Reklama

Miedź tradycyjnie zmienia trenera. Kuźma już nie jest tym solidnym, rozsądnym, ciekawym…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 sierpnia 2015, 14:33 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nie potrzeba było wielkiego eksperta, by wiedzieć, że ta historia tak się skończy. Ryszard Kuźma łudził się, że – po niepowodzeniach Ulatowskiego i Stawowego – będzie tym, który wprowadzi Miedź do Ekstraklasy. Wysłuchiwał komplementów od prezesa, mógł czuć się tym jedynym i wybranym, a teraz z wielką szybkością wpada do wielkiego wora wyrzuconych trenerów z Legnicy. Bo Ryszard Tarasiewicz jest teraz od czerwca 2013 roku szkoleniowcem numer osiem.

Miedź tradycyjnie zmienia trenera. Kuźma już nie jest tym solidnym, rozsądnym, ciekawym…

Andrzej Dadełło, właściciel klubu, na konferencji powitalnej Kuźmy wyliczał jego atuty: doświadczony, zna specyfikę pierwszej ligi, bardzo pracowity, rozsądny, rzetelny, solidny, z ciekawym warsztatem. Nowy szkoleniowiec, siedząc fotel obok, nie mógł pozbyć się uśmiechu z twarzy. Przyznał, że Miedź wcześniej już dwukrotnie nawiązywała z nim kontakt, że udało się dopiero za trzecim razem. – To chyba przeznaczenie – stwierdził.

Kuźma miał prawo tracić kontakt z ziemią, bo prezes Dadełło – choć zaproponował tylko roczną umowę – nie nadmuchiwał balonika. Mówił o wielu nowych zawodnikach, nowym trenerze, słabej poprzedniej rundzie. Innymi słowy: można było zrozumieć, że to nie jest wejście na gorące krzesło. Oczekiwania, owszem, ale w połączeniu z kredytem zaufania.

Liga wystartowała, minęły ledwie trzy tygodnie, w ciągu których Miedź nie wygrała ani razu (odpadła też w Pucharze Polski z Podbeskidziem) i już po sprawie – Kuźma out. Nie jest już tym rozsądnym, rzetelnym, solidnym i z ciekawym warsztatem, nie ma też tego spokoju, który zdawał się zapewniać prezes. Wystarczyło źle zacząć sezon, choć szalę goryczy przelało 1:4 w Bydgoszczy.

Teraz za sterami siada Ryszard Tarasiewicz. Pracował już w przeróżnych warunkach, choćby w rozpadającym się swego czasu ŁKS-ie, więc prowadzenia zespołu z dna pierwszoligowej tabeli raczej się nie przestraszył. Przede wszystkim jednak szacunek za odwagę – na Miedzi, trochę jak na Cracovii, w ostatnich dwóch latach wielu już mocno się przejechało. Tym bardziej, że znów wszyscy wydają się zadowoleni, a Dadełło opowiada, że z nowego wyboru jest bardzo szczęśliwy, bo już raz „Taraś” mu odmówił. Zaczyna się tak, jak zaczęło się z Kuźmą.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...