Reklama

Panie Latal, czas nauczyć się obsługi Painta

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2015, 19:44 • 2 min czytania 0 komentarzy

Starym gliwickim zwyczajem trener Piasta po takim zwycięstwie powinien naszkicować ze trzy fantazyjne laurki na swoją cześć, a potem złożyć sobie samemu gorące gratulacje na Twitterze. Panie Latal, jeśli jest pan z Paintem i Twitterem na bakier, to na pewno gdzieś w klubie jest jeszcze numer do Angela Pereza Garcii, on pomoże to ogarnąć, z naszej strony mały słowniczek: resultado historico to po czesku historické výsledky.

Panie Latal, czas nauczyć się obsługi Painta

Czy Cracovia była faworytem? Oczywiście, że tak, mało jej ostatnio nie utopiono w jeziorze komplementów. Czy przegrała zasłużenie? Jak najbardziej, Piast był mądrzej grającym zespołem, a to naprawdę w naszej lidze spory komplement, jak się tak dobrze zastanowić – jeden z dobitniejszych. Zaskakiwała łatwość z jaką gliwiczanie stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Robili to jednak tylko tak długo, jak było im to potrzebne – gdy wynik zaczął się zgadzać, cyk, przesunięcie do obrony i zaryglowanie własnej szesnastki tak, że Cracovia nie mogła zrobić sztycha. Ta chwalona na lewo i prawo Cracovia oddała dzisiaj raptem jeden celny strzał, genialne uderzenie głową Diabanga. Poza tym – nic, null, zero. Walenie głową w mur.

Gliwicka ferajna wciąż wygląda na papierze jakoś tak niepozornie, ale znowu udowodniła, że ma tu kto grać w piłkę, a nie tylko za nią biegać. Pierwsze dziesięć minut po przerwie zabójcze, lekcja futbolu dla „Pasów”, Piast Globetrotters. Potem? Cwane pilnowanie wyniku, i jak byśmy mieli określić zespół Latala jednym słowem, to chyba skłanialibyśmy się ku właśnie „cwany”. Grę natomiast ewidentnie ciągną tutaj przybysze z południa, dziś na lewej obronie hasał Mraz, Nespor efektownością uderzenia głową mało nie pobił Diabanga, jakości u Vacka czy Ziveca też było całkiem sporo.

Na Cracovię gromów rzucać nie zamierzamy. Tak, przegrali, passa pękła, sfrustrowali pewnie dzisiaj niejednego kibica, ale to nie była jakaś przepaść w stosunku do poprzednich meczów. Wciąż potrafili poklepać, ładnie przenieść ciężar gry, coś sensownego wymyślić, wciąż były tu wyraźnie widoczne działające dobrze w poprzednich starciach schematy i automatyzmy, ale Piast dziś założył zbyt skuteczny rygiel. Ot, wygrał lepszy, doceńmy jego, nie zawsze czyjeś zwycięstwo musi się przecież wiązać z dojmującą słabością przegrywającego.

Aha, słowo o debiutującym arbitrze Zbigniewie Dobryninie. Jak mawiał Adam Ledwoń: w pierwszej minucie wpierdalam się na maksa, bo sędzia nigdy nie da czerwonej. Dzisiaj Dobrynin miał obowiązek podyktować ewidentną karnego dla Cracovii w bodajże trzeciej minucie, ale, cóż, wejścia smoka nie miał i popełnił rażący błąd. Tyle dobrego panie Dobrynin, że potem było nieźle, oby to były złe miłego początki.

Reklama

 

moskwik

 

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...