Reklama

Piłkarz miesiąca. Messi wraca na tron!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

03 kwietnia 2015, 15:22 • 11 min czytania 0 komentarzy

Obfity w futbolowe emocje marzec już za nami, wracamy więc z naszym stałym cyklem pt. piłkarz miesiąca. Jeśli nie pamiętacie, o co chodzi, przypominamy: co 30 dni nasza – nazwijmy to szumnie – kapituła zasiada do wyboru 20 piłkarzy, którzy w tym okresie najbardziej zachwycili nas swoją grą. Na tej podstawie tworzymy ranking, w którym poszczególnym pozycjom przypisane są punkty, uwzględniane w klasyfikacji generalnej. Po 12 miesiącach poznamy nazwisko zawodnika, który w 2015 roku nie miał sobie równych.

Piłkarz miesiąca. Messi wraca na tron!

Proste, łatwe i przyjemne. No dobra, trochę przesadziliśmy – wybór najlepszych w marcu nie był taki łatwy. Do meczów ligowych i megaważnych spotkań w europejskich pucharach, doszło przecież reprezentacyjne granie, które również trzeba było przeanalizować i wziąć pod uwagę.

Postanowiliśmy od tego miesiąca wprowadzić pewną nowinkę. Otóż będziemy wymieniać również nazwiska piłkarzy, którzy przegrali na ostatniej prostej i ostatecznie nie znaleźli się w rankingu. Punktów z tego nie będzie, ale jest to również jakaś forma uhonorowania. No więc w marcu o długość piłkarskiego korka słabsi od najlepszych okazali się (kolejność przypadkowa): Stefan de Vrij, Patrick Herrmann, Joao Moutinho, Eden Hazard, Marouane Fellaini, Koke, Anthony Martial, Eder.

Niezła paczka, ale finałowa dwudziestka też wygląda naprawdę nielicho (po nazwisku i klubie znajduje się liczba spotkań, a także osiągnięcia z danego miesiąca).

20. JOE HART (Manchester City) – 6/6 – 3 stracone bramki, 3 czyste konta

Reklama

Mimo bolesnego miesiąca, podczas którego City właściwie straciło szanse na jakiekolwiek trofeum, angielski bramkarz może marzec spokojnie zaliczyć do bardzo udanych. Był zdecydowanie najlepszym piłkarzem zespołu. Mecz z Barceloną przerodził się niejako w pojedynek Blaugrana kontra Hart. Brytyjska prasa podkreśla, że w końcu sprawia wrażenie bardzo pewnego siebie i widzą w tym zasługę Manuela Pellegriniego. Kluczem do Harta miał być transfer godnego rezerwowego – Willy’ego Caballero.

19. DAVID LUIZ (Paris Saint-Germain) – 4/5 – 3 gole

Uwaga, spoiler! PSG w naszym rankingu zgarnie hat-trick. Pierwsza bramka, David Luiz, choć po takim marcu wypadałoby powiedzieć: pan piłkarz David Luiz. Jakże musiał mu smakować gol na Stamford Bridge! Bramka wbita dawnym kolegom, gol przedłużający nadzieje, a koniec końców będący kluczowym elementem londyńskiego skalpu paryżan. Jakby tego było mało, w innych rozgrywkach też się rozstrzelał: na rozkładzie ma Lens w lidze, a także Monaco w ćwierćfinale Coupe de France. A przecież i z dwie taczki cegiełek dołożył też do osiągnięcia, jakim jest fotel lidera Ligue1, na który niedawno powróciło PSG.

18. BERND LENO (Bayer Leverkusen) – 6/7 – 3 stracone bramki, 4 czyste konta

Reklama

Marzec to praktycznie same zwycięstwa Bayeru, z jedną tylko porażką. Porażką, która bolała najbardziej – skończyła się odpadnięciem z Ligi Mistrzów. Do Leno pretensji nie można mieć jednak żadnych: czyste konto w pierwszym meczu z Atletico i jeden stracony gol w rewanżu. Przez 210 minut bronił świetnie, doprowadził aż do rzutów karnych. Ani razu nie skapitulował też w lidze, ani w Pucharze Niemiec. Większe problemy sprawił mu dopiero mecz młodzieżówki z Włochami, kiedy wpuścił dwie bramki. Już dziś media donoszą, że Real może pójść śladami Barcelony i sprowadzić sobie do bramki młodego niemieckiego bramkarza. Główny i chyba jedyny kandydat – Leno.

17. MAX GRADEL (AS Saint-Etienne) – 5/6 – 5 goli

Są zawodnicy, których nikomu przedstawiać nie trzeba, ale są też i tacy, których przedstawiać trzeba niemal wszystkim. Do tej drugiej kategorii należy Max Gradel, Iworyjczyk, który uparł się, by zaciągnąć Saint-Etienne do – aż nie chce nam to przejść przez gardło, skoro rywalami są PSG, Monaco, Lyon i Marsylia, ale uwaga, będzie torpeda – Ligi Mistrzów. Szanse na sukces ma oczywiście mimo wszystko nikłe, pewnie skończy się na Lidze Europy, ale kto zdolnemu zabroni? W marcu tylko podostrzył świetną lutową formę, strzelał w niemalże każdym meczu, w którym wystąpił, a jego ekipa zgarnęła komplet zwycięstw (przynajmniej licząc klubowo, w kadrze uratował tyłek WKS, które bez jego gola skompromitowałoby się z Gwineą Równikową).

16. JORDAN HENDERSON (Liverpool) – 6/6 – 2 gole i 2 asysty

Kapitan Liverpoolu naprawdę daje radę, przygotowując kibiców z Anfield na życie po Stevenie Gerrardzie. Miesiąc zaczął od arcyważnej bramki w wygranym 2:1 meczu z Manchesterem City (u nas zaliczanej jeszcze na lutowe konto). Potem trafiał jeszcze z Burnley i Swansea. Po ostatnim z tych spotkań ekspert brytyjskiego Sky Sports i legendarny obrońca The Reds – Jamie Carragher – stwierdził, że z Hendersona kipi ambicją i już teraz należy do ścisłego grona najlepszych na swojej pozycji w kraju. Znamienne, że opaskę kapitańską oddał Gerrardowi zaledwie na kilkadziesiąt sekund, w przerwie spotkania z Manchesterem United. Jak się skończyło – wszyscy doskonale pamiętamy. Nic dziwnego, że szykują mu nowy kontrakt.

15. GIORGIO CHIELLINI (Juventus Turyn) – 6/7 – 2 asysty

Popularny „Kielon” zaliczył lekki spadek formy w porównaniu do poprzedniego sezonu, a kibice Juventusu zaczęli nawet narzekać na jego częste wpadki i kiepskie występy. W tym miesiącu zamknął usta – uwaga, duże słowo – zmartwychwstał. Po pierwsze, dzięki jego świetnej grze Juventus nie stracił w marcu ani jednej bramki w Serie A i Lidze Mistrzów. Po drugie, Chiellini wraz z kolegami kompletnie zdominował ofensywnych piłkarzy Borussii Dortmund, którzy nie potrafili stworzyć jakichkolwiek groźnych sytuacji w rewanżowym meczu LM. A pod koniec miesiąca popisał się dwoma asystami w meczach reprezentacji Włoch – jak na środkowego obrońcę – to całkiem niezły wyczyn.

14. ANDRIY YARMOLENKO (Dynamo Kijów) – 7/7 – 4 gole i 3 asysty

Niemal w pojedynkę wbił ostatni gwóźdź do trumny, w której w tym sezonie spoczął angielski futbol klubowy. Wyrzucił za burtę Ligi Europy Everton. Z dużym prawdopodobieństwem lewą nogą mógłby malować obrazy lub robić na drutach. Zresztą sami się o ty przekonaliśmy w poprzednich eliminacjach do mundialu. 25 lat, pora pakować walizki i podbijać świat. Chce pół Europy, najczęściej łączony jest z Liverpoolem i PSG, ale ostatnio pojawiła się też plotka, że byłby idealnym następcą Robbena na prawej flance Bayernu Monachium. Niegłupi pomysł.

13. VITOLO (Sevilla FC) – 5/7 – 4 gole i 2 asysty

Strzelił najszybszego gola w historii Ligi Europy, rozegrał prawdopodobnie najlepszy mecz w karierze (przeciwko Deportivo w lidze), dostał powołanie od Del Bosque i zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii. W skrócie: wymiatał. Do pełni szczęścia zabrakło chyba tylko strzelenia kontaktowej bramki z Holandią, a szansę ku temu miał wyśmienitą. Czujemy, że skrzydłowy Sevilli dopiero się rozkręca.

12. JAVIER PASTORE (Paris Saint-Germain) – 7/7 – 2 gole i 4 asysty

Bywały takie czasy, że z Pastore się śmiano. Szydzono. Kosztował kupę forsy, a nie grał genialnie, więc we wszelaki sposób poddawano pod wątpliwość jego umiejętności, w czym lubował się szczególnie Joey Barton. Teraz bez trudu Pastore mógłby odbijać piłeczki Anglika, jeśli tylko znalazłby czas, w co wątpimy: zbyt zajęty jest nieprzyzwoicie dobrą grą. W marcu niemal każdy mecz chrzcił bramką bądź asystą, nadawał ton grze PSG, a co więcej – także reprezentacji Argentyny, bowiem w meczu z Ekwadorem zaniósł Albicelestes na plecach do zwycięstwa.

11. LUIS SUAREZ (FC Barcelona) – 5/5 – 4 gole i 2 asysty

Meczem z Manchesterem City (tym pierwszym, z lutego) ostatecznie zamknął usta wszystkim krytykom, a podczas El Clasico spowodował, że znów czerwienili się ze wstydu. Dziś już nikt nie ma wątpliwości – Suarez to idealna dziewiątka dla Barcelony i Leo Messiego. Cały czas jest na fali wznoszącej, a już za chwilę kluczowy moment sezonu. El Pistolero ma pełne magazynki, będzie strzelał.

10. CARLOS TEVEZ (Juventus Turyn) – 7/7 – 3 gole i 1 asysta

Choć same suche statystyki na to nie wskazują, Carlos Tevez był w marcu prawdziwym liderem Juventusu. Udzielał się w pressingu, rozgrywał piłkę i nieustannie naciskał obronę rywali. Zresztą to u Teveza standard, Argentyńczyk jest zdecydowanie najlepszym piłkarzem Bianconerich w tym sezonie. W rozgrywkach Serie A popisał się w marcu tylko jedną bramką, choć jak już strzelił, to taką, że nic tylko wstać i klaskać. Jednak największe brawa należą mu się za występ z Borussią Dortmund – strzelił Niemcom dwie bramki, a do tego dołożył asystę. W pojedynkę wykopał Borussię z Ligi Mistrzów. To jeden z lepszych indywidualnych występów w tym roku na całym Starym Kontynencie.

9. GERARD PIQUE (FC Barcelona) – 7/7 – 1 gol

Najlepszy zawodnik meczu z Realem Madryt, być może najpewniejszy środkowy obrońca w tym momencie na całym świecie. W sumie to niesamowite, jaką drogę przebył w tym sezonie. Mówiło się o jego otwartym konflikcie z Lucho, w najgorszym okresie tej Barcy walił babola za babolem, a dziś nawiązuje formą (jeśli nie – przebija) do najlepszego sezonu za czasów Guardioli. W tym miesiącu słabszy występ zaliczył tylko raz – w meczu towarzyskim z Holandią. Ale czym jest to stracie w porównaniu ze starciem o prymat w hiszpańskiej piłce? No właśnie.

8. OLIVIER GIROUD (Arsenal) – 7/7 – 6 goli i asysta

Takiej serii nie miał chyba odkąd trafił na Wyspy Brytyjskie. Trafia z regularnością metronomu. Cztery ligowe mecze, pięć bramek i jedna asysta. Dziś nieprzypadkowo pozował z błękitną statuetką dla najlepszego piłkarza miesiąca Premier League. Francuz strzela, a Arsenal wygrywa. Ostatni raz smak porażki w lidze poczuli już prawie dwa miesiące temu, przegrywając z Tottenhamem. Od tamtej pory były napastnik Montpellier prowadzi Kanonierów do kolejnych zwycięstw. Ciekawostka: biorąc pod uwagę rok 2015, ma lepszą średnią niż… Cristiano Ronaldo. Obaj rozegrali po piętnaście meczów, ale Francuz zdobył o bramkę więcej (11 do 10). Not bad.

7. DAVID ALABA (Bayern Monachium) – 7/7 – 3 gole i asysta

Nie ma przypadku w tym, że Real Madryt mocno o niego zabiega i nie ma też przypadku w tym, że Bayern odpowiada: zapomnijcie, nie ma mowy. 22 lata, a duży spokój, rozwaga i piłkarska inteligencja. Świetny na boku obrony i równie świetny (a może jeszcze lepszy?) w pomocy. Kiedyś usłyszeliśmy zdanie, że Bawarczycy to jedyny zespół, który może sobie pozwolić na to, by nie wystawiać go w drugiej linii. Teraz nawet Guardiola już stwierdza, że dla Alaby to najlepsze miejsce na boisku. Marzec w jego wykonaniu to asysta i dwa gole w klubie plus trzeci w kadrze. W tym sezonie w takim zestawieniu Austriaka umieszczamy prawdopodobnie po raz ostatni, bo kontuzja eliminuje go na kilka tygodni. Dla Pepa to duże zmartwienie. A jeszcze jedno – rzuty wolne. Miazga.

6. THOMAS MUELLER (Bayern Monachium) – 6/7 – 6 goli i 2 asysty

Najlepszy piłkarz Bayernu w ostatnich tygodniach. Z Hannoverem – dwa gole, z Szachtarem – dwa gole, z Werderem – gol (plus dwie asysty). Raz nie zdziałał nic nawet Mueller, kiedy Bawarczycy padli na deski przed własną publicznością w starciu z Borussią Moenchengladbach. Generalnie: mocno in plus. Zresztą, Mueller mógł się podobać nie tylko w klubie – przeciwko Gruzinom zdobył bramkę i był jednym z najlepszych graczy w kadrze Niemiec. Dziś, gdy kontuzjowani są Ribery i Robben, chyba największa odpowiedzialność w Bayernie spoczywa na jego barkach. Udowodni, czy on też jest już gotów ciągnąć ten wózek.

5. FELIPE ANDERSON (Lazio Rzym) – 4/4 – 3 gole i 2 asysty

Odkąd w grudniu Brazylijczyk rozpoczął swoje popisy na włoskich boiskach, staramy się oglądać wszystkie mecze Lazio – głównie po to, by podziwiać jego wyczyny. Anderson złapał niesamowitą formę, w każdym meczu nieustannie stwarza zagrożenie dla bramki rywali i z regularnością szwajcarskiego zegarka zalicza asysty i bramki. Facet ma wszystko – szybkość, drybling, kreatywność, strzał. Pełna wszechstronność. W marcu Lazio wygrało wszystkie mecze w Serie A, a sam Anderson popisał się trzema bramkami i asystą, kolejną asystę dołożył w meczu Pucharu Włoch z Napoli. Piłkarz Lazio jest w tym roku po prostu nie do zatrzymania i nikogo nie dziwią doniesienia o tym, że interesuje się nim Barcelona – z taką formą Brazylijczyk mógłby grać w każdym czołowym klubie Europy.

4. HARRY KANE (Tottenham Hotspur) – 6/6 – 6 goli

Hurricane to odkrycie sezonu nie tylko w Anglii, ale i całej Europie. W zeszłym miesiącu wskoczył na kolejny schodek. Zdobył pierwszego hat-tricka w historii swoich występów w Premier League oraz zadebiutował w reprezentacji. Jak? Oczywiście z golem, na dodatek chwilę po wejściu na boisko. Wcześniej w pojedynkę rozprawił się na wyjeździe z Queens Park Rangers, zdobywając dwie bramki. Atakujące perpetuum mobile. Ostatnio legendarny piłkarz QPR – Rodney Marsh – powiedział, że jego zdaniem Kane już teraz wart jest sto milionów euro i gdyby był na miejscu Florentino Pereza lub majętnego szejka z PSG czy Manchesteru City, wydałby tyle bez zastanowienia. Wiadomo – przegięcie, ale inna sprawa, że Anglik w tym sezonie zrobił już mnóstwo spektakularnych rzeczy, a wciąż nie przestaje zaskakiwać.

3. KEVIN DE BRUYNE (VfL Wolfsburg) – 8/8 – 3 gole i 5 asyst

De Bruyne znów wysoko. W styczniu był ostatnim w „dwudziestce”, ale tylko dlatego, że Bundesliga zdążyła rozegrać ledwie jedną wiosenną kolejkę. W lutym był piąty, z trzema golami i pięcioma asystami, w marcu – ten wynik powtórzył. Trzy gole jak były, tak są, liczba asyst również. Rewelacyjny Belg, najprawdopodobniej dziś piłkarz numer 1 w Bundeslidze (jeszcze pod nieobecność Robbena), wprowadził Wolfsburg do 1/4 Ligi Europy, odgrywając kluczową rolę w dwumeczu z Interem. VfL w Bundeslidze dwukrotnie się potknął i nie pomógł nawet KDB. Ale jeśli ktoś w tych spotkaniach nie zawodził, to akurat De Bruyne.

2. ZLATAN IBRAHIMOVIĆ (Paris Saint-Germain) – 6/7 – 8 goli i 3 asysty

Można mówić, że Zlatan w marcu był jednoosobową armią, hurtownikiem ze specjalizacją „bramki i kluczowe podania”, ale można też powiedzieć: Zlatan był w marcu sobą. Czyli prezentował zwyczajowy poziom, dostępny dla zaledwie kilku na całym świecie. W Ligue1 tylko się rozkręcał: Lens nakłuł raz, Bordeaux pognębił dwukrotnie, Lorient wbił trójeczkę. Mołdawia, która była czwarta w marcowej kolejności, uchroniła się przed – jak każe sądzić zlatanowa konsekwencja – nieuchronnymi czterema golami Ibrakadabry, co pewnie mołdawski futbol wpisze do księgi swych sukcesów, bo przyjąć ledwie dwa gole od Zlatana w formie to żadna ujma. Liczby wykręcił obłędne: sześć spotkań, osiem bramek, trzy asysty. Trzeba jednak też brać pod uwagę czerwoną kartkę w meczu z Chelsea. Może i nie zasłużył, ale została ona pokazana i osłabił zespół.

1. LEO MESSI (FC Barcelona) – 5/7 – 5 goli i 4 asysty

Tu nie ma co opisywać, to się po prostu ogląda. Od asysty rozstrzygającej dwumecz z Villarreal, przez siatki zakładane piłkarzom Manchesteru City, po El Clasico, które mogło być w jego wykonaniu lepsze, ale nie mamy zamiaru sądzić zwycięzców. Najlepszy piłkarz marca.

***

No i nasza generalka po trzech miesiącach. Tylko trzech piłkarzy utrzymywało tak równą formę, że docenialiśmy ich w każdym rankingu. Którzy to? Wszyscy są na podium. Wracamy w maju.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...