Reklama

Bayern pokonał Schalke. A powinien zmiażdżyć…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 listopada 2015, 21:41 • 2 min czytania 0 komentarzy

Oglądanie meczów Bayernu Monachium w Bundeslidze coraz bardziej zaczyna przypominać jakąś sadystyczną ucztę, wydarzenie w nie do końca zdrowych klimatach. Jedenastu gości znęca się nad swoimi przeciwnikami ofiarami, niemal nie okazując przy tym słabości, a cały świat z uwagą na to patrzy i tylko bije brawo. A my coraz częściej mamy wrażenie, że spotkania ekipy Pepa Guardioli należałoby kończyć przed czasem, Bayern powinien większość z nich wygrywać przez nokaut techniczny. 

Bayern pokonał Schalke. A powinien zmiażdżyć…

Dziś oklep od bawarskiego potwora zebrało Schalke. Nie był on aż tak brutalny – kibice na Veltins-Arena nie czekali z niecierpliwością aż ktoś rzuci ręcznik – ale różnica klas pomiędzy dominatorem a drużyną z europejskimi aspiracjami była aż nadto widoczna. Skończyło się zwycięstwem lidera Bundesligi 3-1, ale Bayern na wyciągnięcie ręki miał wygraną w większym rozmiarze, choćby takim jak z Borussią Dortmund czy z Wolfsburgiem (5-1).

Czego zabrakło?

Przede wszystkim skuteczności Roberta Lewandowskiego. A w dalszej kolejności tego samego ze strony Arjena Robbena.

Bawarczycy strzelanie zaczęli już w 9. minucie za sprawą Davida Alaby, Leona Goretzki i sporej dawki szczęścia. Austriak uderzył piłkę z dalszej odległości, ta odbiła się od pomocnika Schalke i wpadła w okienko bramki. Chwilę później minimalnie pomylił się Lewy, lecz to pudło jest niczym w porównaniu z tym, w jaki sposób walnęła się wkrótce defensywa Bayernu. Równie dobrze piłkarze Bayernu mogli rozwinąć czerwony dywan dla duetu Sane-Meyer. 1-1. Biorąc pod uwagę wiek tego tandemu, nazwijmy to zdarzenie „dniem dziecka”.

Reklama

Niestety dla młodzieży z Schalke w tym meczu przytrafił się on tylko raz. Później Bayern robił swoje. Bawarczycy stworzyli sobie jeszcze około dwudziestu sytuacji strzeleckich, wykorzystali dwie. Dokładniej zrobili to Javi Martinez i w samej końcówce Thomas Mueller. Jak już wspomnieliśmy, na lekką zjebkę zasłużył przede wszystkim Lewandowski – Polak miał obowiązek trafić choć raz. Najbliżej był w 90.minucie, gdy posłał piłkę obok bramkarza Schalke, ale ta zatrzymała się na słupku.

Trzynaście spotkań Bayernu w Bundeslidze – dwanaście zwycięstw i jeden bezbramkowy remis. Bilans bramkowy: 40-5. Już osiem punktów przewagi nad Borussią Dortmund. Zapowiada się kolejny pasjonujący sezon…

*

Lewandowskiemu nie udało się trafić do siatki, ale honoru naszych snajperów w Bundeslidze postanowił bronić Artur Sobiech. I choć jego trafienie nie należało do najładniejszych (Artur wepchnął piłkę do siatki w zamieszaniu) i w dodatku niewiele pomogło drużynie naszego napastnika (ostatecznie przegrała z Gladbach 1-2), to z pewnością przełamanie cieszy. Wypada mieć nadzieję, że na kolejnego gola Sobiecha poczekamy trochę krócej niż dziewięć spotkań.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Arek Dobruchowski
4
Robert Gumny ma już sezon z głowy. Poważna kontuzja obrońcy Augsburga

Komentarze

0 komentarzy

Loading...