Reklama

Świetlana przyszłość Milika, niepewna Błaszczykowskiego…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

31 sierpnia 2015, 09:13 • 7 min czytania 0 komentarzy

Pierwszy dzień tygodnia to zawsze okazja dla dziennikarzy prasowych do wykazania się. Wydawcy często dają im masę miejsca, ale w większości są to relacje z weekendowych meczów. Najlepsze teksty w poniedziałek znajdziecie w „Gazecie Wyborczej” i „Przeglądzie Sportowym”. W tym pierwszym czasopiśmie jest o tym, jak brzydko może starzeć się Jakub Błaszczykowski, a w drugim jest o wyrastaniu Arkadiusza Milika na prawdziwego piłkarza. – Do menedżera Przemysława Pantaka odezwało się Olympique Marsylia. Milika znają jeszcze z czasów gry w ekstraklasie. Z agentem, w stałym kontakcie, jest dyrektor sportowy OM – czytamy w „PS”.

Świetlana przyszłość Milika, niepewna Błaszczykowskiego…

FAKT

W „Fakcie” jak zwykle niewiele do cytowania, bo to samo znajdziecie w „Przeglądzie Sportowym”

GAZETA WYBORCZA

Reklama

W „Wyborczej” jak co poniedziałek mnóstwo sportu. Mimo mistrzostw świata w lekkiej atletyce i wywiadu ze Stephanem Antigą, selekcjonerem siatkarzy, znalazło się kilka ciekawych tekstów o piłce nożnej.

Wszystko zaczyna się kolejnym felietonem Wojciecha Kuczoka. Jest o hymnie i patriotyzmie.

„Wracając do hymnu na Legii – w miniony czwartek spełnił funkcję bez mała magiczną. Na szczęście trudno nazwać to wykonanie niewzruszonym – kibice zaintonowali hymn, kiedy cała Warszawa drżała o wynik meczu z Zorią, przy trzeciej zwrotce, po słowach „wrócim się” Ondrej Duda wywrócił się podcięty w polu karnym, zaś podczas ostatniego refrenu, po słowach „złączym się ” zdobył gola, dzięki czemu nikt już nie dośpiewał ” z narodem”. Mnie ten hymn urwany w pół zdania niczym bachowskie Kunst der Fuge i zastąpiony radosnym wrzaskiem bardzo się spodobał. Bo to tak zabrzmiało, jakby te tysiące groźnych chłopaków nie uściśliło, z kim się złączy, a zatem można mieć nadzieję, że wszyscy się złączą ze wszystkimi, dzięki czemu zapanuje powszechna zgoda. Po tym, jak metodą albańską kibice obrzucali butelkami ukraińskich piłkarzy i przez większość meczu pohukiwali groźnie na Banderę i UPA, taka pozytywna zachęta nieco odświeżyła atmosferę.”

Ciekawiej jest dalej.

W „Poligonie” gazeta bierze pod lupę Piasta Gliwice.

Reklama

„Kiedy Adam Sarkowicz, prezes klubu, zapowiadał stawianie na Polaków, Látal uparł się na obcokrajowców. Początkowo jego pomysły przyjmowano sceptycznie, bo w poprzednich latach hasło „zagraniczny szrot” odmieniano na Okrzei przez wszystkie przypadki, ale tym razem sprowadzono „obcych”, którzy od wielu polskich piłkarzy rzeczywiście są lepsi. Duża w tym zasługa Artura Płatka, byłego trenera Jagiellonii, Cracovii i Pogoni, dziś skauta Borussii Dortmund. Oficjalnie co prawda Płatek nie pełni w Gliwicach żadnej funkcji, ale – jako człowiek Zbigniewa Kałuży, akcjonariusza klubu – ma ogromny wpływ na politykę transferową.”

Dalej mamy trzy teksty o ligach zagranicznych.

Jest o Chelsea, która sobie nie radzi.

„Tego lata Chelsea zdaje się działać po omacku. Wykupienie z Barcelony Pedro było reakcją na fatalny start sezonu, Hiszpanem interesował się głównie Man Utd. Wcześniej londyńczycy zajmowali się podbijaniem ceny za Johna Stonesa – ostatnia oferta wyniosła 38 mln funtów. A nie chodzi o czołowego stopera świata, tylko o 21-letniego młodziaka z zerowym doświadczeniem w LM. Stones zostanie pewnie w Evertonie, teraz Chelsea podobno celuje w Ezequiela Garaya (Zenit) i Aymena Abdennoura (Monaco). Liczba plotek rośnie jednak wprost proporcjonalnie do liczby porażek Chelsea. Przed zamknięciem okna transferowego (wtorek, 18) mistrzowie Anglii mają spróbować wyciągnąć z Juventusu Paula Pogbę. Transfer 22-letniego Francuza byłby hitem lata, ale dziś trudno sobie wyobrazić, by mistrzowie Włoch pozbyli się swojego lidera.”

Po kolejce w La Liga jest tekst o Realu i Barcelonie.

„Jeszcze bardziej zaskakująca niż odrodzenie Belga wydaje się jednak miniposucha strzelb wszech czasów. Złoty But UEFA to kolejna nagroda potwierdzająca, że żyjemy w ich erze. Tyle że nagroda dla najlepszego strzelca lig europejskich jest lustrzanym odbiciem Złotej Piłki. Ronaldo wygrał ją cztery razy (w 2008 r. jeszcze jako piłkarz Manchesteru), Messi sięgnął po nią trzykrotnie, wybory piłkarza roku na świecie przyniosły dotąd prowadzenie Argentyńczyka 4:3.”

I felieton Rafała Steca o Jakubie Błaszczykowskim.

„A jego styl gry – uciekać rywalom lub przebijać się przez wrogie zasieki do linii końca, by stamtąd dośrodkować – wymaga nagłych zrywów, minisprintów, ruchliwości i przyspieszenia. Zachowań coraz trudniejszych do wykonania po trzydziestce, ale też szczególnie narażających na uszkodzenie wspomnianych mięśni i ścięgien, po których z upływem czasu coraz dłużej się regenerujesz, które jeszcze bardziej odbierają dynamikę, od których jeszcze niżej opadają ci skrzydła. Błędne koło. Czy były kapitan reprezentacji Polski, by się z niego wyrwać, spróbuje odnaleźć się w nowej roli, na przykład w tłoku środka pola, gdzie potrzeba zupełnie innych nawyków? Czy Błaszczykowski zechce i zdoła wymyślić się na nowo?”

SUPER EXPRESS

Poza relacjami z weekendu ligowego mamy mini-wywiad z Kamilem Grosickim.

„Żeby grać w euro musimy wygrywać z najlepszymi. Przed pierwszym meczem z Niemcami (2:0) powiedziałem, że ewentualnym zwycięstwem możemy tylko zyskać, bo wszyscy nas skreślali. Teraz powtórzę to samo.”

Poza tym niewiele ciekawego.

SPORT

Jedynka o rzucie dyskiem.

W środku przede wszystkim relacje ze wszystkiego. Pierwszy poważny tekst jest w środku gazety, a mowa o wywiadzie z Kamilem Wilczkiem.

Życie udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba zawsze walczyć ze wszystkich sił. Gorsze momenty mnie wzmocniły, sprawiły, że potrafię dobrze radzić sobie z kłopotami.

Jak pan ocenia debiut w Serie A? Pojawił się pan w drugiej połowie i miał swoje sytuacje z Sampdorią. Z drugiej strony, dostaliście solidną lekcję, przegrywając 2:5.

Cieszę się że zagrałem, ale postawa w pierwszej połowie sprawiła, że trudno było odrobić straty. Miałem trzy okazje, w jednym przypadku byłem blisko zdobycia bramki, ale bramkarz obronił. Pierwsze kolejki to dla nas solidna lekcja. Wierzę, że tak wysoka porażka już nam się nie przytrafi. Ja sam mam nadzieję na kolejne występy i na premierową bramkę

PRZEGLĄD SPORTOWY

Już myślimy o przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich.

Ale piłka nożna zaczyna się od razu i „PS” ma mocne wejście w tydzień. Jest bardzo obszerny tekst o Arkadiuszu Miliku, o jego profesjonalizmie, ambicji i przyszłości. Zdecydowanie must-read.

„Już w lutym, kiedy odwiedziliśmy go w Holandii, legendy Dennis Bergkamp i Frank De Boer, z którymi na co dzień pracuje nasz snajper, dali do zrozumienia, że widzą w nim ogromny potencjał. Kilka miesięcy później Milik podpisał kontrakt do czerwca 2019 roku. Ale już latem mógł zmienić klub. Do menedżera Przemysława Pantaka odezwało się Olympique Marsylia. Milika znają jeszcze z czasów gry w ekstraklasie. Z agentem, w stałym kontakcie, jest dyrektor sportowy OM. Tym razem został odesłany z niczym. Pantak z Milikiem uznali, że to nie czas na kolejną zmianę – przenosiny do nowego kraju, naukę języka, aklimatyzację w nowym otoczeniu. Nie zmienił tego fakt, że oprócz czwartego zespołu poprzedniego sezonu Ligue 1 latem odezwały się dwa kluby z Premier League. O niej marzy Milik, ale nawet te propozycje nie skusiły go do zmiany zdania. Co najmniej rok zostanie w Amsterdamie. Kilka miesięcy temu o Arkadiusza pytał Nigel Pearson, który prowadził Leicester. Do transferu nie doszło. Jeśli Polska zagra w turnieju finałowym we Francji, Milik może być jednym z najbardziej pożądanych piłkarzy młodego pokolenia.”

W tekstach ligowych relacje, ale oprócz tego kilka newsów. Jest o tym, że Karol Linetty zostaje w Lechu, a Stojan Vranjes naprawdę ma grać jako lewy obrońca w Legii. – Naszym zdaniem ma predyspozycje, żeby występować na tej pozycji – mówi „PS” Bogusław Leśnodorski, prezes Legii.

Jest za to całkiem ciekawy tekst o debiutancie w kadrze Bartoszu Kapustce.

„O młodym chłopaku było już głośno w środowisku skautów rekrutujących młodych chłopaków do klubowych akademii. Latem 2012 roku wszystko wskazywało na to, że trafi do Legii. Z warszawskim zespołem pojechał na Michalovce Cup na Słowacji. W meczu z Juventusem przegranym przez Legię 1:3 zdobył honorowego gola, ale ostatecznie wylądował w Cracovii. – Nie było łatwo go przekonać, ale udało się nam, po długich rozmowach z rodzicami – wspomina Władysław Łach, koordynator szkolenia w Cracovii”.

Oprócz tego Kaiserslautern pyta o Roberta Picha. Jeśli Niemcy nie dogadają się ze Śląskiem, Słowak zostanie we Wrocławiu.

„Śląsk chce mieć przygotowany plan B, więc jeśli Pich jednak opuści Śląsk, może go zastąpić Laszlo Kleinheisler. 21-letniego skrzydłowego wrocławianie obserwowali już wiosną. Węgier jest zawodnikiem Videotonu, ale latem trafił do tamtejszej wersji Klubu Kokosa (gra tylko w drużynie rezerw), bo odmówił przedłużenia wygasającej z końcem sezonu umowy. Wrocławianie chcą to zamieszanie wykorzystać, tak jak kiedyś udało się to zrobić w przypadku… Picha, który miał podobne kłopoty w MŠK Žilina”.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...