Wojciech Pawłowski jest prawdziwą legendą. Niezaprzeczalnie to też postać historyczna polskiego futbolu. Co prawda w ostatnim czasie nie było dla niego miejsca w reprezentacji (no dobra, nigdy nie było), ale jego duch nieustannie towarzyszył naszym piłkarzom. Golkipera Udinese cytował chociażby Robert Lewandowski tuż po meczu ze Szkocją, kiedy to do rozmowy z reporterem Polsatu przygotowywał się powtarzając pamiętne: „buonasera, buonasera”. I, jak się okazało, w jakiś sposób wywołał wilka z lasu.

WROCLAW 21.07.2014 SESJA FOTOGRAFICZNA SLASKA WROCLAW --- SLASK WROCLAW PHOTO SESSION WOJCIECH PAWLOWSKI FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl
Nie trzeba było specjalnie długo czekać, by Pawłowski – niesiony chyba falą awansu na Euro – ponownie o sobie przypomniał. Tym razem w całkiem pozytywny sposób, co przecież nie zawsze mu się udawało. Otóż Wojtek właśnie wrócił do treningów z pierwszą drużyną Udinese i, jak sam stwierdził, prognozy rysują się optymistycznie:
Czas na trening! Prognozy są dobre, nic tylko walczyć o coś więcej, aniżeli obecność w drużynie. pic.twitter.com/eksGYq2chw
— Wojciech Pawłowski (@PawlowskiGK) październik 13, 2015
Kiedy tylko zobaczyliśmy ten rozbrajający uśmiech, humory od razu nam się poprawiły. Sympatyczny Wojtek wraca do treningów i, przy okazji, wraca do nadziei. Wyszło też, że złośliwe plotki o zakończeniu kariery okazały się mocno przesadzone. Jaka teraz rysuje się przed nim przyszłość? Rzecz jasna dalecy jesteśmy od przekreślania jego szans w Udinese, bo futbol już wielokrotnie pokazywał, że bywa nieprzewidywalny. Tylko w tej zwariowanej dyscyplinie możliwy jest taki przełom, jak chociażby potencjalny debiut Pawłowskiego w Serie A. Przewrotność sytuacji polega na tym, że Wojtek kolejno:
– nie poradził sobie w Udinese
– nie poradził sobie w Latinie
– nie poradził sobie w Śląsku
– nie poradził sobie w Bytovii
– nie poradził sobie na testach w Atlantasie Kłajpeda
A teraz – po latach – ponownie ma dostać szansę w Udinese. Tak naprawdę już sama obecność w pierwszej drużynie jest dla niego nobilitacją i swego rodzaju szansą. Ileż to widzieliśmy sytuacji, w których losowe sytuacje eliminowały z gry podstawowych bramkarzy, a grać musiał ten z głębokich rezerw? Może się więc zdarzyć, że sympatyczny Wojtek doczeka się upragnionego występu, wcale nie pokazując jakichś cudów na treningach. I właściwie tego mu życzymy, bo życie chyba dało mu już wystarczającą lekcję pokory.
Fot. FotoPyK