Właśnie domykana jest trójstronna transakcja, na linii Legia Warszawa – GKS Bełchatów – Lechia Gdańsk. To chyba najbardziej skomplikowany deal, jaki wymyślono w ostatnich latach. Najprościej rzecz ujmując…
– Arkadiusz Malarz zostaje wykupiony przez Legię Warszawa z GKS Bełchatów
– Dariusz Trela zostaje wypożyczony z Lechii Gdańsk do GKS-u Bełchatów
– Łukasz Budziłek zostaje wykupiony przez Lechię z Legii Warszawa
Jeśli się nad tym dobrze zastanowić, to mamy do czynienia z troszkę nielogicznymi ruchami. Otóż…
– Jedyny bramkarz, który do tej pory bronił (Malarz) idzie na ławkę
– Dwaj bramkarze, którzy nie bronili, idą po to, by powalczyć o miejsce w składzie.
Oczywiście ani Trela, ani Budziłek nie mogą być pewni miejsca w nowych barwach. Ten pierwszy będzie musiał wygrać trudną rywalizację z Zubasem, a ten drugi – z Bąkiem. W początkowej fazie nie będą faworytami. Najbardziej można byłoby się dziwić Malarzowi, ale oczywiście zdziwienie przechodzi, gdy pomyślimy o zdecydowanej podwyżce, jaką dostanie ten bramkarz. Na stare lata postanowił jeszcze trochę odłożyć – proste.
Pytanie, po co Malarz Legii? Oczywiście, rozgrywał bardzo dobry sezon, ale mimo wszystko transfer bramkarza, który w czerwcu skończy 35 lat i kosztował około pół miliona złotych może dziwić. Zwłaszcza, że definitywnie oddany jest Budziłek, znacznie młodszy. Najwyraźniej uznano jednak, że Budziłek nie naciska na Kuciaka w taki sposób, by ten utrzymywał najwyższą formę. Tym samym można uznać, że Budziłek to kolejny w ostatnich latach bramkarz, który dla Legii okazał się niewypałem.
Fot. FotoPyK