Reklama

Dnipro w LE: Pan Dniepropietrowska załadował ostrą amunicję…

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

05 maja 2015, 14:35 • 6 min czytania 0 komentarzy

Igor Kołomojski. Oligarcha nieformalnie rządzący Dniepropietrowskiem i kilkoma sąsiednimi okręgami. Oficjalnie – już tylko były gubernator. Mówią o nim „jeden z niewielu ukraińskich bogaczy, który pierwszy milion zarobił, a nie ukradł”. Niektórzy twierdzą, że zatrzymał Putina w drodze na wschód Ukrainy. Ten ostatni nazywa go zresztą złodziejem i wyjątkowym łotrem. Rosja skonfiskowała wszystko, co posiadał na jej terenach, a moskiewski sąd wydał nakaz aresztowania oligarchy. Mówi się, że to w dużej mierze dzięki jego pieniądzom ukraińska armia jest w stanie walczyć z separatystami. Jawnie finansuje między innymi batalion Dnipro. Noszący tę samą nazwę, co klub piłkarski, półfinalista Ligi Europy, którego jest właścicielem. 

Dnipro w LE: Pan Dniepropietrowska załadował ostrą amunicję…

Kołomojski już przed kilkoma laty zagrzmiał: „Chcę widzieć swój klub wielkim. W kraju, jak również w Europie”. I w sumie to paradoks, że największy, a w zasadzie pierwszy sukces, ma szansę osiągnąć akurat gdy zadeklarował, że futbol przestaje się dla niego liczyć.

– W obliczu wojny, ofiar i rannych, piłka schodzi na dalszy plan, staje się mniej ważna – mówi. Zeszłego lata był wręcz za tym, by ukraińska ekstraklasa nie wystartowała wcale, a gdy Dnipro kwalifikowało się do Ligi Europy nazywał to sukcesem we łzach. Teraz może go on zaprowadzić do finału na Stadionie Narodowym. Po pokonaniu Olympiakosu, Brugii i Ajaksu, na drodze stoi już tylko Napoli.

Wielki biznes: od rurociągów po kurorty w Gruzji… 

Kołomojski na co dzień pomieszkuje w Genewie, ale to na Ukrainie ma największe wpływy. Jego Priwat Bank trzęsie całym sektorem bankowym. Gdyby z jakichś względów stracił płynność, mógłby spowodować popłoch w co trzecim ukraińskim gospodarstwie. Siła oligarchy to gęsta sieć niezależnych od siebie firm na całym świecie. Stacje benzynowe, linie lotnicze, agencja informacyjna, telewizja, zakłady chemiczne i naftowe, terminal przeładunkowy, a nawet kurort wypoczynkowy w Gruzji.

Reklama

Pełna paleta biznesów.

Łączny majątek? Trudny do oszacowania. Według Forbesa, około trzech miliardów dolarów, choć w przeszłości padały już różne sumy – nawet te trzykrotnie wyższe.

z17656404Q,Petro-Poroszenko-i-Ihor-Kolomojski

Parę tygodni temu bezskutecznie kandydował na stołek prezesa ukraińskiej federacji piłkarskiej (dotąd był wiceprezesem). Chwilę wcześniej stracił tytuł gubernatora Dniepropietrowska.

Od lat słynie z politycznego zaangażowania, dzięki któremu chroni swoje wpływy i powiększa prywatne imperium. Kiedy Rosja zajęła Krym, jednoznacznie stanął po stronie Kijowa. To do jego szwajcarskiej rezydencji latał mer Charkowa, by ustalać dalsze strategie działania.

Kieszonkowa armia i nagrody za separatystów

Reklama

Kołomojski chętnie opłacał prywatne bojówki – tzw. „czarnych ludzików” ubranych w jednolite kombinezony bez jakichkolwiek emblematów – które rozbijały prorosyjskie manifestacje, między innymi w Odessie oraz Mariupolu. Choć oficjalnie finansował tylko dwa bataliony, dowodzone przez weteranów wojny w Afganistanie, mówi się, że cały południowy front jest w znacznym stopniu na jego utrzymaniu.

Wyznaczał wysokie nagrody za rosyjskich dywersantów – 10 tysięcy euro za każdego zdekonspirowanego, a także 200 tysięcy za każdy odbity budynek ukraińskiej administracji.

Sam batalion Dnipro miał kosztować go już około 10 milionów dolarów.

partyzantkaruscy

– Jeśli spróbują wejść do Dniepropietrowska, zrobimy im drugi Stalingrad – grzmiał w zeszłym roku.

Jego prywatne interesy idealnie zlały się z interesem państwowym. Rosyjska agresja mogłaby zniszczyć imperium oligarchy, który jako gubernator, już w pierwszym dniu urzędowania, nazwał Putina małym psychopatą. Ten w odpowiedzi zwymyślał go zresztą od najgorszych.

Ostatnio Kołomojski chwilowo znalazł się w potrzasku. Stracił kontrolę nad państwowym operatorem rurociągów naftowych oraz funkcję gubernatora. Po tym jak jego ludzie dokonali szturmu na gmach przedsiębiorstwa, w którym z funkcji prezesa zdymisjonowano podległego mu człowieka, prezydent Poroszenko stwierdził, że żaden gubernator nie będzie miał pod jego rządami kieszonkowej armii.

Zaczęto spekulować, jakie aktualnie ma układy z Kijowem.

Niezrealizowane marzenie o Maccabi Tel Aviv

Przed kilkoma laty Kołomojski, na wzór innych oligarchów, włączył do swojego bogatego portfolio klub piłkarski. Jako Żyd z pochodzenia, aktywny działacz gmin żydowskich, chciał kupić Maccabi Tel Aviv. Kiedy to nie wyszło, postawił na Dnipro. Mówi się, że ma paranoję na punkcie dybania na jego majątek oraz interesy. Swoją działalność prowadzi bardzo skrycie – niemniej w piłce udawało mu się błysnąć.

Wielokrotnie czuł się ofiarą kijowsko-donieckiego spisku, twierdził, że sędziowie co sezon odbierają jego zespołowi po kilkanaście punktów. Zdarzyło się, że wdał się z arbitrami w coś więcej niż tylko słowną przepychankę, aż w końcu musieli interweniować jego prywatni ochroniarze. Jeśli chodzi o podejście do futbolu – nerwus i despota. Kiedy nie pasował mu były prezes ukraińskiej federacji, chciał delegalizować ligę. Gdy nie życzył sobie odejścia do Liverpoolu swojego wychowanka i oczka w głowie – Jewhena Konoplanki, transfer zablokował w ostatniej chwili, w ostatnim dniu okienka.

Wywiadów udziela rzadko. W tych nielicznych lubi opowiadać jak w dzieciństwie chodził na mecze Dnipro i marzył, by stało się tak wielkie, jak niegdyś kijowskie Dynamo.

Bywało, że inwestował krocie. Na budowę stadionu wydał równowartość 50 milionów euro. W roli trenera zatrudnił Juande Ramosa (któremu do dziś jest winny około 2 miliony). W latach 2010 – 2012, w czasach najbardziej wzmożonej aktywności, wydał kilkadziesiąt kolejnych na transfery (Brazylijczyk Giuliano – 11 milionów, Oleksandr Gładkij – 7 milionów, Nikola Kalinic – 6 mln), a w międzyczasie… w eliminacjach Ligi Europy przegrał z Lechem Poznań, 0:1 po golu Manuela Arboledy. Sparzył się, gdy kilka kolejnych sezonów nie przynosiło sukcesów. Dnipro w kraju balansowało na miejscach od drugiego do czwartego. Rokrocznie kwalifikowało się do pucharów, by jednak szybko kończyć te przygody.

Taniej i lokalnie, jak przystało na patriotę… 

Dziś gra dniepropietrowskiego klubu opiera się na rodzimych zawodnikach. W niedawnym meczu z Brugią w podstawowym składzie wystąpiło ośmiu Ukraińców. Zimą Kołomojski kupił tylko Brazylijczyka – za 2,5 miliona dolarów. Z Charkowa bez sumy odstępnego wyciągnął kapitana Metalista, solidnego stopera – Papę Gueye, a z Szachtara Dmytro Czyhrynskiego.

dnipro-dnipropetrovsk

W Dnipro nie brakuje obecnie zawodników z przeszłością w Kijowie i Doniecku. Poczynając od Serhija Krawczenki i Jewhena Seleznjowa, przez bramkarza Denis Bojko, który w Kijowie nie zdołał przerwać hegemonii Oleksandra Szowskowskiego, koncząc na Romanie Zozuli.

W ukraińskiej ekstraklasie Dnipro zajmuje drugie miejsce i wyprzedza Szachtara. Ma tę istotną przewagę, że gra na terenie nieogarniętym działaniami wojennymi. Życie w Dniepropietrowsku, ku zadowoleniu właściciela i ex-gubernatora, toczy się po staremu. Tylko UEFA nie dowierza i na wszelki wypadek mecze Ligi Europy przenosi do Kijowa. Te grupowe z Saint-Etienne czy Karabachem oglądały dosłownie trzy tysiące widzów. Ten ostatni z Brugią już szesnaście. Po nim Myron Markiewicz, którego Igor Kołomojski nazywa dziś najlepszym trenerem w kraju, znów oświadczył:

– Niezmiennie uważam, że możemy wygrać tę edycję.

Kołomojski w ostatniej publicznej wypowiedzi stwierdził, że najwyższa pora wybrać, kim chce być – przedsiębiorcą czy urzędnikiem – i wrócić do biznesu. W aspekcie sportowym zawsze miał kompleks Rinata Achmetowa, więc sukces Dnipro bardzo pasowałby mu do wizerunku.

Wizerunku biznesmena, bo z tylnego siedzenia z pewnością jeszcze długo będzie się bawił w politykę.

PAWEŁ MUZYKA

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

6
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

0 komentarzy

Loading...