Reklama

Słabe punkty FC Basel? Drużyna jak plac budowy i trener bez zaufania

redakcja

Autor:redakcja

17 lipca 2015, 17:46 • 3 min czytania 0 komentarzy

Wymieniać przewagi Basel nad Lechem to bułka z masłem. Można porównać budżety, można opowiedzieć o transferach jakie robi Bazylea, a czyste fakty zrobią swoje. Przyrównywanie rankingów obu drużyn to czysta masakra, pucharowe wyczyny z ostatnich lat – nawet jeszcze większa. To wszystko jednak już wiemy, ale nie róbmy ze Szwajcarów ekipy kryształowej, rysy muszą być i oczywiście są. Istnieją co najmniej dwa poważne znaki zapytania, które budzą niepokój u kibiców Basel przed starciem z Lechem i dotyczą wewnętrznych problemów.

Słabe punkty FC Basel? Drużyna jak plac budowy i trener bez zaufania

 Szkoleniowiec, któremu się nie ufa

get_img

W ten – delikatnie mówiąc – mało entuzjastyczny sposób kibice powitali nowego szkoleniowca FC Basel, Ursa Fischera. Co znajdziemy na liście zarzutów? Po pierwsze, facet to legenda FC Zurich, który to klub jest bodaj największym krajowym rywalem Bazylei. Mecze tych dwóch ekip są zawsze gorące, także na trybunach. Na wejściu Fischer traktowany jest jako gość z wrogiego obozu.

Po drugie, zmienia na stołku trenerskim Paulo Sousę. Już nawet nie chce nam się wspominać, o ile Portugalczyk był większym nazwiskiem dzięki karierze piłkarskiej, ale także jako szkoleniowiec odnosił wcześniej sensowne sukcesy. Miał już całkiem uznaną renomę, potrafił wykręcić niezłe rezultaty w Europie choćby z Videotonem czy Maccabi, podczas gdy Fischer był po prostu solidnym szefem ławki w Zurychu (z którego go jednak zwolniono po drugim sezonie) i FC Thun. W Thun miał mały budżet, a mimo to bardzo przyzwoite wyniki. Wszedł z nimi raz do fazy grupowej LE i to jego największy sukces, bo tam już zebrał srogie bęcki. Kibice FC Basel biorąc pod uwagę to co ostatnio osiągał ich klub, liczyli na kogoś z mocniejszym CV.

Reklama

Fischer jest tutaj raptem od kilku tygodni, czyli sytuacja analogiczna do tej, w jakiej był Ronny Deila rok temu przed meczami Legii z Celtikiem. On wciąż poznaje dopiero specyfikę klubu i drużynę. Buduje swój zespół, kształtuje autorski projekt, nie ma jeszcze gotowej i sprawdzonej maszyny do miażdżenia przeciwników.

Przebudowa kadry, która straciła ważne punkty

Odeszło trzech naprawdę kluczowych graczy, takich, którzy stanowili kręgosłup drużyny. Fabian Schar to defensor, który trzymał w ryzach całą defensywę Bazylei, był jej fundamentem. Ten fundament został sprzedany do Hoffenheim i trudno się spodziewać, by bez niego od razu blok obronny FC Basel prezentował się równie solidnie.

Przed nim na środku pomocy grał Fabian Frei, wicekapitan, który rok temu w Lidze Mistrzów trzy razy wyprowadzał swój zespół z opaską kapitańską. Człowiek do tyrania za dwóch w środku pola, nieustępliwy, znaczący wiele zarówno na boisku jak i poza nim. Jego Basel straciło na rzecz Mainz.

Nie ma też już w szatni kapitana, Marco Strellera. Doświadczony napastnik postanowił zakończyć karierę. Dodajmy, że nie tylko był liderem szatni, ale i na boisku wiek nie przeszkadzał mu odgrywać absolutnie kluczową rolę. Dwanaście goli i siedem asyst w szwajcarskiej Super League, zwycięska bramka z Liverpoolem – to nie są przypadkowe wyniki, Streller na pewno nie dostawał placu za zasługi i nazwisko. Drużynie pełnej młodych graczy tym bardziej potrzebny jest ktoś taki jak on, ale teraz go braknie.

Screen Shot 07-17-15 at 06.06 PM 001

Reklama

Oczywiście Basel nie przespał letniego okienka, sprowadził żołnierzy w miejsce powyższych, w tym choćby Kuzmanovicia z Interu i Birkira Bjarnasona z Pescary. Ale to są zawodnicy, którzy dopiero wchodzą do drużyny, nie są z nią jeszcze zgrani i trudno sobie wyobrazić, by byli w stanie błyskawicznie, bez uszczerbku na jakości gry pierwszej jedenastki, wejść w buty ulubieńców St Jakob Park.

Zespół bardzo polega na Embolo

Embolo to bez dwóch zdań wielki talent, który ponoć już tego lata miał znakomite oferty na stole, ale też raptem osiemnastolatek. Osiemnastolatek, na którym będzie spoczywać wielka odpowiedzialność, i może jej po prostu nie udźwignąć. On też w obliczu braku Strellera w nowej sytuacji, bo rok temu miał wspaniałe przebłyski, ale był też chimeryczny – choćby na pierwszego wiosennego gola czekał blisko dwa miesiące. Być uzależnionym w ofensywie od takiego zawodnika to nie jest w pełni komfortowa sytuacja.

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...