Reklama

Chi, chi, chi, le, le, le. Pewne zwycięstwo na otwarcie

redakcja

Autor:redakcja

12 czerwca 2015, 11:23 • 2 min czytania 0 komentarzy

Nie da się rozpocząć tekstu o inauguracji turnieju Copa America w Chile inaczej, aniżeli legendarnym już komentarzem Dariusza Szpakowskiego.

Chi, chi, chi, le, le, le. Pewne zwycięstwo na otwarcie

Ok, formalności za nami. Będąc już w nastroju wybitnie chilijskim, przejdźmy do podsumowania dzisiejszej nocy, podczas której rozpoczął się turniej o tytuł najlepszej drużyny Ameryki Południowej (i Meksyku oraz Jamajki). Od razu wjechała waga… Może nie ciężka, ale pół-ciężka. Gospodarze? Wiadomo, klasa światowa. Arturo Vidal, Alexis Sanchez, Claudio Bravo i Gary Medel. Ekwador? Personalnie nieco gorzej, ale to wciąż wysoka półka. Do tego magia tysięcy gardeł Chilijczyków na trybunach, transmisje na cały świat i przyjemny głos Laskowskiego. Czego chcieć więcej?

Tym bardziej, że po dziewięćdziesięciu sekundach po kapitalnej koronkowej akcji w wyśmienitej sytuacji znalazł się Alexis Sanchez? Szczerze, gdy po kolejnych dwóch minutach po raz kolejny wyszedł niemal sam na sam z bramkarzem stwierdziliśmy, że to będzie turniej przypominający bardziej hokej albo koszykówkę, aniżeli „europejski” futbol. Te dryblingi pod własnym polem karnym, natychmiastowe przenoszenie ciężaru gry z jednej pod drugą bramkę… Oglądało się wyśmienicie, ale im dalej w mecz, tym dojrzalej grały oba zespoły. Chile trochę przygasło po niewykorzystanych okazjach z pierwszych minut, Ekwador zaś atakował z szacunkiem należnym teoretycznie silniejszemu gospodarzowi turnieju. Czyli „desantem” w postaci dwóch-trzech zawodników.

Dopiero po ponad godzinie gry przyszło przełamanie. Jeden z dziesiątek dryblingów – Vidal ścina do środka po przyjęciu piłki z boku boiska. Faul w polu karnym, pewnie wykonana „jedenastka” i 1:0 dla Chile. Spodziewaliśmy się, że po tym golu Chilijczycy pójdą za ciosem, ale nic takiego nie miało miejsca. Obraz gry się nie zmienił – gospodarze przeważali i atakowali, ale wszystko rozbijało się na ostatnim z obrońców albo świetnie dysponowanym Dominguezie.

Reklama

Co więcej, Ekwador też miał swoją kapitalną szansę. Po jednym ze stałych fragmentów, w gigantycznym zamieszaniu pod bramką strzeżoną przez Bravo w poprzeczkę trafił Enner Valencia. Jak się jednak okazało – nic lepszego przegrywający wymyślić już nie potrafili. W końcówce zaś po kapitalnej asyście Sancheza wynik ustalił Vargas.

2:0 na start, ale przede wszystkim: potwierdzenie, że zarywanie nocy może się opłacić. Choćby dla tej radosnej gry z pierwszych minut, dla znakomicie dopingujących Chilijczyków, czy dla gwiazd, które na Copa America wydają się grać z większym luzem niż w piłce klubowej.

Dziś, w środku nocy… Meksyk – Boliwia. Oczywiście nie zamierzamy tego przegapić.

Postaw w BET-AT-HOME na Meksyk (1.62) lub Boliwię (5.84) -> KURS: 1.56

Najnowsze

Skoki

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...