Czwarty kwietnia roku 2009 – to był dopiero dzień. Chyba jeden z najpiękniejszych dla kibiców Wolfsburga. Domyślamy się, że przy kupnie nowego kalendarza oznaczają go czerwonym flamastrem. Po pierwsze – ograli u siebie poprzedniego mistrza, Bayern Monachium. Wróć, nie ograli. Zmiażdżyli – 5:1. Po drugie – wskoczyli na szczyt tabeli i nie spadli z niego aż do końca sezonu, zgarniając pierwsze mistrzostwo w historii.
Sześć lat temu to Wilki były faworytem. W pierwszym meczu między tymi drużynami, na Allianz Arena, wygrali 4:2. Do spotkania na Volkswagen Arena podeszli na radosnym luzie. Dopingowało ich 31 tysięcy rozśpiewanych gardeł. Piłkarze byli w ciągu. Wygrali siedem poprzednich meczów z rzędu. To musiało się udać, ale chyba nikt nie spodziewał się, że w tak bezlitosnym wymiarze.
Po pierwszej połowie było zaledwie 1:1, ale druga to już koncert napastników Wilków – Edina Dzeko i Grafite. Szczególnie tego drugiego, który zdobył wtedy bramkę dziś uznawaną za jedną z najpiękniejszych w historii Bundesligi. Pokręcił jak przedszkolakami.
Mecz ten był specjalny dla tyranozaura na ławce trenerskiej Wolfsburga – Felixa Magatha – który wcześniej został zwolniony z Bayernu. Zemsta była wyjątkowo słodka. Do końca sezonu pozostało osiem spotkań. Wilki wygrały sześć z nich i zremisowały dwa, zostając mistrzami Niemiec.