Reklama

Warszawo, nadciąga huragan. Nazywa się Sevilla.

redakcja

Autor:redakcja

14 maja 2015, 21:53 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wszystko było jasne już po pierwszym meczu. Na Estadio Sanchez Pizjuan huragan o nazwie Sevilla rozerwał Fiorentinę na strzępy i rewanż miał być formalnością. Dopilnowaniem, by wdeptani w ziemię Włosi nie wydostali się na powierzchnię. Udało się w stu procentach. Sevilla potwierdziła, że jest jedną z najprzyjemniejszych dla oka drużyn w Europie i już po 22 minutach kierownik klubu mógł opuścić ławkę, by kliknąć „confirm” przy rezerwacji lotu do Warszawy. 

Warszawo, nadciąga huragan. Nazywa się Sevilla.

Na Narodowym zamelduje się chyba najatrakcyjniejszy zespół rozgrywek. Zespół, który w siedmiu z ośmiu meczów fazy pucharowej strzelił przynajmniej dwa gole, a na rozkładzie ma Monchengladbach, Villarreal, Zenit, a teraz Fiorentinę. Wreszcie zespół, który dzięki niebywałemu pressingowi i maksymalnej intensywności – intensywniej po prostu grać się nie da – sprawia, że przeciwnik czuje się jak w pralce. Przed tygodniem zachwycaliśmy się niewiarygodnym tempem, z jakim gra Sevilla, a przede wszystkim jak trafne decyzje podejmuje przy takim rytmie. Dziś zachwycamy się dojrzałością. Przyklepaniem wyniku i kontrolowaniem go do samego końca.

Dziś przeciwnik siadł mentalnie wyjątkowo szybko. Już na przedmeczowej konferencji trener Montella szacował szanse swojego zespołu na 10-15%, ale kluczowym momentem rewanżu mogła być 16. minuta. Wtedy Sergio Rico popisał się nieprawdopodobnym refleksem na linii, a już po pięciu minutach półfinał zabił Carlos Bacca, który odnalazł się w tłumie z typowym dla siebie sprytem, wbijając 26. gola w tym sezonie i – co ciekawe – było to 26. trafienie z pola karnego. To się nazywa lis szesnastki.

Kropkę nad „i”, też z bliska, postawił pięć minut później Daniel Carrico, co tylko potwierdziło, jak straszną Cracovię grała dziś w obronie Fiorentina. Włosi mieli jeszcze szansę na bramkę honorową, gdy Krychowiak – faulując Pizarro – sprokurował karnego. Ilicić jednak zamienił jedenastkę na tzw. „Ramosa”, jak w fachowej literaturze określamy strzał w okolice stadionu. Sevilla może więc odliczać dni do wylotu, a polscy kibice wznowić walkę o wejściówki. Grzech nie obejrzeć Vidala, Banegi, Vitolo czy Bakki, skoro są tak blisko.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...