Reklama

Małe deja vu, czyli… Sylwestra Cacka kartka z przeszłości

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

22 czerwca 2015, 19:54 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wpadło nam dziś w ręce coś zupełnie niespodziewanego, co miało miejsce dwadzieścia lat temu. Rok 1995, tygodnik Piłka Nożna, a więc czas i źródło słynnej rozmowy Pawła Zarzecznego z Markiem Jóźwiakiem (pamiętacie?). Ale my dziś o czymś innym – o artykule z Sylwestrem Cackiem w roli głównej. Artykule jakże życiowym…

Małe deja vu, czyli… Sylwestra Cacka kartka z przeszłości

– Kibice lubią plotki – mówi Cacek. – Owszem, w listopadzie klub miał finansowy dług wobec piłkarzy, ale w grudniu i styczniu wszelkie zaległości zostały uregulowane. Po awansie piłkarzy do drugiej ligi zacząłem – razem z kilkoma innymi działaczami – zabiegać o autonomię sekcji. (…) Właściciel firmy Dominet (handel, kredyty) twierdzi, że w roli jedynego sponsora piłkarzy czuje się bardzo osamotniony. Cacek wprawdzie mieszka w Piasecznie, tu grał nawet w piłkę, ale… – Marzy mi się, żeby klub wspierało kilkuset akcjonariuszy. Powiem więcej – jego siedziba nie musi mieścić się w Piasecznie. Podjąłem rozmowy z kilkudziesięcioma firmami. Chcemy zainwestować w ziemię pod budowę stadionu z zapleczem. Prawda jest taka, że piłkarze znacznie przerośli możliwości organizacyjne miasta, które jest głównie sypialnią stolicy. Pan burmistrz Piaseczna zupełnie nie interesuje się piłką nożną. Zapomniał, że został wybrany głównie dzięki… sukcesom piłkarzy. Do końca maja podejmiemy decyzję, dokąd przeniesiemy siedzibę klubu. Być może drużyna zmieni nazwę na FC Ursynów, FC Wola… Nie można być wiecznym sentymentalistą w sytuacji, gdy fakty są brutalne. Dzisiaj klub drugoligowy, który walczy o awans do ekstraklasy musi dysponować rocznym budżetem zamykającym się kwotą… dwunastu miliardów starych złotych!

Jej, przecież to wszystko takie znajome i bliskie. Piaseczno zamienić na Łódź, Dominet zaktualizować do obecnej działalności biznesowej, a w nazwie klubu wpisać Widzew. I co? I wszystko się zgadza!

Cacek już dwadzieścia lat temu delikatnie prowokował „kibice lubią plotki”, gdy przychodziło mu odpowiadać na pytania o zaległości finansowe. Pewnie wtedy nie spodziewał się, że w przyszłości stworzy zadłużonego na kilkanaście milionów złotych piłkarskiego potwora. Ale przecież to tylko kropla w morzu – dalej jest tylko ciekawiej…

Że Cacek czuje się bardzo osamotniony w roli jedynego sponsora? Że nie angażuje się nikt poza nim? Że siedziba klubu nie musi mieścić się w Piasecznie? Że burmistrz ma w nosie piłkę, a zaistniał dzięki piłkarzom? Przecież to dokładnie to samo, niemalże zdanie po zdaniu, co Cacek opowiada w czasach, gdy z wielkimi problemami zmaga się Widzew.

Reklama

Przegląd Sportowy, marzec 2013, a więc… osiemnaście lat po publikacji w PN. Spójrzcie: Niedługo być może nie będzie nas w Widzewie albo Widzewa nie będzie w Łodzi. Lokalne środowisko musi załatwić między sobą swoje sprawy. Jeśli będzie tak jak do tej pory, nie mamy zamiaru angażować się na dłuższą metę. Gdy byłem dwa lata temu na spotkaniu w Warszawie z prezydentem Łodzi Hanną Zdanowską i Markiem Cieślakiem, powiedziałem, że jeśli nie będzie stadionu to nie ma sensu siedzieć z Łodzi. (…) W mojej opinii miasto nie ma żadnych powodów, żeby mnie nie lubić. Jeśli miasto nie chce mieć piłki nożnej, to nie będzie jej miało. (…) Troszeczkę mam już dosyć, szczerze mówiąc. W przeciwieństwie do innych inwestorów dużo włożyłem, nie wyjąłem nic i nie wyjmę, bo taki był mój zamiar od początku.

O, albo fragmenty wywiadu, w którym Cacka przepytało Radio Łódź: Media powinny zainteresować się tym, dlaczego Widzew traktowany jest jak złodziej. Urząd pomaga każdemu, ale nie nam. (…) Zresztą to w ogóle przestaje być mój problem, ze względu na zachowanie całego środowiska, łącznie z miastem. (…) Chodzi tylko o to, że wszyscy mają pomysły, a nikogo nie ma chętnego do pomocy. Dla kogo ma istnieć klub sportowy? Jak tylko dla mnie, to ja nie czuję się potrzebny.

Już myśleliśmy, że jedyne, czego Cacek nie próbował – w przeciwieństwie do Piaseczna – z Widzewem, to zmiana nazwy, ale któż to niedawno chciał sprzedać herb klubu?

Niebywałe jest po lekturze tamtego materiału z PN, jak zatrzymał się czas. To zupełnie tak, gdyby ktoś wyciągnął z szafy starą płytę. Szkoda tylko, że w Łodzi nie znaleźli jej wcześniej.

PT

Fot.FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
2
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Komentarze

0 komentarzy

Loading...