Reklama

A Sevilla ciągle jakaś taka zaspana. Trzy kolejki, dwa punkty…

redakcja

Autor:redakcja

11 września 2015, 22:30 • 2 min czytania 0 komentarzy

Kiedy widzimy nazwy Sevilli i Levante w bezpośrednim sąsiedztwie, na myśl przychodzi jedno – pogrom. W teorii Grzegorz Krychowiak, a raczej jego koledzy z przodów, choćby Fernando Llorente czy Ciro Immobile, powinni zjeść ich na śniadanie. Nic bardziej mylnego. Multizwycięzca Ligi Europy z dwóch ostatnich sezonów, wciąż zawodzi i wciąż gra bardzo przeciętnie. Trzecia kolejka, a na koncie ledwie dwa punkty i zero zwycięstw. 

A Sevilla ciągle jakaś taka zaspana. Trzy kolejki, dwa punkty…

Do tej pory był bezbramkowy remis z Malagą i porażka 0:3 z Atletico. Co najdziwniejsze, to właśnie przyjmując lanie z ostatniej kolejki, zawodnicy Unaia Emery’ego wyglądali najlepiej. Kompletny paradoks, ale wtedy była i przebojowość, i łatwość na połowie przeciwnika. Zabrakło skuteczności i koncentracji w obronie. W dzisiejszym meczu wartościowych akcji było jak na lekarstwo, a do określenia liczby celnych strzałów nie trzeba używać nawet wszystkich palców u rąk.

A dla Sevilli zaczęło się naprawdę dobrze, bo całkiem ładnym golem N’Zonziego, któremu obrońcy Levante zostawili idealny korytarzyk do tego, żeby uderzył zza pola karnego. Podobne błędy popełniali częściej, szczególnie po swojej lewej stronie. Raz były to korytarzyki, innym razem gigantyczne korytarze, w których aż hulał przeciąg. W przerwie drzwi zostały jednak pozamykane, a rolę się odwróciły. Gorąco było przeważnie pod bramką Beto, który wreszcie musiał obejrzeć piłkę za swoimi plecami. Kawał przypadku i szczypta niefrasobliwości dały wyrównanie Camarasy. I wtedy, w 58. minucie, strzelanie się skończyło, a zadowalający Levante remis, utrzymał do końca.

Uczucia mieszane. Duży rozstrzał pomiędzy niezłym widowiskiem, a przysłowiowymi flakami z olejem. Na pewno nie tak docelowo ma wyglądać gra Sevilli, która dłuższymi momentami była zdecydowanie gorsza od drużyny, za której nikt w Primera Division raczej by nie tęsknił. O grze Grzegorza Krychowiaka właściwie nie ma co pisać. Przeciętny mecz i jedna bardzo udana interwencja.

Unai Emery trochę zarotował składem, ale coś czujemy, że w następnej kolejce potrząśnie wyjściową jedenastką raz jeszcze. I tak do skutku.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Anglia

Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Piotr Rzepecki
1
Media: Fermin Lopez znalazł się na celowniku Aston Villi

Komentarze

0 komentarzy

Loading...