Niby emocje opadły dawno, niby Basel odprawiło Lecha parę ładnych dni temu (potem samo zostało odprawione przez Maccabi), ale na losowanie drużyn z czwartego koszyka spoglądaliśmy z dozą zazdrości, jakiegoś dziwnego rozrzewnienia. Malmoe, Dinamo Zagrzeb, Maccabi Tel Awiw. I ta nieszczęsna Astana… Jeszcze niedawno, kiedy kibice Legii grali z Aktobe, z radością śpiewali coś o Boracie czy pasieniu kóz, a dziś musimy żyć z tą przygnębiającą świadomością, że oglądamy ich plecy. I na dodatek trafili do dość przystępnej – jak na Ligę Mistrzów – grupy.

Benfica, Atletico i Galatasaray rzecz jasna nie są pierdołami, ale zawsze można było wylosować Juventus, Manchester City i Sevillę, tak jak trafiło się kolejnemu debiutantowi – Borussii Moenchengladbach. To chyba najsilniejsza grupa, choćby z uwagi na to, że nie ma w niej ani jednego potencjalnego dawcy punktów. Lucas już nie może się doczekać.
Can’t wait… pic.twitter.com/rfYJ8Acl2m
— Lukas-Podolski.com (@Podolski10) 27 Agosto 2015
Odnotowaliśmy też dwie sentymentalne podróże dwóch wielkich w swoim fachu. Piłkarza i trenera. Zlatan Ibrahimović odwiedzi miasto, z którego wypłynął. Klub, w którym zbierał pierwsze szlify i kibiców, którzy wielbią go jak boga. Paris Saint-Germain trafiło na szwedzkie Malmoe, a do Chelsea dolosowano FC Porto. To z kolei nostalgiczna wycieczka dla Jose Mourinho, który kiedyś, dawno temu, prowadząc Smoki odprawił The Blues. To będą wyjątkowe mecze. Super smaczek.
Który z klubów jest największym wygranym losowania? No właśnie, tutaj mamy problem, bo tak naprawdę żadna z grup nie ma wyraźnego faworyta, na którego już dziś postawilibyśmy jakiekolwiek pieniądze. Może jedynie Chelsea, która z Porto, Dynamem Kijów i Maccabi powinna poradzić sobie bez większych ceregieli. Juventus z City, Arsenal z Bayernem czy Barcelona z Romą… To będą dwumecze. Już widzimy te tytuły w naszej prasie: czy Szczęsny zatrzyma Messiego? KLIK!
Astano, powodzenia. Przetrzyjcie szlak. Za rok będziemy na waszym miejscu, ale już na pewno!