Reklama

Zapamiętajcie te nazwiska. Kogo z nowych warto oglądać?

redakcja

Autor:redakcja

24 sierpnia 2015, 15:55 • 7 min czytania 0 komentarzy

Oto tekst skierowany dla tych, którzy na co dzień nie oglądają najatrakcyjniejszej ligi świata. Bo skoro nie oglądają, to ma prawo umykać im sporo ciekawych nazwisk, które warto mieć na uwadze, bo to piłkarze, którzy albo wyjadą, albo przynajmniej będą się wybijać na naszym rynku, albo.. Albo po prostu sami w sobie są ciekawi ze względu na życiorys. Pojawili się w Ekstraklasie dopiero przed momentem, a już mówi się o nich całkiem sporo. Przygotowaliśmy więc dla was małą ściągawkę po dziesiątce najciekawszych debiutantów w lidze (spoza Lecha i Legii, bo o ich transferach i tak mówiło się wszędzie). Przyda wam się, gdybyście chcieli zabłysnąć wśród znajomych. W końcu liga trwa już od sześciu kolejek i pewne nazwiska wypada znać.

Zapamiętajcie te nazwiska. Kogo z nowych warto oglądać?

MARTIN NESZPOR (Piast Gliwice) – napastnik, 6 meczów, 4 bramki

W czerwcu musiał wybrać – albo trybuny, a w najlepszym razie ławka w Sparcie Praga, albo przejście do słabszego klubu. Decyzję ułatwił mu trener Radoslav Latal, były reprezentant Czech, który zadzwonił do napastnika i jasno postawił sprawę – chce go w Piaście. I to mimo rocznej przerwy, bo Neszpor miał dwa razy kontuzję pachwiny. I dwie operacje.

Szefowie Piasta sięgając po czeskiego kota w worku zdali się tylko na intuicję Latala. I nos trenera okazał się skuteczny. Powiedzielibyśmy o Neszporze, że to znakomity „defensywny napastnik”, bo walczy prawie tak jak Diego Costa, ale to tylko połowa historii, bo Czech ma już cztery bramki w lidze. Jedyny problem, który dostrzegamy? To, że zobaczymy go najpewniej tylko przez rok – Neszpor jest wypożyczony, a klauzula pierwokupu to grubo ponad milion euro.

KAMIL VACEK (Piast Gliwice) – pomocnik, 6 meczów, 1 bramka, 1 asysta

Reklama

Sam mówi, że nie może usiedzieć w jednym miejscu – jeździ na rowerze, gra w tenisa, podróżuje. Pewnie dlatego widzimy go dosłownie wszędzie – na całej długości i szerokości boiska, choć to przede wszystkim środkowy pomocnik. No i do tego ma dobrą technikę – po prostu wie, co zrobić z piłką.

Jego też pewnie już za rok w ekstraklasie zabraknie, choć turbulencje w karierze ma już od dłuższego czasu. Cztery lata temu odchodził do Chievo Werona jako jeden z lepszych piłkarzy Sparty, pograł dwa lata, po czym okazało się, że musi wrócić do poprzedniego klubu. I zaczęły się wypożyczenia – najpierw do Mlady Boleslav, teraz do Piasta.

MECZ 3. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: KORONA KIELCE - RUCH CHORZOW

PATRYK LIPSKI (Ruch Chorzów) – pomocnik, 6 meczów, 2 bramki, 1 asysta

Starzyński 2.0. Przyszedł z tego samego klubu, co starszy rozgrywający – z Salosu Szczecin – i do tego gra na tej samej pozycji. Choć kierownicę w Ruchu miał trzymać w tym sezonie Maciej Iwański, to po 45 minutach pierwszego meczu z Górnikiem Łęczna Lipski klepnął go w ramię i powiedział, że to jednak on poprowadzi.

I na razie grą Ruchu 21-latek kieruje bez większych wywrotek. Podaje, rozgrywa, a gdy trzeba, to, jak to się mówi na Śląsku, potrafi fest ciulnąć. I tak też zrobił w ostatnim meczu z Termaliką. Zresztą to obiecał, bo powiedział, że nastuka trochę punktów w Ustaw Ligę. Do techniki i ogarnięcia trzeba więc dopisać: „prawdomówność”.

Reklama

LUKAS HARASLIN (Lechia Gdańsk) – skrzydłowy, 2 mecze, 3 bramki

To bohater ostatnich dwóch tygodni. Z początku wydawało się, że to kolejny transfer Lechii z serii: „szrot z zagranicy, choć całkiem młody”. 19-letni Słowak, reprezentant tamtejszej młodzieżówki, przyszedł w lipcu i na początku kadry meczowej nawet nie powąchał.

Ale sierpień należy do niego – zaczęło się, gdy zagrał w meczu rezerw – tak, rezerw – z KS Chwaszczyno – tak, Chwaszczyno – i strzelił dwie bramki. Później był Puchar Polski z Puszczą Niepołomice (tam wszedł na ostatnie 30 minut) i zaraz później debiut w lidze z Wisłą Kraków. Siedem minut po wejściu zdobył pierwszego gola w ekstraklasie. Kuje żelazo póki gorące, bo tydzień później zapakował dwie Górnikowi Łęczna. Takiego wejścia do ligi nie miał żaden obcokrajowiec w historii Lechii. A Michał Mak, jego rywal o miejsce w składzie, na gola czeka od roku.

KOHEI KATO (Podbeskidzie Bielsko – Biała) – pomocnik, 6 meczów

Wymiatacz to dobre określenie dla Japończyka, bo przy całej bryndzy, którą grają bielszczanie, to 26-letni pomocnik wygląda na mega defensywnego pomocnika. Odbiera, podaje, rozgrywa – pełen serwis. Nie błyszczy, ale przyciąga oko solidnością, jakiej w naszej lidze brakuje, chociaż akurat w ostatnich kolejkach nieco przygasł.

No i do tego sprawia wrażenie uśmiechniętego, niedąsającego człowieka. Takich też w Polsce próżno szukać. Życzymy mu jak najlepiej, choć chyba marzeń nie spełni i nie zagra w Athletiku Bilbao.

JACEK GÓRALSKI (Jagiellonia Białystok) – pomocnik, 5 meczów, 1 asysta

172 centymetry żywego testosteronu. Jak przeczytaliśmy w „Przeglądzie Sportowym”, inni piłkarze mówią o nim „Pitbull”, „Gryzoń” lub „Pirania”. Gdy dorwie się do przeciwnika, to już nie odpuści. Szybko wywalczył sobie miejsce w składzie trzeciego zespołu poprzedniego sezonu i coś nam się wydaje, że raczej już nie odda.

Przed sezonem mówiło się, że to skrzyżowanie Radosława Sobolewskiego z Semirem Stiliciem, ale chyba jednak bliżej mu do tego pierwszego, bo no-look passów, strzałów z rzutów wolnych, prostopadłych podań u Góralskiego jeszcze nie widzieliśmy. Za to wślizgów i odbiorów całkiem sporo. Sam twierdzi, że gdyby nie był piłkarzem, zostałby bandytą.

JAKUB CZERWIŃSKI (Pogoń Szczecin) – obrońca, 6 meczów

Przez lata lider zestawień „Kto z I ligi do ekstraklasy?”, bo jako filar obrony Termaliki innej opcji być nie mogło, zwłaszcza w jej ostatnim sezonie w pierwszej lidze. Silny, w miarę szybki, nie kopie się w czoło – konkretny materiał na dobrego ligowego obrońcę.

W pierwszej lidze zasiedział się tak bardzo, że od razu wskoczył do pierwszego składu Pogoni i z Jarosławem Fojutem tworzy jeden z lepszych duetów stoperów w lidze. Może nawet aż za bardzo przebiera nogami, bo w niedawnym wywiadzie powiedział nam, że mógłby odejść już w zimie. A co tam, my cenimy taką szczerość, podobnie jak jego umiejętności.

JAN VLASKO (Zagłębie Lubin) – pomocnik, 5 meczów

W ostatnim sezonie strzelił 11 goli w lidze słowackiej i było wiadomo, że musiał już wyrwać się ze Spartaka Trnawa, ale był za drogi dla Wisły Kraków, a do Dinama Zagrzeb iść nie chciał. W końcu zgłosiło się Zagłębie Lubin, które długo negocjowało ten transfer, ale w końcu postawiło na swoim.

Ostatnie mecze Vlaski na Słowacji pokazywały, że rozgrywający już się tam tylko bawi. Drybluje, szuka ryzykownych zagrań. I gdy oglądaliśmy jego pierwsze mecze w Polsce, to wydawało nam się, że już zaraz podobnie będzie grał w ekstraklasie. Dalej nam się tylko wydaje, bo 25-latek w Lubinie jest już półtora miesiąca i jeszcze ani razu naprawdę nie zachwycił.

MECZ 4. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16: LEGIA WARSZAWA - WISLA KRAKOW --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH: LEGIA WARSAW - WISLA CRACOW

RAFAEL CRIVELLARO (Wisła Kraków) – pomocnik, 4 mecze, 2 bramki

Krakowianie chcieli kogoś w miejsce Semira Stilicia, nie potrzebowali już Jeana Barrientosa (tego od bramki piętą), więc ściągnęli… kolegę tego ostatniego. Crivellaro grał z Urugwajczykiem w portugalskiej Vitorii Guimaraes. Występował na podobnej pozycji i też musiał poszukać sobie nowego klubu, gdy okazało się, że zarabia za dużo i trzeba się go pozbyć.

Od Barrientosa różni się tym, że potrafi się w klubie dogadać, bo całkiem swobodnie mówi po angielsku. I lepiej gra w piłkę, bo na razie strzelił już dwie bramki. Poza tym to klasyczny przykład piłkarza, o którym wiadomo, że coś potrafi, ale do końca nie wiadomo co. I z tego, co wiemy, podobnie uważają w Wiśle, dlatego wciąż wystawiają go na jego ulubionej pozycji – na dziesiątce. A takiego komfortu w Krakowie nie miało zbyt wielu piłkarzy.

KRZYSZTOF KACZMARCZYK (Termalika Bruk-Bet Nieciecza) – pomocnik,  3 mecze, 0 bramek, 0 asyst

Dla takiego Haraslina pomocnik beniaminka mógłby być ojcem (35 minus 19 daje 16, do zrobienia). O nim nie będziemy pisać, że się zapowiada, że warto go oglądać, ale chłop ma jednak ciekawą historię. Polonia Słubice, Pogoń Świebodzin, Promień Żary, GKP Gorzów, Olimpia Elbląg, Termalica. 17 lat bez ekstraklasy, debiut jako 35-latek.

Na grę w tej lidze mimo wszystko zasłużył. Wystarczy przypomnieć cytat z naszego ostatniego wywiadu z Kamilem Sylwestrzakiem z Korony, który pomocnika poznał w Słubicach: – Miałem zajebistego idola, Krzysia Kaczmarczyka. Jego postać pokazuje, że w życiu można wszystko. Wystarczy chcieć. Ostatnio, w wieku 35 lat, zadebiutował w Ekstraklasie, w Niecieczy. Mówię ci: nigdy w życiu nie spotkałem większego profesjonalisty, czasem nawet do przesady. Uciekałem z lekcji, żeby go podglądać. Pracował jak maszyna, robił tysiące wymachów. Schodził on, wchodziłem ja i starałem się go naśladować. Wszystko wypracował sam.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...