Reklama

Średni sezon Zachary w Chinach. A tamtejsi szefowie cierpliwi nie są…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 listopada 2015, 17:43 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wczoraj dobiegł końca sezon w lidze chińskiej. Nie jest to szalenie interesujący fakt, tamtejsze rozgrywki to wciąż bardziej ciekawostka niż sprawa, którą warto zaprzątać sobie głowę. Jest to jednak dobra okazja, by podsumować to, jak poczyna sobie w tamtejszych realiach lekko zapomniany Mateusz Zachara.

Średni sezon Zachary w Chinach. A tamtejsi szefowie cierpliwi nie są…

Ostatni akord sezonu był dla byłego napastnika Górnika wręcz wymarzony. Spotkanie z Guangzhou R&F rozpoczął na ławce rezerwowych, pojawił się na boisku w 51. minucie i po upływie około 100 sekund strzelił bramkę, która zapewniła jego drużynie trzy punkty. Już przed meczem było wiadomo, że Henan Construction nie grozi nic więcej (ani mniej) niż bardzo przyzwoite piąte miejsce na koniec sezonu, ale w sumie zawsze lepiej zapisać się w pamięci kibiców i szefów golem na koniec. Tym bardziej, że wcześniej różnie z Zacharą bywało.

23 spotkania w lidze, 4 gole i 3 asysty.
2 mecze w Pucharze, gol i asysta.

Czyli chyba możemy postawić sprawę jasno – statystyki nie będą tarczą Zachary, szczególnie go nie bronią.

Reklama

Na początku sezonu grał we wszystkich meczach. Raz wchodził ławki, raz wybiegał w pierwszym składzie, ale zawsze dostawał jakieś minuty. Potrafił zaliczać asysty, ale nie odwdzięczał się trenerowi golami, a w sumie po to pofatygowano się po niego aż do Zabrza. Na pierwszą bramkę w sezonie czekał 669 minut. Gdy już w końcu trafił, tydzień późnej wrzucił jeszcze dwie bramki w meczu ligowym, kilka dni później błysnął w spotkaniu pucharowym… By znów strzelić, czekał aż to ostatniej kolejki. W międzyczasie zaczęły się lekkie schody – rzadziej wychodził w pierwszym składzie, a w niektórych spotkaniach w ogóle nie podnosił się z ławki rezerwowych.

Zacharze zdecydowanie odjechał również sprowadzony w styczniu Javier Patino. Urodzony w Hiszpanii Filipińczyk, z którym Polak rywalizował o miejsce na szpicy, sezon skończył 12 golami i czterema asystami w 29 meczach. W klasyfikacji najlepszych strzelców ligi zajął tym samym 13. miejsce. Nie wspominamy o tym przypadkowo – wystarczy rzucić na nią okiem, by uzmysłowić sobie, że tamtejsze kluby wykorzystują swój limit obcokrajowców w dużej mierze na skutecznych piłkarzy (w czołowej piętnastce jest tylko dwóch Chińczyków).

Jeśli ekipa Mateusza Zachary będzie chciała powalczyć o coś więcej w przyszłym sezonie, to niewykluczone, że polski napastnik zostanie podmieniony na kogoś skuteczniejszego. Nie kraczemy, nie życzymy mu źle, ale po prostu tak tam to działa, o czym przekonał się chociażby Krzysztof Mączyński, który został wymieniony na Sejada Salihovicia z Hoffenheim.

A propos – była drużyna reprezentanta Polski… spadła z ligi. Pewnie pożałowali, że lekką ręką pozbyli się chłopaka, bo Bośniak szczególnie nie błysnął. Mistrzostwo zdobyli natomiast piłkarze Guangzhou Evergrande. Piąty raz z rzędu. Ale jak się ma trenera pokroju Luiza Felipe Scolariego, w składzie Paulinho i Robinho, a za Ricardo Goularta, który został wicekrólem strzelców, płaci się 15 milionów euro, to wynik ten niespecjalnie szokuje.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
6
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...