Reklama

Skorupski nie zawiódł, ale nie zdołał uratować Romy

redakcja

Autor:redakcja

13 marca 2015, 00:13 • 2 min czytania 0 komentarzy

Fiorentina kontra Roma. Mecz z gatunku tych, które raczej nie przyprawiają nas o ciarki i przyspieszony oddech. Ot, taki standard Serie A, zbiegiem okoliczności tym razem rozgrywany w Lidze Europy. Ligę włoską oglądamy co tydzień, więc raczej byśmy się nie skusili, by go odpalić, gdyby nie to, że miał w nim wystąpić Łukasz Skorupski. Jego w Serie A akurat zbyt często nie widujemy, więc pełni nadziei na dobry występ Polaka zasiedliśmy przed telewizorami.

Skorupski nie zawiódł, ale nie zdołał uratować Romy

Jak sobie poradził? No cóż, dał radę – tylko tyle i aż tyle. Skorupski nie miał w tym meczu zbyt wielu okazji do tego, by popisać się swoim kunsztem. Tak naprawdę przetestowany został tylko dwukrotnie. Za pierwszym razem najmniejszych szans na obronę nie dał mu Josip Iličić, który z niewielkiej odległości potężnie uderzył w samo okienko bramki Polaka. Gdyby Skorupski wyjął ten strzał, byłaby to parada roku – w żadnym wypadku bramka Słoweńca nie obciąża jego konta. Potem przez dłuższy czas bramkarz Romy był bezrobotny, aż w końcu mocnym uderzeniem z dystansu przetestował go Milan Badelj – tym razem Skorupski nie dał się zaskoczyć i sparował piłkę na rzut rożny.

I jeśli chodzi o okazje do wykazania się między słupkami, to byłoby na tyle. Poza tym Łukasz zaliczył kilka pewnych wyjść do wrzutek, pod tym względem co do jego gry nie mamy najmniejszych zastrzeżeń. Gorzej za to wygląda kwestia gry nogami, za co Skorupski jest już od jakiegoś czasu krytykowany. Dzisiaj nie przytrafiła mu się żadna poważna wpadka, jednak wznawianie gry nie szło mu zbyt dobrze – dość powiedzieć, że od pewnego momentu starał się unikać dalekich wybić i zazwyczaj podawał do boku. Celność podań Polaka w tym meczu wyniosła 40%, co jest raczej kiepskim wynikiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że te udane były w większości najprostszymi, jakie tylko mogą być. Zresztą, zobaczcie sami:

Image and video hosting by TinyPic

Co do samego meczu – szału nie było. Roma po raz kolejny raziła nieudolnością w konstruowaniu akcji, a Fiorentina od strzelenia bramki ograniczała się przede wszystkim do tego, by bramki nie stracić. Był to typowy mecz na remis – jednej drużynie atakowanie nie wychodziło, a druga bała się zaatakować. Zresztą, takiego obrotu sprawy można się było spodziewać – Roma od dłuższego czasu jest znana z tego, że najlepiej wychodzi jej remisowanie.

Reklama

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...