Reklama

Parodia Superpucharu Włoch. Chińska podróbka dla Juventusu.

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2015, 16:14 • 2 min czytania 0 komentarzy

Cóż, włoska piłka nie przywitała się z szerszą publicznością w sposób najlepszy z możliwych. Słaby mecz, sztuczna sceneria i murawa, której w lidze włoskiej prawdopodobnie nie dopuściliby do użytku. Bilety niby wszystkie wyprzedane, a trybuny ewidentnie świecące pustymi miejscami. To po jaką cholerę mecz o Superpuchar Włoch między Juventusem a Lazio rozgrywano w Szanghaju? Odpowiedź: 1,5 miliona euro dla każdego z klubów i 300 tys. dla federacji. 

Parodia Superpucharu Włoch. Chińska podróbka dla Juventusu.

„Chińczycy potrafią wyprodukować wszystko, poza dobrymi boiskami” – napisał jeden z kibiców. Rzeczywiście, murawa przypominała kartoflisko w momencie wykopków. Dramatyczny był też sygnał telewizyjny. Nie tak dawno śmialiśmy się ze standardów, w jakich pokazywano wyjazdowy pucharowy mecz Legii. Tutaj nie było aż takiej tragedii, ale też zapachniało prehistorią. Powtórki podczas akcji, jakieś zbliżenia kompletnie z czapy. W takich standardach pokazano jeden z najważniejszych dla Włochów meczów w sezonie. Brakowało jeszcze tego, żeby trofeum okazało się plastikowe. Tego dnia przeciwko drużynom był nawet wiatr, który wiał tak, że zmieniał tor lotu piłki. Właściwie jedyne, co się zgadzało, była kasa.

Piłkarze niestety na ogół wkomponowali się w ten przygnębiający krajobraz. Najbardziej, jeszcze przed meczem, zaskoczył Massimiliano Allegri, zostawiając na ławce „pana 40 milionów”, jak nazywają go Włosi, czyli Paulo Dybalę. W ataku, razem z Mario Mandzukiciem, zagrał Kingsley Coman. Juventus nie miał gigantycznej przewagi, ale wygrał pewnie, bo prezentował lepszą jakość. Najpierw gola zdobył Mandzukić, w swoim stylu, po tym jak najlepiej wyskoczył w powietrze. Kolejne trafienie dołożył Dybala, niedługo po wejściu z ławki.

Parodia. Nie tyle sportowa, co organizacyjna. Włoskie media prześcigają się w co raz to nowych określeniach na ten kabaret. Wniosków czysto sportowych właściwie brak. No może jeden. Niewykluczone, że kibice Juventusu szybko zapomną o Carlosie Tevezie.

Reklama

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...