Reklama

Osiem lat od pogrzebu angielskiej piłki. Chorwacja triumfuje na Wembley

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2015, 08:44 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jak skutecznie zdenerwować Anglika? Raz: użyć słowa soccer. Dwa: przypomnieć przegraną z Chorwacją w ostatniej kolejce eliminacji mistrzostw Europy, przez którą przegapili turniej finałowy. Sukces gwarantowany. Dziś mija dokładnie osiem lat od jednej z największych katastrof w historii angielskiej piłki. W rolach głównych: Steve McClaren, Scott Carson, Mladen Petrić i blisko 90-tysięczny tłum na Wembley. 

Osiem lat od pogrzebu angielskiej piłki. Chorwacja triumfuje na Wembley

Przed tym spotkaniem Anglicy zajmowali drugie miejsce w tabeli. Pierwsza była Chorwacja, z trzypunktową przewagą, a trzecia Rosja, z dwoma oczkami straty. Sęk w tym, że Sborna grała z ostatnią Andorą, czyli w praktyce komplet mogła dopisać z automatu. Piłkarze Steve’a McLarena nie mieli przyjemnych wspomnień, jeśli chodzi o Chorwację. W Zagrzebiu przegrali 0:2 po pamiętnym, fatalnym kiksie Paula Robinsona. To jednak nie on prowadził w wyścigu o miano największego bramkarskiego nieudacznika. W rewanżu na Wembley przebił go Scott Carson. „Wyglądał jak królik w świetle reflektorów” – pisał o nim „Daily Telegraph”.

Clipboard01

Po czternastu minutach Anglicy przegrywali już 0:2. Potem jakimś cudem się dźwignęli i najpierw z rzutu karnego trafił Frank Lampard, a potem wyrównał Peter Crouch. Nadzieje odżyły, ale zaledwie na moment, bo ostatnie słowo należało do chorwackiego rezerwowego – Mladena Petricia. Po końcowym gwizdku nikt nie mógł uwierzyć w to, czego był świadkiem. „Unbelievable” – mówili stłumionym głosem komentatorzy. Kibice kręcili głowami, jakby przed momentem mieli bliskie spotkanie z tępym narzędziem. Piłkarze też nie do końca ogarniali. Jedynymi, którym robota paliła się w rękach, byli angielscy dziennikarze. Tamtego wieczoru chociaż raz mogli popłynąć i pobawić się w pisanie w stylu Weszło.

Najbardziej rzecz jasna oberwało się McLarenowi, który został uznany za największego przegranego. Jego nazwiska przez szereg sezonów nie można było traktować poważnie. W swoim czasie był angielskim odpowiednikiem Davida Moyesa. Uosobieniem życiowej porażki. Po tym meczu rzecz jasna wyrzucono go w trybie natychmiastowym, dzięki czemu stał się najkrócej pracującym selekcjonerem reprezentacji Anglii w historii. Jego kadencja trwała ledwie szesnaście miesięcy, a zdjęcie z parasolką przedrukowały chyba wszystkie wyspiarskie media.

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
2
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...