Reklama

11 powodów, przez które trafimy do barażów i 12, przez które dziś awansujemy

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2015, 12:26 • 5 min czytania 0 komentarzy

Dziś wielki finał grupy D eliminacji do mistrzostw Europy, w którym o miejsce numer dwa zmierzą się Polska z Irlandią. Jaki to będzie mecz i kto będzie się cieszył po końcowym gwizdku? Znaleźliśmy 11 powodów, przez które będzie to Irlandia i o jeden więcej, że to jednak my będziemy górą. Zaczniemy jednak od tej bardziej pesymistycznej części:

11 powodów, przez które trafimy do barażów i 12, przez które dziś awansujemy

Spadniemy do barażów, bo…

1. Nie zagra Arkadiusz Milik, który zdobył dla nas mnóstwo kluczowych bramek i był jedną z ważniejszych postaci całych eliminacji.

2. Zamiast Rybusa zagra Wawrzyniak.

Reklama

3. Oprócz Lewandowskiego nie mamy kim straszyć z przodu. Wypadł Milik i mogący grać wyżej Rybus, a spekuluje się, że na ławce zacznie Błaszczykowski. Zapowiada się, że na Irlandię wybiegnie tylko dwóch stricte ofensywnych zawodników – będący w średniej formie Grosicki i Lewandowski.

4. My nie mamy czym straszyć z przodu, a oni praktycznie nie tracą goli. Dotychczas dali sobie strzelić ledwie pięć bramek. Niemiłosiernie męczyli się z nimi Niemcy, w dwumeczu strzelając tylko jednego gola, i to zza 30. metra. My też się z nimi męczyliśmy, a w meczu w Dublinie stworzyliśmy pół sytuacji i oddaliśmy tylko jeden strzał na bramkę. A ten, który go oddał, czyli Sławomir Peszko, dziś raczej nie zagra.

5. Znowu musimy grać w meczu ostatniej szansy. A my nie umiemy grać w meczach ostatniej szansy.

6. Wiele wskazuje, że w środku pola będzie musiał zagrać niedoświadczony i będący w przeciętnej formie Karol Linetty. W lidze 20-latek zapracował póki co na średnią notę 4,00, co raczej chluby mu nie przynosi.

7. Nawałka powołał takich piłkarzy, że praktycznie nie ma możliwości manewru, zwłaszcza w ofensywie. Ławka rezerwowych reprezentacji Polski już dawno nie wyglądała tak skromnie.

Reklama

8. Irlandczycy nie przegrali ośmiu ostatnich spotkań, w których mierzyli się z naprawdę przyzwoitymi rywalami.

9. Irlandczycy świetnie czują się na naszym terenie – zarówno kibice, jak i piłkarze. Zwłaszcza zawodnicy zdają się być uśmiechnięci, wyluzowani i zupełnie pozbawieni presji.

10. Natomiast presja będzie towarzyszyć naszym. To my musimy, a oni tylko mogą. Jakkolwiek patrzeć, oni już osiągnęli swój plan minimum, jaki zakładali przed październikowymi meczami. Wyprzedzili Szkocję i zagrają w barażach. Jeżeli nie uda się wyprzedzić Polski, nikt nie będzie miał do nich pretensji.

11. Irlandia zawsze gra do końca i często w ostatnich sekundach odwraca losy meczu. W tych eliminacjach w doliczonym czasie gry udało im się wyrwać trzy punkty w Tbilisi oraz wyrównać w meczach z Niemcami i Polską. Innymi słowy, Irlandczycy będą nas trzymać w szachu do samego końca.


Natomiast awansujemy, bo…

1. Mamy Roberta Lewandowskiego. Ciężko nawet ująć w słowa, czego w ostatnim czasie dokonał nasz napastnik. Chyba najlepiej graficznie – od jego trafień (piłeczek) mogą rozboleć was oczy:

2. Przed rokiem opublikowaliśmy podobny tekst przed meczem z Niemcami. Napisaliśmy wtedy, że wygramy, bo: „Zadziała magia 11 października. Nie wiemy, co na ten temat powiedziałby wróżbita Maciej, ale tego dnia wgrywaliśmy wielkie mecze z Portugalią i Czechami. I to chyba wystarczy.” No i wygraliśmy też z Niemcami, a dziś znowu musi nam się udać. To jest nasz dzień.

3. W pięciu ostatnich spotkaniach z Irlandią raz wygraliśmy, raz przegraliśmy i trzy razy zremisowaliśmy. Czyli cztery z pięciu poprzednich rezultatów pozwoliłoby nam bezpośrednio awansować na Euro.

4. Pomimo kilku urazów nie wypadł nam żaden z naszych liderów, czyli obroną dalej dyrygować będzie Glik, w pomocy demolować rywali Krychowiak, a z przodu straszyć Lewandowski.

5. Nawałka ma szczęście lub – jak twierdzą niektórzy – zaprzedał duszę diabłu. Jeżeli w Szkocji, po słabym dośrodkowaniu Grosickiego, potwornym zamieszaniu i dobitce strzelamy gola w ostatniej akcji meczu, to znaczy, że coś lub ktoś nad nami czuwa. Przy takiej przychylności fortuny po prostu nie możemy przegrać tych eliminacji.

6. Gramy u siebie. Gramy na stadionie, na którym 56 tysięcy gardeł będzie wspierać naszych piłkarzy. Przy takiej wrzawie i tak gorącej atmosferze nasi piłkarze z pewnością wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności.

7. Tak mówi statystyka. Polacy w każdym meczu potrafili strzelić przynajmniej jednego gola, natomiast Irlandia – nie licząc spotkań z Gibraltarem – strzeliła siedem bramek w siedmiu meczach. Wychodzi więc na to, że oni strzelą raz, a my przynajmniej raz. A wtedy to my będziemy się cieszyć z awansu.

8. Inwestycje Nawałki wreszcie zaczynają się spłacać. Selekcjoner odkrył dla reprezentacji takich piłkarzy, jak Pazdan czy Mączyński, a oni odpłacają mu się świetną grą i zaczynają stanowić o sile reprezentacji. Środkowy pomocnik Wisły zagrał ze Szkocją w taki sposób, że ręce same składały się do oklasków. To właśnie Mączyński jest najlepszym przykładem, że Nawałka – wbrew wielu sceptycznym opiniom – naprawdę wie, co robi.

9. Bramkarz Irlandczyków, Darren Randolph wprost przyznał, że nigdy nie mierzyli się z piłkarzem takiej klasy, jak Robert Lewandowski. A ten pierwszy raz często bywa bolesny.

10. Polacy będą odczuwać większy głód zwycięstwa, bo Irlandczycy osiągnęli już swój cel minimum – skończyli przed Szkocją i awansowali do barażów.

11. My mamy Pazdana, a oni Waltersa. A ostatni pojedynek wygrał Pazdan:

12. Irlandczycy muszą zaatakować i muszą strzelić gola. A w tych eliminacjach nieczęsto musieli w ten sposób grać i z pewnością nie jest to im na rękę.

MS

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...