Reklama

Słyszę, że piłkarze nie mogą się skupić przeze mnie na grze

redakcja

Autor:redakcja

28 maja 2015, 17:17 • 9 min czytania 0 komentarzy

– Regularnie pojawiają się komentarze, że powinnam szukać miejsca gdzie indziej, na przykład przy garach (śmiech). Często jeszcze przed wyjściem na murawę jestem skreślana, w stylu: o, co tu robi ta baba. Sędziowanie wymaga ode mnie wielu poświęceń i dużo osób mówi mi, że nie powinno być moim życiem, ale po prawdzie tak to właśnie jest i to mój sposób na życie, to moja pasja, to mi daje energię. Nie wyobrażam sobie siebie bez sędziowania – poznajcie Patrycję Marek, sędzię główną, damski rodzynek w niższych ligach męskich. Kto był na meczach czwartej ligi, okręgówki czy B-Klasy ten doskonale wie, jak ciężko potrafią mieć tu arbitrzy, a co dopiero ma powiedzieć kobieta? To pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi. Zapraszamy.

Słyszę, że piłkarze nie mogą się skupić przeze mnie na grze

***

Jak bardzo zdominowane przez mężczyzn jest środowisko sędziowskie?

Uważam, że to jedno z najbardziej zdominowanych przez mężczyzn zajęć. Mówią o nas, że jesteśmy rodzynkami i nie wiem ile lat musi minąć, żeby faceci się przyzwyczaili, że my w tym sporcie jesteśmy. Na razie często słyszymy komentarze, że powinniśmy szukać miejsca gdzie indziej, na przykład przy garach (śmiech).

Rozumiem, że zgrywusów nie brakuje.

Reklama

Tak, zdecydowanie. Gdy prowadzę czwartą ligę męską często już wychodząc na mecz jestem skazywana przez innych na niepowodzenie tylko dlatego, że jestem kobietą. Każdy mój gwizdek jest negowany. Panowie po prostu nie respektują moich decyzji.

Chodzi o piłkarzy czy o lożę szyderców na trybunach?

I o piłkarzy i o lożę szyderców. Oczywiście nie jest tak za każdym razem, bo są też miejsca, gdzie jesteśmy mile odbierane. Co do zawodników, to kiedyś zdarzyło się, że pan mnie odepchnął. Było to bardziej w złości na zawodnika, ale stało się. Przeprosin nie usłyszałam, a pozostali piłkarze odizolowali go ode mnie, więc nie wiem jak by się to mogło skończyć.

Image and video hosting by TinyPic

Z doświadczenia wiem, że najgorzej potrafi być jeśli chodzi o komentarze z trybun. Chodziłem na niższe ligi i wiem, że sędziowie właściwie powinni być wyposażani przez PZPN w zatyczki na uszach.

To normalne jak jadę na zawody. Czy kobieta czy mężczyzna, sędzia jest zawsze najgorszy. Docinki pod moim adresem zwykle mają jakiś podtekst kobiecy, a to zaczynając od tego, że baba do garów, że powinnam się zająć gotowaniem, a kończąc, że tak powiem, na sprawach damsko-męskich. To jest za każdym razem ale potrafię się na to wyłączyć.

Reklama

Jak się na to wyłączyć, gdy tyle osób pała do ciebie niechęcią?

Najtrudniej jest gdy podejmuję trudną, kontrowersyjną decyzję, i wszyscy chcą zmienić jej bieg. Muszę być skupiona i nie dać się nagonce, że skoro wszyscy na stadionie twierdzą, że powinnam gwizdnąć inaczej, to faktycznie popełniłam. Trzeba zapomnieć o sytuacji, robić dalej swoje.

Generalnie mówi się, że kobieta łagodzi obyczaje, także na stadionie. Na swoim przykładzie powiedziałabyś, że raczej z tym średnio?

Nie chcę kreować wrażenia, że jest tylko nieprzyjemnie, bo czasami faktycznie wydaje mi się, ze łagodzę obyczaje. Są ciężkie zawody, derby, wszyscy nastawieni na ostry mecz, a nagle okazuje się, że przyjeżdżam ja i gracze nawet jak popełnię błąd to ugryzą się w język, odwrócą, zareagują uśmiechem. Bywa, że autentycznie cieszą się, że pierwszy raz sędziować u nich będzie kobieta. Zdarzyły się nawet kwiaty po meczu, co już całkiem mnie zaskoczyło (śmiech).

Mam również swoich miłośników, niejednokrotnie zdarza mi się, że po meczu piszą do mnie zawodnicy, trenerzy czy działacze z podziękowaniami. Raz nawet przyszedł do mnie kierownik i poprosił żebym zostawiła mu swój numer telefonu (śmiech). Są różne śmieszne sytuacje. Przed ostatnim meczem Wisła Puławy – Wisła Kraków, jeden z trenerów rzucił: „już się zastanawiałem czemu się tak długo nie widzimy”. Korona Kielce jak widzi naszą trójkę to zawsze słychać „o nie, znowu kobiety”. Jeżdżę również jako techniczny na drugą ligę męską i ostatnio szkoleniowiec jednej z drużyn powiedział, że jeszcze żadna kobieta tak go nie stresowała, że jedno moje słowo, spojrzenie, i już wie że ma usiąść i się nie odzywać (śmiech).

Podrywają?

Pewnie, że podrywają, czasem nie mogę się opędzić. Wypisują, znajdują mnie na fb. Raz jak dałam zawodnikowi czerwoną kartkę to klęczał na boisku przede mną i przepraszał, zgłupiałam, ale zejść musiał. Kiedyś zawodnik biegał za mną dziewięćdziesiąt minut i prosił, żebym się z nim umówiła. Niejednokrotnie słyszę, że piłkarze nie mogą się skupić przeze mnie na grze (śmiech).

Image and video hosting by TinyPic

Jak w ogóle trafiłaś do sędziowania?

Zawsze interesowałam się piłką, kiedyś grałam w lidze kobiecej. Na studiach zrobiłam kurs sędziowski i jakoś to się zaczęło. Oczywiście na początku był dramat, w ogóle tego nie czułam. Z czasem jednak koledzy się mną zaopiekowali, zaczęli powoływać na wyższe ligi i się rozwinęłam.

Co rozumiesz przez to, że na początku był dramat?

Zaczynasz od juniorów, b-klasy. Człowiek sam jechał na zawody, był zostawiony tylko sobie, rzucony na głęboką wodę. Miałam zdane jakieś tam egzaminy, testy, ale praktyki za grosz. Dziś jak czasem pomyślę o niektórych podjętych wówczas decyzjach to łapię się za głowę.

Czujesz dodatkową presję na sobie?

Jak zaczynałam to nas w podokręgu nie było żadnej kobiety wśród sędziów, jestem w ogóle pierwszą na Śląsku, która dostała się do kadry czwartej ligi męskiej. Jak zaczęłam przyjeżdżać na mecze to było zdziwienie, opinie w stylu – co ta baba robi na tym boisku. Niektórym trudno było to zaakceptować. Ja natomiast chciałabym być odbierana jako sędzia, niech z tego mnie rozliczają. A tymczasem tylko przyjadę to często jest: o, baba.

Siedzi na serduchu.

Troszeczkę siedzi. Jak się wykonuje jakiś zawód, to chciałbyś, żeby z niego cię rozliczano. A tymczasem jak dobrze zasędziuję, to ktoś powie – dobrze jak na kobietę, a jak źle posędziuję, to zawsze dlatego, że jestem kobietą. To bardzo niemiłe, denerwuje, przeszkadza.

Były załamania, chwile zwątpienia?

Były. Czasami jest tak, że podejmiesz niesłuszną decyzję. I wtedy jest największy ból, myśli, że może jednak się nie nadaję, że powinnam dać sobie spokój. No i ta wszechobecna presja, gdy nawet działacze i obserwatorzy dziwią się, dają dziwny odzew. Awansowałam na prawach męskich, swoją pracą zasłużyłam na taką pozycję, a wciąż wielu nie wierzy, że sobie poradzę.

Strasznie stresująco to wszystko wygląda. Sama powiedziałaś: sędzia jest zawsze najgorszy, ja wiem jak to potrafi wyglądać w niższych ligach, a tu jeszcze dodatkowo masz bagaż za to, że jesteś kobietą.

No trzeba mieć mocną psychikę, nie ukrywam. Ale ja nie wyobrażam sobie życia bez sędziowania, na przekór wszystkim mam zamiar dążyć jak najwyżej.

Image and video hosting by TinyPic

Gdzieś przeczytałem, że kochasz sędziowanie. Łatwo zrozumieć miłość do piłki, ale do sędziowania? Co cię w tym tak więc kręci?

Styczność z piłką nożną, która kocham i zawsze będzie częścią mojego życia. Przy sędziowaniu jest adrenalina, poza tym wychodzę na zawody i czuję, że jestem ważnym pomocnikiem tego wszystkiego. Nie jestem jako sędzia po to, żeby błyszczeć, ale żeby to co najważniejsze, najpiękniejsze, czyli piłka nożna, była zachowana w duchu gry i w przyjemnej atmosferze.

Sędziowanie wymaga od ciebie sporo poświęceń.

Gdy dostaję mecze z centrali, trzeba przejechać nawet i 500km, pojechać dzień wcześniej, a potem szybko wrócić by sędziować coś lokalnie. Weekendów praktycznie nie mam. Oprócz tego w tygodniu muszę wykonywać cztery treningi, żeby być w formie. Wiem, że zaniedbuję też życie prywatne i ostatnio częściej pojawiają się głosy, że powinnam bardziej myśleć o sobie… Dużo osób mówi mi, że sędziowanie nie powinno być moim życiem, ale po prawdzie tak to właśnie jest i to mój sposób na życie, to mi daje energię. To moja pasja, to dla mnie najważniejsze. Jak jest końcówka sezonu to człowiek jest przemęczony, ale przychodzi przerwa, parę tygodni i już mnie nosi. Tyle dobrze, że zimą sędziuję halówkę, a latem Beach soccera, inaczej by brakowało.

Z sędziowania nie da się utrzymać?

Nie, nie da się. To nie może być praca.

Jak ciężko ci pogodzić pracę z sędziowaniem?

Pracuję w terenie, jestem leśnikiem. Nie pracuję może fizycznie, ale to dużo chodzenia, gdzieś tam po górach, w ciężkich warunkach. Czy zima, śnieg, deszcz, jak jest robota to trzeba iść do lasu i zrobić. Wracam potem do domu i jestem zmęczona, a jeszcze trzeba iść na trening. Bywa ciężko, ale jak się chce, to daje radę.

Czyli znowu w pracy mało damski zawód.

No tak (śmiech). W leśnictwie też jest bardzo mało kobiet.

Jakie masz wymagania na treningach?

Jeśli chcę rywalizować w męskiej piłce, to nie ma zmiłuj się, normalnie zdaję egzaminy biegowe jak mężczyźni, według ich wymagań. Bez konkretnego przygotowania nie miałabym szans. Jak dostaję rozpiskę od trenera, to też taką samą jak mężczyźni. Interwały, siłownia, wytrzymałościówki, szybkościowe… Bez regularnych ćwiczeń nie miałabym szans.

Znalazłem ciekawą twoją wypowiedź, że znacznie bardziej lubisz sędziować mecze mężczyzn niż kobiet.

(śmiech) No tak, tak. Bardzo szanuję grające kobiety, ale tam naprawdę mniej się dzieje. Kobiety starają się grać bardziej piłką, może technicznie czasami są lepsze, ale chodzi o samą siłę, o tempo tych meczów. Na męskich zawodach zawsze coś się dzieje, jest adrenalina.. Ja wiem, że kobiety wkładają w to całe serce, ale jednak jest mniejsza satysfakcja niż jak przysędziuje się dobry, szybki mecz męski.

Inne ciekawe zdanie: u kobiet często dochodzi do bójek. Wystarczy jedno słowo, a robi się wielka awantura.

(śmiech). No tak to jest. Mężczyzna gdzieś tam kopnie drugiego i jakoś to się rozejdzie. U kobiet od razu to wybucha. Nie raz spotkałam się z sytuacją, że jedna drugiej skoczyła do oczu. Miałam taką sytuację, że jedna zaczęła drugą dusić, albo chwyciła za włosy i ciągnęła.

Ostro.

Ostro, tak. No i właśnie, co jeszcze jest: wydaje mi się, że kobieta czasem nie przemyśli swojego ataku. Facet wejdzie wślizgiem, ale jest jakieś zahamowanie. A kobieta to już pójdzie na całość.

A faceci tak nie robią?

Tak, ale oglądając ogólnie, a widzę meczów wiele, to jakoś inaczej to wygląda. Mężczyzna częściej się zawaha, cofnie nogę.

Twoje cele?

Uważam, że jeśli sięgać, to po najwyższe. Chciałabym zostać sędzią międzynarodowym w damskiej piłce. A jeśli chodzi o męską, to czas pokaże.

Chciałabym też dodać, że mam nadzieję, że my jako kobiety wreszcie zostaniemy traktowane w świecie sędziowskim na równi, po prostu normalnie, ze strony kolegów, działaczy piłkarzy. Bo wiele dziewczyn nawet nie dostaje szansy by się wykazać. Zakłada się, że skoro to kobitki, to nie mogą dobrze sędziować. Mam nadzieję, że te stereotypy zaczną się zmieniać.

Rozmawiał Leszek Milewski

Fot. Facebook Patrycji

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Weszło

EURO 2024

Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
8
Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]
Inne kraje

Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Michał Kołkowski
10
Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...