Reklama

Katharsis po parmeńsku. Gdzie w Europie tego nie znają…

redakcja

Autor:redakcja

27 czerwca 2015, 20:34 • 4 min czytania 0 komentarzy

Ten sam schemat od lat i pod każdą szerokością geograficzną. Duże sukcesy. Kredyty. Pierwsze wpadki transferowe, pierwsi przepłacani piłkarze. Rosnące długi, rosnące niezadowolenie, w końcu spacer po linie i zrzutki do kapelusza by w ogóle rozpocząć kolejny sezon. Wreszcie spektakularny upadek, po którym następuje oczyszczające przejście przez piekło niższych lig.

Katharsis po parmeńsku. Gdzie w Europie tego nie znają…

Znają to w wielu polskich klubach. Znają to we Szkocji, gdzie od dołu zaczęło Glasgow Rangers. Znają to w Anglii, gdzie z dna podnosiło się Leeds United czy w Grecji, gdzie upadł AEK Ateny. Doskonale znają to wreszcie we Włoszech – smak gry na zabitych dechami wsiach poznała bowiem i Fiorentina, i Napoli. Teraz zaś podobna droga czeka nowy twór powstały na zgliszczach „starej” Parmy.

Parma Calcio 1913. Najlepszy dowód na to, że wielkie kluby nie upadają, co najwyżej czyszczą krew.

Katharsis. Orzeźwienie i oczyszczenie. Jakkolwiek to nazwać, wielu kibiców z pewnością przyzna, że ten moment w historii klubu to często jedyne wyjście ze spirali długów i męczących porażek. Czasem lepiej biednie, ale godnie w III lidze, niż na kredyt i „słowo honoru” w wyższej klasie, przedłużając jedynie agonię klubu.

Wystarczy spojrzeć na przywołane już wcześniej włoskie przykłady. Fiorentina. Pierwsze dni sierpnia 2002. Ledwie trzynaście lat temu. Zespół, który do niedawna miał w składzie Batistutę, walczył w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów i na poważnie atakował czołówkę Serie A właśnie zastanawia się w jaki sposób zbudować skład na sezon w… Serie C2. We włoskiej czwartej lidze, niemal na dnie. Florentia Viola, AFC Fiorentina… Zmieniały się nazwy, ale duch klubu z Florencji trwał. W składzie z „wielkich” pozostał praktycznie jedynie weteran Di Livio, ale na trybunach zasiadali ci sami kibice, w klubowych korytarzach znajdowały się te same gabloty wypełnione trofeami co przed upadkiem. Między zdobyciem Pucharu Włoch w 2001 roku a półfinałem Pucharu UEFA w 2008 roku „Fioletowi” przeszli przez piekło.

Reklama

Na dobrą sprawę wystarczyły jednak tylko dwa lata wypełnione zwycięstwami i szczęśliwymi zrządzeniami losu (wycofanie Cosenzy, reorganizacja rozgrywek…) by Fiorentina wróciła do elity. Kolejne dwa – by znów w elicie zaczęła się liczyć.

Podobnie przebiegała odbudowa Napoli, które zbankrutowało w sierpniu 2004 roku. Wszystko przebiegało niemal identycznie jak we Florencji kilkanaście miesięcy wcześniej. W miejsce bankruta najwierniejsi kibice wraz z producentem filmowym Aurelio De Laurentiisem powołali do życia Napoli Soccer. Serie C1. Banicja, ale i duże nadzieje na szybki powrót, który z każdą decyzją De Laurentiisa stawał się bardziej realny. Wysoka frekwencja, świetna gra, odkupienie historii klubu i zmiana nazwy na starą: SSC Napoli. W sezonie 2006/07 udało się powrócić do Serie A, a już kilka sezonów później – dołączyć do grona zespołów walczących o miejsca w Lidze Mistrzów. Napoli – jak wiele innych marek na całym świecie – po odrodzeniu stało się o wiele silniejsze niż w ostatnich latach „starego” klubu. Po awansie z 2007 roku, neapolitańczycy zdązyli m.in. dorzucić do obszernej listy swoich sukcesów dwa Puchary Włoch, jeden Superpuchar oraz wicemistrzostwo w Serie A.

Nieźle, jak na gości, którzy w 2004 roku pozostali bez klubu.

UpkPfA5XLjhb3fIKUwhBuCVm46aLGVFNA39b6aHifd8=--

Brama Stadio Ennio Tardini

To z pewnością dobre prognostyki dla Parmy, tym bardziej, że dzieło odbudowy rozpoczęło się od wylania naprawdę solidnych fundamentów. Pierwsza, dość zaskakująca kwestia – do reaktywacji klubu zgłosiły się dwa silne projekty. Parma 1913, czyli inicjatywa lokalnych biznesmenów z Guido Barillą na czele, rywalizowała m.in. o możliwość gry na Stadio Tardini z Magico Parma, projektem rodziny Corrado. W rozmowach z miastem, które de facto decydowało kto ma się stać patronem nowej Parmy, uczestniczyły więc dwa niezależne podmioty, które chciały własnym sumptem prowadzić klub wrzucony do rozgrywek Serie D. Guido Barilla, gigant z branży spożywczej, musiał poprzeć wizję szybkiego powrotu do elity solidnymi prognozami finansowymi, bo Parma Calcio 1913 zyskała bezwzględne poparcie miasta i oczywiście związane z tym miejsce na stadionie starej Parmy, chyba najważniejszym łączniku „starego” z „nowym”.

Reklama

Kogo Parma wzięła na pokład? Prezydentem ma zostać Nevio Scala, doskonale znany szerokiej publice z sukcesów, które osiągał z tym klubem w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych. Do tego czołówka parmeńskiego biznesu i oczywiście kibice, dla których stworzono możliwość kupna akcji spółki powiązanej z klubem.

Oczyszczenie już się rozpoczęło. Banicja w niższych ligach wymiecie resztę złej krwi. Parma zaś wróci silniejsza, jak wielu przed nią i zapewne wielu po niej.

Najnowsze

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
0
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...