Reklama

Król Bobo: Do Sejmu w biało-czerwonym fraku, z koroną jeszcze zobaczę

redakcja

Autor:redakcja

21 października 2015, 14:12 • 14 min czytania 0 komentarzy

Po lekturze jego programu zastanawialiśmy się dość długo: o co tutaj właściwie chodzi. Postanowiliśmy zapytać samego króla. Andrzej „Bobo” Bobowski, kandydat Platformy Obywatelskiej do Sejmu, prywatnie król kibiców, w rozmowie z Weszło ujawnia, czemu nie wyklucza koalicji ze Zjednoczoną Lewicą, co wkurza go w propozycjach opozycji i jak ocenia strategię kolegi z tej samej listy, Jacka Kozłowskiego. Zapraszamy. Zacznijcie od zapoznania się z programem.

Król Bobo: Do Sejmu w biało-czerwonym fraku, z koroną jeszcze zobaczę

CRNDOwZWUAA42NF

Skąd w ogóle pomysł kandydowania do Parlamentu?

To była taka wspólna decyzja, moja i PO. Już cztery lata temu starałem się o mandat posła, ale wtedy nie byłem członkiem Platformy Obywatelskiej. Dostanie się na listę to nie jest taka prosta sprawa, więc wtedy w ostatniej chwili dostałem miejsce od koalicjanta czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego. Byłem tam dziesiąty na ogólnowarszawskiej liście. Ja to ogólnie mówię, że Warszawa jest największą wsią w Polsce, że tutaj mieszka najwięcej chłopstwa, więc PSL w ogóle nie ma poparcia. Cała lista przepadła, Władek Kozakiewicz z pierwszego miejsca, córka Kazimierza Górskiego, kilku innych działaczy. PSL wtedy stworzył taką bardzo sportową listę, ale nie udało się zdobyć wystarczającej liczby głosów.

Od kiedy jest pan w Platformie?

Reklama

Od ponad roku. Starałem się o mandat radnego w Warszawie, ale to były moje początki, dopiero uczyłem się prowadzić kampanię. Przepadłem. Byłem na niezłym miejscu, ale po prostu nie miałem zaplecza.

Mam ze sobą pański program. Kilka punktów chyba wymaga rozwinięcia. Co pan ma na myśli pisząc, że „zachodzi POtrzeba ograniczenia immunitetu”.

Tak, posłowie nadużywają w Polsce tego immunitetu. Nie można łączyć polityki z życiem prywatnym. Jak już się uchlałeś, to jest twój problem, a jak jeszcze uchlany wsiadłeś za kółko to masz podwójny problem. Nie można się zasłaniać immunitetem. Na pewno gdybym dostał się do parlamentu to starałbym się zamrozić te wszystkie przywileje poselskie. Ja jako emeryt mocno to wszystko odczuwam – nam się podnosi jakieś dziesięć czy pięćdziesiąt złotych, to jest śmiech na sali. Obraza dla tych emerytów. Ja im mówię: jak chcecie sobie dać pięćset to emerytom dajcie sześćset! Nie może być tak, że podwyżki są takie małe. A niektórzy posłowie siedzą po trzy czy pięć kadencji i biorą mimo tego emerytury! Ja mógłbym i społecznie działać!

A czy to nie są trochę zarzuty do partii rządzącej, z której list pan kandyduje?

Zgoda, dla mnie polityk musi być jak żona Cezara. Nie ma tak, że w parlamencie zachowuje się tak, a po wyjściu z budynku zupełnie inaczej. Ale też trochę takie mamy społeczeństwo – widzę to po PZPN-ie, w którym czasem delegaci na zebraniach coś uchwalali, a za drzwiami mówili już coś kompletnie innego. Ja powtarzam: wrona nie urodzi orła. Podobnie jest z piłkarzami, teraz mamy Lewandowskiego i tak dalej, ale był okres, że piłkarzy mieliśmy bardzo dobrych, a w starciu z mocniejszymi nie dawali sobie rady. Tak samo jest w polityce.

Dalej mamy jednomandatowe okręgi wyborcze…

Reklama

Ale one już są stosowane! Nie w wyborach do Sejmu, ale gdzieś tam niżej one już funkcjonują, to nie jest wymysł pana Kukiza. Po drugie: jest obawa, że przy JOW-ach może dojść do sytuacji, że do Sejmu będą wchodzić najbogatsi. No weźmy teraz tego Petru. Ja na przykład nie mogę sobie pozwolić na reklamę w telewizji. Ba, nawet w gazecie. Jego na to stać. No to kto będzie przy JOW-ach wybierany? Najbogatsi. A ten senator, który przy pierwszych wyborach ponad dwadzieścia lat temu dostał się do Senatu, bo miał swoją fabrykę i nakazał pracownikom na siebie głosować? Tak zwany dobrowolny przymus.

Czyli nie myślał pan o starcie z list Kukiza.

Nie, nie, zwłaszcza dzisiaj, jak mnie jeszcze Kukiz wkurzył, jak usłyszałem te jego piosenki. Że ludzie to ku… I tak dalej. No jak taki człowiek chciał prezydentem być? Ja go zresztą znam osobiście, jak byłem na Igrzyskach w Sydney Kukiz pojechał tam zarabiać, ja pojechałem tracić – płacąc osobiście za wszystkie bilety i zakwaterowanie. Tam się poznaliśmy.

„Bo zażywasz? To, bo przegrywasz”. O co tu chodzi?

Chodzi o dopalacze i narkotyki! Ja podejrzewam, że młodzież nie zdaje sobie sprawy co to jest. Spotykają się na jakiejś bibce i się zaczyna: „no co, nie pociągniesz, nie spróbujesz?”. Druga sprawa, że komuś mogą wrzucić to do napoju. Ja jak jeździłem na jakieś imprezy to nigdy nie brałem od nikogo żadnych cukiereczków, bo zawsze miałem w pamięci, że to może być, dajmy na to, jakiś narkotyk. Weźmiesz raz, spróbujesz i jak masz słabą wolę to giniesz.

W porządku. Idźmy dalej: „trzeba ograniczyć łapówkarstwo i przekupstwo w sporcie”. Co pan ma na myśli? Piłkę nożną?

Też. No weźmy choćby awantury w FIFA i UEFA. Oni niby mieli nas kontrolować i u nas zapobiegać przekupstwu a tu się okazało, że sami wcale nie są lepsi. Ja staram się to rozróżniać – zagranicą mówi się, że ktoś otrzymał prowizję, a u nas, że łapówkę. Tyle że u nich jak ktoś dostanie prowizję, to doprowadza transakcję do końca, wszystkim się zajmuje i wszystko jest zgodnie z przepisami. A u nas ktoś weźmie pod stołem i hulaj dusza, co chce to wymusi. To widać nawet po sklepach czy innych firmach. Działa taka pięć lat, zmienia się szyld, zmieniają się ludzie i dalej nie płacą podatku chociażby. Weźmy banki, czy duże firmy. Wyprowadzają pieniądze z Polski! Pracujesz tu, to płać tu. Tak samo ministrowie, którzy trzymają całe oszczędności w Anglii. No dla mnie to jest niedopuszczalne. Dyshonor.Taki człowiek nie powinien być posłem.

Ale pan cały czas nawiązuje tutaj do Platformy Obywatelskiej…

Dla mnie liczy się człowiek, a nie partia. Oni wiedzą, że ja mam takie poglądy i im to nie przeszkadza. W wielu państwach są tylko dwie partie, prawa i lewa, w obu jest bardzo szeroki wachlarz poglądów. Z tym, że jak rozmawiałem z koleżanką z Anglii, to ona mi zawsze mówiła: Andrzej, w Polsce to jak jest czterech Polaków, to i pięć partii. No i ten brak konsekwencji, że jak już coś uchwalimy, to i tak tego nie przestrzegamy. O czym my mówimy? To jest polskie. A już szczególnie w opozycji – strzela się nabojami, bez różnicy czy to akurat dobry nabój. Dlaczego nie PiS? Bo ja lubię spokój. Dopiero w 1975 roku wyjechałem na zachód, w 1968 pracowałem w Czechosłowacji, podczas inwazji ja już pracowałem poza Polską, bo musiałem wyjechać za chlebem. Już wtedy, a nie tak jak teraz się mówi, że dopiero dziś Polacy wyjeżdżają.

Wróćmy jeszcze na chwilę jeszcze do tego łapówkarstwa. Ma pan tu kogoś konkretnego na myśli?

Nikogo za rękę nie złapałem, ale czasami to wychodzi z głupoty obywateli. To, że lekarz zrobi dobrą operację, to nie znaczy, że ja muszę od razu mu kupować prezenty! Ja zawsze tak funkcjonowałem, nigdy nie oczekiwałem od nikogo żadnych upominków czy podziękowań, jak mogę coś dobrego zrobić – robię. Jak ktoś do mnie dzwonił to nie pytałem za ile, tylko kiedy, o której, gdzie.

A przywrócenie systemu emerytalnego? To też trochę wbrew poglądom partii.

Ja uważam, że to co jest w tej chwili jest właściwe. Jak przywrócimy te stare zasady, to mnie to pewnie już nie obejmie, ale w pewnym momencie więcej będzie emerytów, niż osób, które na emerytury płacą. Mówi się, że ruina, ale daj Boże taką ruinę! Ja urodziłem się podczas wojny, przeżyłem Powstanie Warszawskie, wywieziono mnie ze stolicy, ja coś mogę o życiu powiedzieć.

Ale na ulotce mówi pan o przywróceniu tego starego systemu?

Nie starego, sprawiedliwego. Mnie chodzi o to, żeby tych emerytów poważać, a nie tak jak teraz – jak nie ma kogo ściągnąć, to się doi tych emerytów. Bardzo nie podoba mi się przy tym, jak poseł bierze emeryturę, a do tego wszystkie przywileje poselskie.

Tutaj pasuje też wspomnieć o wysokich emeryturach wojskowych z poprzedniego systemu.

Tak, ja tutaj też mogę coś o tym powiedzieć, bo w 1947 ojciec nas odnalazł, przywiózł do Rawy Mazowieckiej, a trzy dni później zamknęło go UB. Przesiedział trzy lata bez wyroku, a i pieniądze się rozpłynęły. Przeżyłem inwazję na Czechosłowację, też miałem obraz. Słuchało się Radia Ostrawa, wchodzą tanki, buch, jest po radiu. Włącza się na polskie: „obrady przebiegają w serdecznej, partnerskiej atmosferze”.

Dopuszcza pan koalicję ze Zjednoczoną Lewicą po tym wszystkim?

Ale to trzeba też rozdzielać. Mnie na przykład zarzucono, że ja partię zmieniłem z PSL na PO, choć nie byłem w partii PSL. W dodatku to był koalicjant.

No tak, ale jeśli po wyborach PO stworzy koalicję ze Zjednoczoną Lewicą?

Ja tych ludzi znam nawet z meczów. Poza tym… To taka ironia losu, że oni wprowadzali przecież Polskę do NATO, do Unii Europejskiej. Komuniści! No więc ciężko ich nękać całe życie, jak oni się na starość poprawili. Trzeba im przebaczyć. Mimo wszystko – starają się. Z Kwaśniewskim to nawet działaliśmy w jednej komisji w PZPN-ie. Sporo też było wśród nich działaczy sportowych. Ja mówię, no nie będziemy ich opluwać całe życie. Wiadomo, były czasy, że trzeba wybrać albo partia, albo opozycja… Może trochę nie mieli możliwości? O, a dzisiaj młodzież ma potężne możliwości. I nie korzysta z tego, każdy chce mieć góry, być panem, a nic nie robić.

Mnie się na przykład te zadymy nie podobają, a ja, co tyle lat byłem w sporcie, nigdy nie byłem na ustawce, nigdy nie byłem w zadymie, nigdy się nie biłem na stadionie. I mogłem mieć przyjaciół z każdego klubu. Jestem głównym kibicem reprezentacji Polski i nie chciałbym spotykać się na reprezentacji z ludźmi z klubów, które wcześniej opluwałem. Przyjaciel zawsze jest przyjaciel, bez różnicy na której barykadzie stoi.

Wracając jednak do polityki. Jest pan bardzo religijny. Czy nie sądzi pan, że Platforma ostatnio zaskakująco często postępuje wbrew nauczaniu Kościoła?

Nauka idzie do przodu. Wszystko trochę przerasta człowieka. Dzisiaj się dłubie w mózgu i przestawia klocki po swojemu, kiedyś to było nie do pomyślenia. Ja jestem religijny, chodzę do kościoła, byłem na pięciu audiencjach u naszego papieża, cztery razy w Watykanie, raz w Argentynie, gdy pokryły się podróże moje i papieża. Ale przecież tak było i z ewolucją, przecież religia nie dopuszczała, że nie pochodzimy od małpy. Kiedyś małżeństwo bez ślubu kościelnego nie mogło iść do komunii, dzisiaj to się zmienia. Teraz już nawet mogą się… kojarzyć osoby o tej samej płci.

Byłby pan za związkami partnerskimi osób tej samej płci?

No świat do tego dąży. Mamy być enklawą jedyną na całym świecie? Trzeba ważyć.

Aborcja?

Moja małżonka też miała aborcję i musiałem się z tym pogodzić. Nie chodziła kilka lat do kościoła. Też musieliśmy ważyć, nie byliśmy przygotowani ekonomicznie, mieliśmy dwóch synów, musieliśmy podjąć decyzję. Ja i tak byłem zajęty sportem, więc… co mieliśmy zrobić? Położenie rodzin dawniej i teraz to jest niebo a ziemia. Dziecko się wypuszczało na podwórko i baw się. A co najgorsze, dzisiaj jak my damy tysiąc złotych na dziecko, to się opozycja odzywa, że da tysiąc dwieście. Bez patrzenia na finanse państwa. To jest niedobre. I mi się nie podoba.

Z pana listy startuje również Jacek Kozłowski, wojewoda słynący z zamykania stadionów.

Jeśli chodzi o stadion Legii… Ja 25 lat należałem do sekcji sympatyków CWKS Legia, my uczyliśmy kibiców dopingować. Ale dla mnie to już nie jest kibic, jak wyrywa krzesła i leje innych.

Ale wojewoda zamykał stadion też po oprawach z pirotechniką, nie po bójkach.

To ja miałem o to pretensje, bo sam nie mogłem pójść na stadion. W imię czego ja, porządny, bez nałogów, nie mogę iść, bo ktoś źle zaśpiewał albo odpalił racę. Miałem pretensje. Ale on był na stanowisku państwowym, no i w pewnym momencie jakąś walkę trzeba było podjąć. Choć to i tak przegrana walka, nawet na ostatnim meczu było widać, że Cracovia wniosła pirotechnikę. Mecz przerwany.

Nie boi się pan, że głosy oddane na pana przyczynią się do tego, że do Sejmu wejdzie właśnie wojewoda Kozłowski?

Wyborcy decydują. Ja mogę mieć swoje zdanie, ale decydują ludzie przy urnach. A ja z wojewodą i tak się nie znam.

Poza tym kibice momentami przesadzają. Oni nie powinni się mieszać do polityki, tak jak teraz, z tym islamem. Wydaje mi się, że to nie jest rola kibiców. On może mieć swoje zdanie, ale nie na stadionie. Stadion powinien być apolityczny.

W latach osiemdziesiątych też krytykowałby pan kibiców Lechii za transparenty „Solidarności”?

Nie no, wtedy była ogólnonarodowa zgoda, jak by nie trzymali, to by to było na niekorzyść kibiców. Dzieje historii są tak różne, że to co dziś jest dobre, jutro może być złe. Mnie się też nie podoba na przykład śpiewanie hymnu. Nie wyciera się nim gęby podczas dopingowania. Tak samo powinno się czapkę zdjąć czy kaptur przy śpiewaniu „Snu o Warszawie”. A dużo też takich jest, co by za Legię życie oddali, a po sezonie nawet smród po nich nie zostaje. Z tej starej gwardii to jednego „Sitka” chyba widzę, co cały czas chodzi. Tak samo z patriotyzmem! Nie jestem pewny, że wszyscy co krzyczą o Polsce by poszli w bój. Ja oczywiście nie potępiam kibiców, ale z 80% na Legii to jest „zielona Warszawa”. I oni chcą warszawiaków kultury uczyć. Czasem drąc mordę w autobusie. A w Szkocji teraz jak byliśmy to wprowadzili zakaz handlu alkoholem i był spokój.

Poza racami. Tych było sporo.

A to też mnie dziwi, bo mnie to zawsze wymacają, wszystko sprawdzą, czapkę nakazują zdjąć, a i tak jakoś ta pirotechnika się pojawia.

To może zdepenalizować albo zalegalizować.

No tak, ale jak wpadnie za kołnierz komuś? Albo faktycznie karać tych, co użyją jej niezgodnie z przeznaczeniem, rzucą. I wtedy egzekwować. A nie, że oni się tłumaczą, że nie zapłacą grzywny bo są biedni. Ilu tutaj jest nowobogackich? Z czego oni się tak bogacą? No widzi pan.

W takim razie pozostaje odpowiedzialność zbiorowa, tak jak robi to wojewoda Kozłowski?

Ale to jest tak jak z policją na stadionie. Była, to chcieli wyrzucić. Teraz nie ma, to by najchętniej przywrócili. A inna sprawa, że ja widziałem, jak w Atenach Panathinaikos palił szalik Legii. No to ja zgłosiłem policjantowi, że tak się tam dzieje, to zaraz ktoś mnie upomniał, że kapować nie wolno. I okazało się, że ten co mnie upomniał, to z poprawczaka. Nie wiem jak go tam w ogóle wpuścili. Wrona orła nie urodzi, jeszcze raz powtarzam.

A jakby pan przekonał swoich poddanych – jako król – do głosowania na Platformę?

Ja cenię sobie spokój! A tutaj po Smoleńsku mogło dojść do wojny domowej, PiS nie przebiera w środkach. I nagle są ci od krzyża, co teraz już nie lubi PiS-u i ja takich ludzi się obawiam. To znaczy obawiam, ja nie kradnę, jestem na emeryturze, ale słyszę ludzi, którzy się naprawdę boją. Że przyjdzie PiS i nas pozamyka.

Maćka Dobrowolskiego, którego pan zresztą starał się bronić, nie zamknął PiS.

Ha, to ja nie muszę tak daleko szukać, moja żona ile lat się procesowała. Nie żyje od pięciu lat, a ja nadal walczę, żeby ci policjanci, co ją wkręcili za to odpowiedzieli. Prokuratura i sądy w Zawierciu ją wrobili. Walczę o to, żeby to pokazać, że tak się nie robi.

Nie sądzi pan, że takie sprawy to trochę pokłosie tej walki PO z kibicami?

Ale Maciek by nie siedział tyle, gdyby poprawić wspominaną przeze mnie egzekucję. Musi być wyrok od razu – winny albo niewinny i koniec. A nie na zasadzie takiego aresztu. Ja bym jeszcze odebrał immunitety sędziom i prokuratorom. Choć ciężko im udowodnić winę, bo w teorii – i jeszcze raz odwołam się do przykładu mojej żony – wszystko jest zgodnie z prawem. Poszkodowany nie ma prawa się bronić, zgodnie z prawem!

Nie ma pan żalu do Platformy, że nie potrafiła tego zmienić przez osiem lat?

(śmiech) A pan ma żal? Nie no, liczę, że jeszcze się to poprawi. Ale z drugiej strony to też nie musi być tak jak z Urzędem Skarbowym. Ja przez trzy lata się z nim kopałem, gdy prowadziłem swoją firmę. Tam się nie liczy czy winny, czy nie, w końcu mi przyznali rację, ale wtedy nawet nie przeprosili. Kluskę też zniszczyli… Ale to nie rząd zrobił, to ludzie. I to na niższych stopniach władzy. Łatwo powiedzieć, że to państwo coś zrobiło, a to po prostu ludzie ludziom.

Kibiców pańska partia traktuje w inny sposób, właśnie poprzez odpowiedzialność zbiorową.

Ale to inne wyobrażenia, w polityce zawini polityk, na stadionie wszyscy krzyczą. Tu jest ta różnica.

Nie ma pan mimo wszystko wrażenia, że politycy, szczególnie Platformy, są kompletnie bezkarni? Nawet po kolejnych aferach po prostu rzuca się ich na jakiś czas w cień, by potem odkurzyć, czy to w państwowej spółce, czy z powrotem na partyjnych stanowiskach?

Ale to nie tylko w Platformie, to wszędzie tak! Ja nawet synowi nie załatwiam biletów, mam opory. Sam wypracowałem swoją pozycję, startowałem od igły, dlatego i dzieciom staram się to zaszczepić. Czytam o politykach, co całą rodzinę sobie poobsadzali.

A jak to właściwie jest z tym królem? Do Sejmu pan przyjdzie w królewskich szatach?

Jeśli przyjdę to w moim specjalnym biało-czerwonym fraku. Czy koronę? Nie wiem. Zobaczę, jaka tam będzie atmosfera. No i zobaczymy kto z PiS-u przyjdzie, jakby tam były jakieś przepychanki. A mam też do smokingu inną koronę, ale na rocznicy śmierci Kazimierza Górskiego ta mała koronka została na wieńcu. Gdybym został wybrany to może w Teatrze Wielkim sobie coś zamówię i kupię. Aha, a frak mi uszyła firma w Kaliszu za jeden grosz, to było takie wsparcie dla mnie. We fraku na pewno mogę iść. A z koroną zobaczę.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...