Reklama

Zub już w Bełchatowie, a na karuzeli coraz ciaśniej

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

25 marca 2015, 17:05 • 2 min czytania 0 komentarzy

Polscy trenerzy mają problem. W zasadzie problem podwójny. Bo jest jeszcze drugi oprócz tego, o którym od dawna wiadomo – że miejsc w Ekstraklasie ledwie szesnaście, a chętnych do godnej pracy co niemiara. Otóż jeszcze niedawno mówiło się, że nasz rynek trenerski to nieustannie kręcąca się karuzela, w której większość uczestników tylko się od czasu do czasu zamienia miejscami. Z jednego wyskoczy, to za parę miesięcy wskoczy gdzieś indziej.

Zub już w Bełchatowie, a na karuzeli coraz ciaśniej

Tylko że ostatnio jakoś słabo to działa.

GKS Bełchatów, zgodnie z tym, co pisaliśmy przed dwoma dniami, zatrudnił dziś Marka Zuba i jak dla nas – nie oznacza to wcale, że odgrzebał dawno zapomnianego trenera. Wręcz odwrotnie – sięga po nowe nazwisko. Nowe w tym sensie, że w ostatnich latach na polskim rynku zupełnie nieweryfikowane. I chyba możemy już mówić o pewnej tendencji. Siedem z szesnastu klubów Ekstraklasy dokonując poprzedniej zmiany szkoleniowca sięgnęło po nazwisko totalnie spoza kręgu.

GKS Bełchatów – Marek Zub
Legia Warszawa – Henning Berg
Cracovia – Robert Podoliński
Górnik Zabrze – Robert Warzycha
Lechia Gdańsk – Jerzy Brzęczek
Piast Gliwice – Radoslav Latal
Śląsk Wrocław – Tadeusz Pawłowski

Polacy z niższych lig, Polacy z zagranicy albo w ogóle obcokrajowcy…

Reklama

A przecież tylko w bieżącym sezonie byli jeszcze Jorge Paixao, Perez Garcia, Quim Machado. Korona wcześniej miała Hiszpana Pachetę, Jan Kocian to też wynalazek stosunkowo świeży. Mówiąc krótko, dziś w Ekstrakalsie średnio co druga zmiana trenera to ruch w kierunku zupełnej nowości. Skamieniały układ ludzi z tzw. wyrobionym nazwiskiem już dawno nie działa i nie kręci klubowych prezesów.

Zub jako jedyny w towarzystwie wymienionych powyżej w Ekstraklasie pracował, ale kiedy to było? Siedem lat temu, w dodatku był to raczej średnio udany epizod. Z perspektywy czasu może jednak powiedzieć, że wyjazd na Litwę był w jego przypadku strzałem w dziesiątkę. Mógł zostać przy reprezentacji Polski jako asystent, ale ruszył naprzód, sprawdził się w samodzielnej pracy, został trenerem roku, sięgnął po dwa mistrzostwa, trzy puchary, jeden superpuchar.

Sam zbudował sobie CV w jakimś sensie od nowa.

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...