidze, ale jednak – los chce, że wszystkie plagi tego świata wyjątkowo uparcie trzymają się wyludnionego stadionu Maksimir, na którym swoje mecze rozgrywa Dinamo Zagrzeb. W ubiegłym tygodniu Zdravko Mamić, człowiek numer jeden w tym klubie, znów trafił za kratki, a do siedziby chorwackiego związku wkroczyły służby oddelegowane do walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną.

Wszystko w normie, Chorwacja stoi na głowie

Chorwacki „Telegram” krzyczy z okładki: „Organizacja przestępcza GNK Dinamo”. Po lipcowym aresztowaniu i niemal natychmiastowym wypuszczeniu za kaucją, dziś klan Mamiciów (właściciel Zdravko, jego brat i trener Zoran oraz syn-menedżer Mario) i cała plejada innych działaczy powiązanych z tą rodzinką muszą się solidnie pocić. Znienawidzeni przez chorwackich kibiców włodarze Dinama znów są na celowniku służb, znów spędzają dni w areszcie i biorąc pod uwagę choćby wysokość kaucji – 1,8 miliona dolarów! – chyba powoli nadchodzi kres ich barwnej kariery w futbolu. Do zarzutów z wakacji – czyli niezapłaconych podatków i nielegalnego wyprowadzania gotówki z klubowej kasy – dziś dochodzą kolejne o zawłaszczanie funduszy Dinama przy okazji transferów z ostatnich lat. USKOK, wspomniane służby antykorupcyjne, wkroczył jednocześnie do biur HNS, chorwackiego związku piłkarskiego i tych należących do Dinama.

Embedded image permalink

*

Nie ma chyba tygodnia, w którym chorwacki futbol nie przekraczałby kolejnych granic. Z jednej strony stężenie talentu, które naprawdę przekracza wszelkie skale, co i rusz wielkie talenty, które hurtowo wywozi się do najsilniejszych lig świata. Bez Kalinicia nie istnieje Fiorentina (wczoraj wszedł w połowie przy stanie 0:2 i strzelając dwa gole doprowadził do remisu 2:2 z Empoli), bez Modricia w formie Real gubi dominację w środkowej strefie boiska, Rakitić znakomicie wprowadził się do Barcelony, można tak wymieniać długo. Z akademii młodzieżowej Dinama Zagrzeb co roku wyjeżdżają piłkarze gotowi do gry na najwyższym poziomie, z dorosłego zespołu co roku sprzedaje się zawodników za grubą gotówkę.

Reklama


Idole chorwackich trybun upamiętnieni przez kibiców. „Game over” po chorwacku to „cześć i chwała”?

Ba, są nawet sukcesy sportowe. Wprawdzie dominacja Dinamo w lidze zdecydowanie zmniejszyła jej popularność, ale dzięki kolejnym mistrzostwom Chorwaci co jakiś czas mogą oglądać swój klub w rozgrywkach Ligi Mistrzów.

No i tu się pojawia druga strona.

Bo nawet tam, nawet w Lidze Mistrzów nie da się wygonić złych duchów regularnie nawiedzający futbol z najbardziej „zachodniego” z bałkańskich państw. Pamiętacie 1:7 z Olympique Lyon, masakrę, która pozbawiła Ajax Amsterdam szans na awans do fazy pucharowej? Śledztwo w sprawie tego meczu trwało tak długo, jak zajmowały nim się zewnętrzne instytucje. Bezzwłocznie po oddaniu sprawy w ręce Chorwackiego Związku Piłki Nożnej przerwano postępowanie.

Wracamy do tej prehistorii, bo tak naprawdę chyba właśnie ona najlepiej oddaje specyfikę chorwackiej piłki w XXI wieku. Czołowa postać? Zdravko Mamić, facet, o którym pisaliśmy już milion razy. Stworzyliśmy swego czasu kalendarium, które przypomnieć warto przy każdej dyskusji o chorwackim futbolu.

1992. Ówczesny Prezydent Dinama Zagrzeb uciekał przed Mamiciem przez płot stadionu Maksimira.
1994. Mamić zaatakował delegatów Auxerre.
1995. Zaatakował policjanta w Zagrzebiu, gdy ten kazał mu przeparkować Jaguara. W dniu rozprawy funkcjonariusz już nie pamiętał nic o całym zajściu.
2002. Groził dziennikarzowi Dubravko Susecowi.
2002. Zaatakował dziennikarza Kristijana Toplaka, groził per „zabiję cię”.
2002. Dziennikarzom, którzy pisali o jego procesie, obiecywał śmierć, jeśli jeszcze coś o nim napiszą.
2003 Pobił kulami Mijenjo Mesicia, miejskiego architekta Zagrzebia. Był świeżo po operacji, chodził jeszcze o kulach, ale tak się wściekł, gdy Mesić nie wydał zgody na budowę wieżowca Mamicia, że zaczął go okładać. Po pewnym czasie dostał pozwolenie.
2006. Nazistowskie gesty po zwycięstwie Dinama nad Ekranasem.
2007. Zaatakował dwóch fanów Dinama na lotnisku, wykrzykując rasistowskie teksty. Potem rozebrał się i śpiewał do cygańskiej melodii.
2007. Obmacywał tancerkę w Azerbejdżanie.
2008. Zaatakował dziennikarza Romana Eibla.
2008. Zaatakował dziennikarza Iice Blazicia.
2008. Groził dziennikarzowi Borutowi Sipsowi, cytaty: „rozgniote cie jak kota!”, „rozbiję krzesło na twojej głowie, nieszczery chuju!”.
2010. Groził profesorowi Ivano Siberowi.
2010. Groźby pod adresem ministra Branko Vukelicia.
2011. Musiał być eskortowany przez policje z szatni dla sędziów.
2011. Noc w wiezieniu za incydenty w meczu Dinamo – Malmo (zamieszanie na trybunach).
2011. Rasistowskie teksty pod adresem Vahid Halilhodzicia.
2012. Rasistowskie teksty pod adresem Zelijko Jovanovicia, ministra sportu i edukacji.
2014. Po wygranym meczu z Hajdukiem, poszedł na miejsca zajmowane przez tamtejszych vipów i zaczął taniec radości. Od razu zamieszanie i bójka.

Reklama

Teraz możemy już dopisać świeżutkie wyczyny z 2015 roku, czyli dwukrotne aresztowanie, zresztą razem z bratem, Zoranem, trenerem Dinama. Najpierw oszustwa podatkowe i korupcja, teraz przywłaszczenie okrągłych kwot za transfery zawodników z Zagrzebia. Ach, no i jeszcze wciąż niewyjaśniona kwestia dopingu Arijana Ademiego, który dosłownie przed kilkoma dniami otrzymał rekordowo długą, czteroletnią dyskwalifikację. Linia obrony? Wziął zanieczyszczony suplement, wcześniejsze sześć kontroli niczego nie wykazało. Ale biorąc pod uwagę kartotekę klubu – czy kogoś zdziwiłoby dopisanie do listy gróźb, zamieszek, przepychanek, niejasnych kontraktów z zawodnikami i ubezwłasnowolniania tychże przez braci Mamić w kontrowersyjnych kontraktach także punktu o faszerowaniu piłkarzy dopingiem?


Kibice Dinamo podczas derbów. Duża grupa? Bad Blue Boys. Mała grupa w narożniku? Zwolennicy Zdravko Mamicia…

Ale zostawmy Ademiego, tym bardziej, że w sumie i jego wytłumaczenia, i skarga na zdecydowanie wyższą karę, niż dla dotychczasowych przyłapanych koksiarzy brzmią rozsądnie. Biorąc zresztą pod uwagę jaką wagę mają inne zarzuty wobec włodarzy Dinama Zagrzeb – nawet gdyby przyszyli Ademiemu trzecią nogę, nie byłoby to wielką sensacją. Według chorwackich kibiców – trzymają w garści wszystko. HNS, chorwacki związek, który umarza wszelkie postępowania wobec Mamicia. Cześć polityków, których bracia używają do realizacji własnych celów. Cały establishment piłkarski – menedżerów, trenerów, działaczy. Przykłady?

Kontrakt Eduardo. Brazylijczyk miał podpisać z Mamiciem prawdziwy cyrograf, wśród warunków jego umowy był zapis o… oddawaniu połowy pensji do końca kariery. Zresztą, właśnie podobnych praktyk dotyczą najnowsze zarzuty wobec Mamicia. Schemat miał być prosty – Zdravko, czyli właściciel, szef, mózg i sponsor procederu rozpościera przed piłkarzami świetlane wizje wielkiej kariery rozpoczynającej się w Dinamie. Zoran, brat Zdravko, dba, by owi zawodnicy występowali w pierwszym zespole chorwackiego klubu. O wyniki nie trzeba się jakoś szczególnie martwić, skoro na przykład Lokomotiva Zagrzeb, w praktyce filia Dinama występująca w tej samej lidze, przegrała siedemnaście z osiemnastu ostatnich spotkań z „patronami”. Ostatnim elementem układanki jest syn Zdravko, Mario Mamić, menedżer, który prowadzi interesy tych wszystkich zawodników.


Gość w takim uroczym przebranku właśnie opuścił biura Dinamo. Według niektórych dziennikarzy – to klubowy księgowy…

Kibice z Zagrzebia krzyczą: skoro sprzedajemy najlepszych piłkarzy za tak potężne kwoty, czemu nie inwestujemy? USKOK, chorwackie służby antykorupcyjne i ds. przestępczości zorganizowanej odpowiadają: prowizje. Wyprowadzanie gigantycznych pieniędzy poprzez mgliste umowy. Żadna nowość, przecież procesowali się z Mamiciem i wspomniany Eduardo, i – chociażby – Luka Modrić. Teraz jednak sprawa wygląda nieco inaczej. Jak podaje „Guardian” – chodzi o 17 milionów dolarów wyprowadzonych z klubu i kolejne 1,8 miliona niezapłaconego podatku. Do tego kilka milionów zwyczajnie ukradzionych z kasy Dinama. O tym jak poważne są zarzuty może świadczyć wysokość kaucji w kwocie niemal dwóch milionów euro.

Nazwiska? Najczęściej podaje się Mateo Kovacicia, którego transfery do Interu a następnie do Realu Madryt były ponoć obudowane szeregiem tajemniczych transakcji. Dość powiedzieć, że zatrzymano również byłego dyrektora Dinama, a obecnie… działacza HNS, chorwackiego związku piłki nożnej, Damira Vrbanovicia. Cała sytuacja jest o tyle destrukcyjna dla chorwackiego futbolu, że piłkarze niepokorni wobec Mamicia – Niko Krancjar, Andrej Kramarić, Robertowi Murić – natychmiast lądowali na marginesie. Czasem cenniejsze od talentu okazywały się układy z klanem Mamiciów…

Bayern Fans protesting against Mamić - Image via Abendzeitung.de
Kibice Bayernu z jasnym przekazem „Mamić pierdol się”.

Aleksandar Holiga, chorwacki dziennikarz przepytany przez futbolgrad.com, potwierdza, że chorwackie środowisko w zatrzymaniach i działaniach USKOK-u upatruje szansy nie tylko dla uleczenia sytuacji w Dinamie, ale i całym chorwackim futbolu, obecnie ogarniętym „wojną totalną”. Na czym polega? Chociażby na tym, że w ubiegłym sezonie piłkarze Hajduka Split odmówili rozegrania meczu z Dinamem w geście protestu wobec sposobu traktowania kibiców z portowego miasta. O dziwo – tym razem nie chodziło o żadne klasyczne derbowe historie z mordobiciem i demolowaniem miasta włącznie. Niemal dokładnie rok temu, w listopadzie 2014, „Wieczne Derby” Hajduka z Dinamem miały być bowiem jednymi z najspokojniejszych w historii. Kibice obu klubów zawiesili broń na spotkaniach derbowych, by razem protestować przeciwko Mamiciowi i jego imperium. Do niesłychanych obrazków dochodziło na ulicach miast, gdy ramię w ramię maszerowali dotychczasowi śmiertelni wrogowie, wykrzykując hasła sprzeciwu wobec HNS, Mamicia i ogółem „chorwackiej patologii”. Derby w Zagrzebiu miały być kolejnym meczem-manifestacją, podczas których fanatycy z obu zwaśnionych klubów śpiewaliby  pieśni przede wszystkim o Mamiciu.

Niestety, wyjazdowicze ze Splitu nie mogli wejść na stadion, bo… przebywali na „czarnej liście Mamicia”. Nie mieli zakazów, nie byli karani, nie znajdowali się w żadnych sądowych czy klubowych kartotekach. Ot, decyzja właściciela-półboga. Wobec tej samowoli zaprotestowali także piłkarze, którzy odmówili gry. HNS – co za niespodzianka – zweryfikował wynik jako walkower na korzyść Dinama. Inny werdykt wydali kibice. Dla nich ówczesny zespół Hajduka to bohaterowie, których Poljud po powrocie ze stolicy przywitał tak:

Zresztą, z HNS też toczy się nieustanna wojna. Ultrasi z obu wielkich klubów na kadrze skupiają się na tym, by… wykręcić jak najwyższe kary dla federacji. Wrzucanie pirotechniki na murawę, obraźliwe śpiewy, wszystko, co może uderzyć po kieszeni chorwackich działaczy. Właśnie dlatego HNS zdecydowało, że nie będzie sprzedawać biletów na mecze wyjazdowe. Zresztą, pod tym względem i kibice jadą po bandzie. Choć do incydentu nie przyznały się żadne zorganizowane grupy, faktem jest, że ostatnia kara dla Chorwatów to wynik zagrywki idiotycznej – wydeptania przez nieznanych sprawców… swastyki na murawie zamkniętego stadionu, która była doskonale dostrzegalna podczas transmisji telewizyjnej.

Wspominaliśmy już, że na najważniejsze mecze eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 Chorwaci zmienili trenera? No to wspominamy. Kovac poleciał tuż przed finiszem fazy grupowej.

*

Dziś najważniejsi ludzie w chorwackim futbolu oglądają świat w kratkę. W kręgu podejrzanych roi się od wysoko postawionych działaczy HNS. Stadion Dinama świeci pustkami, „Wieczne Derby” straciły dawny klimat, dziś zapełnia je szczelnie lżenie Mamicia, a nie fantastyczny doping, który robił wrażenie w całej Europie. Klimat wokół kadry nie jest lepszy, sporo mówi się o wzajemnych konfliktach i pretensjach. Do tego afera dopingowa, oskarżenia o ustawianie spotkań, owiane tajemnicą umowy z piłkarzami. W najbliższej kolejce Lokomitiva zmierzy się z Dinamem, pewnie jak zwykle przegra. Piątego grudnia mają zaś odbyć się kolejne „Wieczne Derby”. Jeśli Mamiciowie pozostaną za kratami, prawdopodobnie fanatycy z Torcidy w Splicie i Bad Blue Boys z Zagrzebia szczelnie zapchają trybuny, by jeszcze raz krzyknąć hasło powtarzane już od dobrych kilku lat. Mamicu odlazi, odejdź, skończ, oddaj nam futbol.

Dziś to brzmi jak prośba do USKOK-u i chorwackich sądów. Ale czy zostanie wysłuchana?

JO

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...