Reklama

Niepowtarzalny, wielki, najlepszy. 24 lata od debiutu Ryana Giggsa

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2015, 10:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

2 marca 1991, Manchester United gra z Evertonem. W 35. minucie za Denisa Irvina wchodzi 17-letni, nikomu nie znany chłopak z akademii, który później miał stać się jednym z największych graczy nie tylko Czerwonych Diabłów, ale futbolu brytyjskiego i całego futbolu w ogóle. Tym chłopaczkiem był Ryan Giggs. To już dwadzieścia cztery lata temu.

Niepowtarzalny, wielki, najlepszy. 24 lata od debiutu Ryana Giggsa

Urodził się w Cardiff, ale w 1980 roku wraz z rodzicami przeniósł się w okolice Manchesteru. Co ciekawe, karierę zaczynał w… Manchesterze City, gdzie trafił w 1985 roku. Do United przeniósł się dwa lata później. To właśnie przeciwko The Citizens zdobył pierwszą bramkę w zawodowej karierze. Miało to miejsce 4 maja tego samego roku, a jego gol był tym zwycięskim. W sumie sezon 1990/91 – swój pierwszy profesjonalny – zakończył zaledwie z tymi dwoma występami.

Podstawowym ogniwem zespołu stał się dopiero w roku kolejnym, kiedy pomógł zdobyć drugie miejsce w lidze. Na przestrzeni lat stał się piłkarzem wyjątkowym. Jednym z nielicznych, którzy pozostali wierni jednemu klubowi przez całą karierę. Dziś to właściwie gatunek wymierający, a on na dodatek z piłką przy nodze wytrzymał do 41. roku życia. Został legendą. Prawdziwą i wyjątkową. Piłkarzem wszech czasów Manchesteru United.

W tekście po zakończeniu przez niego kariery, pisaliśmy:

Reklama

Czy Giggs wobec tego faktycznie jest najlepszym piłkarzem w historii Premier League? Czy może faktycznie lepsi byli Cantona, albo Shearer? Cóż, w latach 1993-1996 pewnie lepszy był Cantona, w sezonie 1994/95 z pewnością górował snajper z Blackburn. Gdy jednak wybieramy najlepszego zawodnika ostatnich dwóch, a może i ostatnich trzech dekad, oceniajmy dyspozycję na przestrzeni całego ćwierćwiecza. A Giggs jechał jak równy z równym z gwiazdami urodzonymi w latach pięćdziesiątych, jak i tymi, którzy urodzili się już po upadku ZSRR. Znalazł się w „jedenastce sezonu” w 1993 roku, wyczyn ten powtórzył pięciokrotnie, ostatni raz cztery lata temu. Przez dwadzieścia cztery lata udowadniał, że talent, którego eksplozja we wczesnych latach dziewięćdziesiątych przyniosła mu grono oddanych fanek, musi być poparty benedyktyńską pracą, która zaowocowała gronem dojrzałych wielbicieli jego gry dokładnie dwie dekady później. 

>>> CAŁY TEKST TUTAJ <<<

Nie wiemy jak dla was, ale dla nas Giggs będzie jednym z tych (może jedynym?) niedoścignionym.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...