Reklama

Gra o stołek. Kocian kontra Kiereś.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 marca 2015, 15:54 • 4 min czytania 0 komentarzy

Zaczniemy jak na amerykańskich filmach: mamy dla was dwie wiadomości – dobrą i złą, którą chcecie usłyszeć najpierw? Dobra, zaczniemy od tej dobrej. Zapowiada się bardzo smakowita kolejka Ekstraklasy. Lech gra z Legią. Odbędą się derby Krakowa. Jest jeszcze spotkanie Zawiszy z Ruchem, które też nas lekko grzeje. To teraz ta zła: żadne z tych spotkań nie odbędzie się dzisiaj.

Gra o stołek. Kocian kontra Kiereś.

Piątkowe emocje sponsorują trzy drużyny z problemami i jedna, w której nastroje są: a) całkiem niezłe, b) bojowe. W Szczecinie Pogoń podejmie GKS Bełchatów, a do Łęcznej przyjedzie Śląsk Wrocław. Czego macie się spodziewać? Na co (lub na kogo) zwrócić szczególną uwagę? Śpieszymy z odpowiedziami.

Który trener poleci ze stołka?

Sezon na zwolnienia już prawie w pełni, o czym przekonał się przed chwilą Angel Perez Garcia, a – umówmy się – zarówno Kamil Kiereś, jak i Jan Kocian, nie mają ostatnio najwyższych notowań. Wystarczy spojrzeć na tabelę uwzględniającą tylko wiosenne mecze.

Reklama

A obie drużyny miały przecież ambicje, by zmieścić się w grupie mistrzowskiej – GKS ze względu na świetny początek sezonu, Pogoń ze względu na potencjał, który drużyna niewątpliwie ma. W dalszym ciągu oba zespoły mają na to szanse, ale na pewno nie z taką grą. Na dziś chyba bardziej chybocze się stołek, na którym siedzi Jan Kocian. Być może walizka jest już spakowana. Zwycięstwo może przedłużyć pobyt Słowaka w Szczecinie. Może, ale nie musi.

Czy Wacławczyk znów będzie miało prawo być wkurzony na kolegów?

Trener Kiereś już chyba definitywnie porzucił pomysł grania dwoma napastnikami, więc na boisku zrobiło się miejsce dla Kamila Wacławczyka. To taki typ piłkarza, na którego przyjemnie się patrzy. Asysta przy bramce Piecha z Wisłą Kraków – palce lizać. W tym miejscu powinniśmy dalej wymieniać jego dobre zagrania, które zakończyły się golem, ale jego koledzy z drużyny nie potrafili zamienić tego dobrodziejstwa w postaci idealnych zagrań na bramki. Piech zmarnował setkę z Lechią. Z Ruchem Baranowski trzepnął piłką w poprzeczkę, a Małkowski strzelił tak, jakby zamknęli wszystkie restauracje w promieniu 100 kilometrów i nie jadłby od kilku dni.

Panowie, dajcie się chłopakowi wypromować.

Czy Kocian znajdzie miejsce dla Zwolińskiego?

Analiza składów Pogoni Szczecin na poszczególne mecze to dość frapujące zadanie. Po pierwsze, skrzydłowi. Ci, których brak. Kamess i Danielak nie okazali się być wzmocnieniami, Frączczakowi chyba szkodzą częste zmiany pozycji. Na bok przesunięty został Janota, który, jak wiemy, nie jest demonem szybkości, lepiej (?) czuje w dreptaninie w środku pola. Po drugie, Łukasz Zwoliński, dla którego zaczęło brakować miejsca w składzie. 14 minut w dwóch ostatnich meczach. Może i do Robaka mu jeszcze trochę brakuje, ale to przecież dobry piłkarz. Dość wyraźnie widać, że Kocian ma problemy z poukładaniem tych klocków. Miota się, zmienia piłkarzom pozycje, w sparingach opiera drużynę na konkretnych zawodnikach, a później przewraca to wszystko do góry nogami.

Reklama

Gdzie podział się ten Janek z Chorzowa, który zmiany robił raz na ruski rok?

qfT6uJL

Czy warto rozważyć kupno Cernycha w Ustaw Ligę?

Oczywiście, że warto. Tydzień temu, w meczu z Jagiellonią, Litwin udowodnił, że jego dziewięć bramek jesienią to nie jest przypadek. Był aktywny, dochodził do sytuacji, generalnie duet Madera-Tarasovs miał z nim bardzo dużo roboty. A że nic po strzałach Cernycha nie wpadło, to zasługa Bartłomieja Drągowskiego. A jak wiadomo, Wrąbel to nie Drągowski.

Mamy czutkę, że dziś napastnik Górnika Łęczna złamie granicę 10 goli w sezonie. Będą punkty.

Z kim piątkę przybije Patrik Mraz?

Jeszcze 2.5 roku temu Słowak był piłkarzem Śląska Wrocław. Wyleciał z wiadomych względów, ale my nie o tym. Zgadnijcie, z iloma obecnymi piłkarza Śląska Mraz dzielił wtedy szatnię (nie odpalajcie 90minut)?

Odpowiedź brzmi: z dwoma. Z Ostrowskim i z Pawelcem. W sumie nie ma to większego związku z dzisiejszym meczem, ale to dosć niesamowite, jak szybko zmieniła się ta drużyna. Ot, ciekawostka.

Czy w Łęcznej dojdzie do szamotaniny?

Dziś w Przeglądzie Sportowym przeczytaliśmy, że piłkarze Ślaska kończą z grzecznościami. Cała liga kopała ich po nogach, a oni starali się tylko grać w piłkę. „Wrocławianie często zbierali dobre oceny za to, że długo potrafią utrzymywać się przy piłce, aż w końcu rywale znaleźli receptę na ich sposób gry. Zaczęli bić i kopać. Wrocławianie rzadko oddawali, ale teraz ma się to zmienić”.

Biedaczki. Tak się składa, że pod ręką mamy statystyki z rundy jesiennej (raport InStata).

Nie jest tak źle. Ślask potrafi oddać. A i dzisiejszy przeciwnik fauluje średnio rzadziej od podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego. Skąd te nerwy?

xlOUZL6

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...