Reklama

„Fundusz transferowy” nie tylko dla Legii. Teraz kolej na Lecha?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

09 lutego 2015, 12:32 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jakiś czas temu, mniej więcej dwa tygodnie, pojawiła się informacja, że Legia wykona kolejny krok w celu odstawienia reszty ligowej stawki, przynajmniej pod względem organizacyjnym. Kilkunastoosobowa grupa inwestorów wyłoży niemałe pieniądze na transfery. Później wytłumaczylismy wam, na czym dokładniej polegać będzie ten układ (tekst znajdziecie w tym miejscu). Temat zamknięty? Nie, nic z tych rzeczy. Teraz przyszedł czas, by poznać trochę więcej szczegółów, bo inicjatywa – jak zapewniają osoby za nią odpowiedzialne – jest dość wyjątkowa. I to nie tylko w skali polskiej.  

„Fundusz transferowy” nie tylko dla Legii. Teraz kolej na Lecha?

Najważniejsza sprawa – oferta Funduszu Skarbiec-FOOTBALL FIZAN nie jest skierowana tylko do Legii Warszawa. – Warszawska drużyna to nasza pierwsza subskrypcja. Wybraliśmy ten klub z wiadomych względów. To w tym momencie najlepsza polska drużyna i ma największy potencjał rozwojowy – mówi Marek Rybiec, prezes zarządu Skarbiec TFI.

Nie oznacza to jednak, że oferta skierowana jest do wszystkich. Firma, która je proponuje, ma precyzyjnie określone kryteria selekcji.

Oto cztery najważniejsze:

– pewna gwarancja spłaty pożyczek

Reklama

– długofalowa i sprofesjonalizowana polityka transferowa (opierująca się na sieci skautingu, masowe testowanie i „zakupy okazyjne” raczej nie wchodzą w grę)

– pełna transparentność w zakresie transferów (szemrane interesy odpadają)

– potencjał do wzrostu wartości zawodników (historia transakcji, udział w europejskich pucharach itd.)

Powiedzmy sobie szczerze – w praktyce dość mocno ograniczają one pole manewru do kilku czołowych klubów. Naturalnym skojarzeniem wydaje się natomiast kandydatura Lecha Poznań. Co dalej? No tu, znając realia, zaczynają się schody.

Jak już wspominaliśmy, ani firma Skarbiec, ani członkowie funduszu, nie mają wpływu na kształt polityki transferowej. – Naszą rolą będzie odpowiedni wybór klubów, z którymi zostanie podjęta współpraca oraz ustalenie i późniejsze monitorowanie ustalonych warunków finasowania. Cała reszta pozostaje w gestii klubów – mówi Rybiec. Taki był zresztą jeden głównych zarzutów FIFA pod adresem TPO – osoby trzecie wymuszały na klubach rozwiązania, które nie były najkorzystniejsze ze sportowego punktu widzenia. Polscy pomysłodawcy omijają to zjawisko szerokim łukiem. To przede wszystkim kluby decydują, czy użyć dostępnych środków, czy kupować za swoje. W ich gestii leży także kwestia tego, kiedy i kogo kupować i – co najważniejsze – kiedy i kogo sprzedawać.

Oczywiście Fundusz jest zabezpieczony odpowiednimi zapisami w umowie. Zakładają one m.in., że niedopuszczalna jest sytuacja, w której klub z własnych środków finansuje transfery najbardziej perspektywicznych graczy, na których w przyszłości będzie można sporo zarobić, a transakcje obarczone większym ryzykiem są opłacane z kasy inwestorów. Obie strony umowy powinny w ostatecznym rozrachunku wyjść na plus.

Reklama

W gronie inwestorów znaleźli się nie tylko kibice, którzy z sympatii dla klubu postanowili wesprzeć go bardzo niskoprocentową pożyczką. – Obok tego typu podmiotów jest też grupa biznesmenów, którzy widzą w tym po prostu dobry interes. 6 milionów złotych dla Legii (łącznie) to w ich oczach dobrze ulokowane pieniądze – zapewniają pomysłodawcy. Choć jest to projekt poniekąd pionierski, ryzyko straty nie jest wysokie. Potencjalny zysk wręcz przeciwnie.

Jak zapewne wiecie, FIFA rozpoczęła krucjatę przeciwko TPO. Czym różni się od tego rozwiązanie polskie? Czy kluby muszą się obawiać się, że federacja weźmie pod lupę także je? Tego wykluczyć oczywiście nie można. Projekt ma długą fazę realizacji (trwać będzie conajmniej do 2020 roku), a przepisy ciągle ewoluują. Jednak biorąc pod uwagę te obowiązujące dziś, nie ma sprzeczności. Potwierdziły to ekspertyzy prawne. Klub jest suwerenny w swoich decyzjach, a ewentualne zyski Funduszu nie wynikają z transakcji dotyczących konkretnych piłkarzy, a całej polityki transferowej klubu. – Czy obawiamy się kolejnych kroków ze strony FIFA? Nie, jako firma funkcjonujemy – również w innych segmentach rynku –  w ściśle określonym otoczeniu prawnym. Poza tym, w przypadku wystąpienia nieprzewidzianych okoliczności, zawsze istnieje możliwość renegocjacji umowy z klubami – zapewnia Rybiec.

Docelowo, wizja jest bardzo optymistyczna. Nie tylko dla klubu, który zdecyduje się na współpracę, ale również dla całej ligi. Chodzi o rozruszanie rodzimego rynku transferowego, który w porównaniu z Zachodem wygląda dramatycznie. Co do tej pory ograniczyło polskie kluby? Pusta kasa. Teraz rodzi się szansa, by je pozyskać. Trzeba tylko spełnić kilka niezbyt wygórowanych kryteriów. Wszystkim powinno wyjść to na dobre.

Mateusz Rokuszewski

Fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
1
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...