Reklama

Jest Cetnar, jest party. Cracovia nie bierze jeńców

redakcja

Autor:redakcja

23 listopada 2015, 21:10 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jakikolwiek plan miała Lechia na ten mecz, legł on w gruzach w siódmej minucie. Mak atakując nogą twarz Deleu udowodnił, że jest za pan brat z klasyką gier komputerowych, ale na pewno nie za pan brat z rozumem. Wylatując z boiska znacznie ułatwił Cracovii robotę – Cetnar i spółka doskonale wiedzieli, co uczynić z nadmiarem wolnej przestrzeni. Zabrali piłkę i tyle ich lechiści widzieli.

Jest Cetnar, jest party. Cracovia nie bierze jeńców

Cracovia przeważała tak bardzo, że w przerwie Zieliński właściwie mógł rozważać hokejowe wycofanie bramkarza. Sandomierski tylko dzisiaj zmarzł, bijąc przy okazji pewnie własny rekord wykonanych podczas meczu przysiadów. Ile miał roboty? Takiej naprawdę poważnej? Zatrzymanie jednej akcji Peszki, który jako jedyny w Lechii potrafił się sporadycznie zerwać obrońcom, to by było na tyle. Poza tym Cracovia, Cracovia, Cracovia, sunął atak za atakiem, „Pasy” nie schodziły z połowy gdańszczan. Miały możliwość potrenowania klepki pod polem karnym rywala, mniej lub bardziej ostrych wrzutek, mniej lub bardziej sensownych strzałów – ich bilans zresztą, 27 do 4, powie wam wiele.

Dominacja gospodarzy była tak wyraźna, że remis do przerwy urósł do rangi wielkiego sukcesu gości. Nie można jednak stać na szesnastym metrze przez cały mecz, nie z Cracovią, mającą tak wielu dobrych ofensywnych graczy, więc w końcu coś wpadło. Pytanie premia: czy Kapustka przy akcji na 1:0 nie był czasem na spalonym jest zasadne, ale kluczowe było krótko, bo worek z bramkami wkrótce się rozwiązał.

Screen Shot 11-23-15 at 08.22 PM

Kapustka Kapustką, grał poprawnie, choć miewał lepsze mecze, ale co znowu grał Cetnarski – czapki z głów. Przemyślane podania, prostopadłe piłki, techniczne rozegranie, przytomne regulowanie tempa gry. Niekwestionowany mózg maszyny, która na luzie i z polotem rozgniotła Lechię na miazgę.

Reklama

Lechia? Można mówić jak von Heesen, że mecz trwał tylko siedem minut, a zniszczył go jeden człowiek. Coś oczywiście jest na rzeczy, to był kluczowy moment, ale można tu postawić kilka prowokujących pytań. Czy na pewno nie dało się zrobić więcej, tylko od ósmej minuty oddać całkowitą kontrolę nad murawą? Czy czasem jego drużyna nie miała w linii pomocy aktualnych kadrowiczów reprezentacji, która jedzie na Euro? Czy jak ktoś chce reprezentować taki poziom i bawić wśród najlepszych na kontynencie, to Cracovia powinna być dla niego tak łatwą wymówką dla totalnej ofensywnej impotencji?

oXuMrOv

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...