Reklama

Jakub Tosik klasycznym synem trenera. Kto najlepszym ojcem?

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2015, 16:42 • 3 min czytania 0 komentarzy

Na początku sezonu Jakub Tosik to jeden ze słabszych punktów Zagłębia Lubin. Na boisku pełni rolę defensywnego pomocnika, chociaż z Koroną zagrał na środku obrony. Wcześniej kojarzyliśmy go bardziej jako prawego obrońcę – czasem także lewego – choć bywał też przesuwany na skrzydło. Wielkiej klasy nigdy nie prezentował, a sezon spędzony w pierwszej lidze niewiele w tym względzie zmienił. Jest jednak jeden aspekt, w którym Tosik przerasta wszystkich innych ligowców. Otóż, zapracował na tytuł najwierniejszego syna trenera w naszej lidze. Co mamy na myśli?

Jakub Tosik klasycznym synem trenera. Kto najlepszym ojcem?

Jakuba Tosika i Piotra Stokowca z pewnością łączy wyjątkowa relacja. No chyba, że Jakub ma na swojego trenera jakiegoś porządnego haka… Tak czy inaczej, ich współpraca wygląda ujmująco: Najpierw Stokowiec trenował Tosika w Polonii Warszawa, następnie – po przejściu do Jagiellonii – zrobił z niego jeden z pierwszych transferów do nowego klubu, by rok później ściągnąć go do Zagłębia. Jeżeli rudowłosy szkoleniowiec zmieni w najbliższym czasie pracodawcę, jest wielce prawdopodobne, że jego śladami podąży też jego ulubieniec. Dziś w Ekstraklasie nie sposób znaleźć bardziej klarowny przypadek trenerskiego syna.

Tosik z pewnością jest najlepszym synem, ale Stokowiec nie jest najlepszym ojcem. Są w naszej lidze trenerzy, którzy pod tym względem zdecydowanie przewyższają szkoleniowca Zagłębia. Przoduje Jurij Szatałow z Górnika Łęczna, który ściągnął do klubu aż sześciu piłkarzy, z którymi już wcześniej współpracował. Są to Basta, Nowak, Tymiński i Świerczok, których spotkał w Polonii Bytom, oraz Mierzejewski i Sasin, których trenował w Cracovii. Wydaje się, że urodzony w Rosji szkoleniowiec nigdy nie zapomina o piłkarzach, którzy raz wpadli mu w oko.

Szóstkę swoich miałby też Michał Probierz, gdyby niedawno nie sprzedano mu Patryka Tuszyńskiego. Teraz pozostała mu czwórka z Lechii Gdańsk, czyli Rosa, Madera, Frankowski i Grzelczak oraz Rafał Grzyb, z którym współpracował w Polonii Bytom, i którego ściągnął już za swojej pierwszej kadencji w Białymstoku i konsekwentnie na niego stawia. Jako że jest to drugie podejście Probierza w Jagiellonii, obecnie pracuje też z całą rzeszą zawodników – głównie juniorów – których spotkał już w klubie przed laty. Z oczywistych względów nie możemy jednak zaliczać tych piłkarzy do kategorii synów.

Aktualna lista trenerów-ojców prezentuje się następująco:

Reklama

Jurij Szatałow (6) – Mierzejewski, Sasin, Basta, Nowak, Tymiński, Świerczok
Michał Probierz (5) – Rosa, Madera, Frankowski, Grzelczak, Grzyb
Piotr Mandrysz (3) – Babiarz, Kupczak, Kędziora
Piotr Stokowiec (2) – Tosik, Todorovski
Czesław Michniewicz (2) – Słowik, Przybecki
Waldemar Fornalik (2) – Grodzicki, Koj
Dariusz Kubicki (2) – Hiszpański, Jaroch
Marcin Brosz (1) – Trela
Maciej Skorża (1) – Dudka

* Braliśmy pod uwagę zawodników, którzy obecnie grają u swojego byłego trenera i zostali za jego kadencji sprowadzeni do klubu.

Co nas uderza? Z wyjątkiem piłkarzy Jagiellonii ciężko doszukać się wśród wymienionych wielkiej jakości. W większości – tak jak wspomniany Tosik – są to zawodnicy średniej klasy, widzimy tu też wielu rezerwowych. A żeby ktoś robił naprawdę dużą różnicę, nie zauważyliśmy.

Kategorię „syn trenera” wygrywa więc Tosik, natomiast „ojciec piłkarza” Szatałow. Warto tu też dodać, że para Stokowiec-Tosik dokonała nie lada wyczynu, bo przebiła nawet Patryka i Dariusza Kubickiego, modelowy przykład ojca ciągnącego za sobą syna po całym świecie. Tej sympatycznej rodzinie nie udało się bowiem zjednoczyć w Podbeskidziu, więc licznik klubów, w których Kubicki senior umieścił Kubickiego juniora stanął na liczbie 2.

Najwięcej rozsądku w sprowadzaniu byłych podopiecznych zachował zaś Michał Probierz, bo jego ulubieńcy zdają się mieć największy potencjał. Sami nie mamy nic przeciwko ściąganiu byłych piłkarzy, jeżeli idą za tym umiejętności. Przyglądając się powyższej liście mamy jednak wrażenie, że kilku wspomnianych piłkarzy dostało drugą szansę, bo ładnie się uśmiechali do trenera. A chyba nie do końca o to tutaj chodzi.

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...