Reklama

Korupcyjne akcenty 2014 roku. Dominik Panek wybiera z nami galerię hańby

redakcja

Autor:redakcja

03 stycznia 2015, 12:18 • 11 min czytania 0 komentarzy

Korupcja. Temat-rzeka. Z jednej strony – wydaje się, że mamy to już raczej za sobą, że przynajmniej Ekstraklasa jest obecnie zupełnie czysta. Z drugiej – nawet jeśli aktualnie nie kupuje się już meczów i nie korumpuje sędziów, wciąż rośnie liczba podejrzanych, oskarżonych, a wreszcie i skazanych za udział w haniebnej procedurze ustawiania wyników spotkań w polskich ligach. Cieszyć się, że w 2014 gra prawdopodobnie była uczciwa, czy może załamywać ręce, bo wrocławska prokuratura wciąż pracuje na pełnych obrotach poszerzając krąg osób oskarżonych o kupowanie i sprzedawanie meczów?

Korupcyjne akcenty 2014 roku. Dominik Panek wybiera z nami galerię hańby

Postanowiliśmy ugryźć temat inaczej. Razem z niezmordowanym Dominikiem Pankiem, założycielem bloga pilkarskamafia.blogspot.com, prawdziwej korupcyjnej encyklopedii, zebraliśmy jedenaście incydentów związanych z korupcją, które w tym roku pokazały, że to nadal otwarta księga. I niestety – wciąż bardzo gorący temat.

*

Książka Janusza Wójcika i traktowanie trenera jako autorytet

Bez dwóch zdań to bodaj największy… zawód? Skandal? Ciężko nawet nazwać wydarzenia z końcówki roku, gdy książka Janusza Wójcika trafiła do sprzedaży. Rozdział o ustawianiu spotkań – nieszczególnie powiązany z rzeczywistością. Towarzysząca pozycji promocja – dość niesmaczna. Wspomnijmy chociażby występ w Orange Sport. Towarzysząca wydaniu atmosfera „powrotu Wójta” – bez komentarza. – Najbardziej rzucają się w oczy te próby wybielania, które w zestawieniu z jego wyjaśnieniami w prokuraturze, z przyznaniem się do zarzutów i poddaniem odpowiedzialności karnej, wskazują na to, że nie jest to osoba wiarygodna – ocenia Dominik Panek, twórca bloga „Piłkarska Mafia”, na co dzień dziennikarz portalu polskieradio.pl. – Jego wyjaśnienia nie pozostawiają wątpliwości, że do tych zdarzeń doszło. Druga kwestia to próby obciążenia odpowiedzialnością za korupcję innych – jeśli faktycznie posiada jakąś wiedzę, której nie ujawnił w prokuraturze to powinien bezzwłocznie o tym poinformować organy ścigania. W tej chwili wygląda to zaś wyłącznie jak straszenie, bez jakichkolwiek konkretów. No i trzecia sprawa – ta książka jest napisana obrzydliwym językiem, słownictwo, które zostało w niej użyte jest dla mnie nie do przyjęcia i uważam, że zwyczajnie szkoda na nią czasu.

Reklama

A skoro już przy Wójciku jesteśmy – miał też swój moment chwały podczas komentowania zachowania Celtiku w „Bereszyński-Gate”. Wówczas popularny „Wójt” stwierdził, że zachowanie Szkotów jest „szmaciarskie”, a oni sami są „niehonorowi”. – Słownictwo, którym posługuje się Wójcik to oczywiście żadna nowość i może właśnie ta barwność jego wypowiedzi kusi dziennikarzy, by wciąż prosić go o komentarze. Problemem nie jest zresztą według mnie to, co mówi Wójcik – bardziej to, że ktokolwiek wciąż go zaprasza, wciąż traktuje jako autorytet, którego opinia ma znaczenie. Oczywiście w sprawie honoru możemy uznać, że nie powinien się wypowiadać, podobnie jak w sprawie Piecha sprzed kilku dni, gdy również zabrał głos, ale jeszcze raz – on może mówić, co tylko chce. Pytanie, czy warto to nagłaśniać – komentuje dla nas Panek.

*

Dariusz Wdowczyk ma pretensje do sędziów

Tu mamy do czynienia z dość zabawną recydywą. Dariusz Wdowczyk po raz pierwszy nadział się na swoją przeszłość ponad rok temu, jeszcze w 2013, gdy na konferencji po jednym z listopadowych meczów wysmętniał się na temat fatalnego sędziowania. Jeden z dziennikarzy zgasił go wówczas w sposób, przed którym nawet my chylimy głowy – czemu nie krytykował pan arbitrów na przykład po meczu w 2004 roku, w którym rezerwy Wisły przegrały 0:1 z Koroną, po golu z karnego w ostatniej minucie? Tak, to był jeden z tych meczów, które zaowocowały późniejszym wyrokiem. Wdowczyk już miesiąc później pokazał, że ta lekcja pokory niczego go nie nauczyła – w grudniu stwierdził rzeczowo, że sędziowie jego meczu z Legią to „pajace”. Dlaczego umieszczamy go również w tym roku? W maju bowiem trener uderzył raz jeszcze, pokrzyczał na arbitrów i otrzymał dwa mecze zawieszenia. Imponujący upór…

– Naturalnie nikt nie może zakazać Dariuszowi Wdowczykowi wypowiadania jakichkolwiek sądów, jednak jako inteligentny człowiek raczej powinien dostrzegać, że w jego sytuacji krytyka sędziów niekoniecznie jest na miejscu – przypomina Panek. Los zresztą dość szybko się zemścił. Butny trener ma dziś sporo czasu na przemyślenie swoich wypowiedzi. Prawdopodobnie jego odpoczynek od konferencji prasowych jeszcze trochę potrwa.

*

Reklama

Brak konsekwencji PZPN-u w kwestii kar. Komisja Dyscyplinarna łagodna dla Bełchatowa?

Pięćset tysięcy złotych za trzydzieści jeden ustawionych spotkań. Dużo? Mało? W sam raz? Taką właśnie karę otrzymał w tym roku GKS Bełchatów rozpoczynając zresztą na nowo dyskusję na temat kar od Komisji Dyscyplinarnej PZPN-u dla klubów i zawodników zamieszanych w korupcję. Zwolennicy łagodnych kar argumentują, że sezony 2003/04 i 2004/05 to kompletnie inni ludzie, inni działacze, inni piłkarze i inni trenerzy, niż ta ekipa, która miałaby ponieść dziś prawdziwą karę, choćby karnej degradacji. Krytycy pobłażania ripostują – na korupcji wzbogacili się jedynie ówcześni działacze i piłkarze, czy również sam klub? Do całej debaty sporo pikanterii dodaje fakt, że przecież to nie pierwszy klub, któremu udowodniono brudne interesy, a co za tym idzie – możemy porównać karę dla GKS-u choćby z zasądzoną przez KD (później uchyloną przez Najwyższą Komisję Odwoławczą) degradacją dla Unii Janikowo sprzed trzech lat.

– Nie jestem zawiedziony karą dla Bełchatowa, jestem zawiedziony brakiem konsekwencji i określenia jasnego klucza kar dla klubów zamieszanych w korupcję. I to nawet nie jest wina PZPN-u, ale samej Komisji Dyscyplinarnej, która składa się przecież z prawników – przyznaje Dominik Panek, który bezpośrednio po ogłoszeniu decyzji Komisji dopytywał przedstawicieli PZPN-u o powody zasądzenia właśnie takiej, dość łagodnej kary. – Szkoda, że ta rozmowa na Twitterze urwała się po przywołaniu przeze mnie przykładu Unii Janikowo, bo dysproporcja między tą i wcześniejszymi karami jest naprawdę spora. Na pewno degradacja byłaby zbyt ostrym posunięciem, ale dlaczego nie użyto środka w postaci minusowych punktów do tej pory nie wiem. Zresztą, wystarczy porównać – za 500 tysięcy złotych próbowano ustawić jeden z meczów w tamtym okresie. Teraz tyle wynosi grzywna za trzydzieści jeden ustawionych spotkań. A możemy jeszcze zestawić to dodatkowo z zarobkami zawodników w obecnym GKS-ie czy budżetem tego klubu. Zgadzam się jednak też z przeciwnikami surowych kar, że czas oczekiwania na decyzję sądu i następnie decyzję Komisji Dyscyplinarnej jest zbyt długi.

*

Wolne tempo procesowe

Widać to doskonale na przykładzie GKS-u Bełchatów, a nawet w reakcjach samych kibiców na kolejne doniesienia dotyczące afery korupcyjnej. Dziś młodsi kibice nie pamiętają już zawodników, którzy nagle pojawiają się w kontekście kar za korupcję, a próba ukarania niektórych klubów mogłaby się zakończyć fiaskiem z uwagi na… wcześniejsze bankructwo tychże. Próba ukarania ŁKS-u, reaktywowanego w IV lidze przy udziale kibiców, byłaby dość kuriozalna, a przecież wciąż dochodzą nowe wyjaśnienia i nowe wątki w kontekście łódzkiego klubu. Skąd wynika ta opieszałość, która zdecydowanie studzi atmosferę wokół piłkarskich oszustw sprzed lat?

– Śledztwo jest przerażająco długie i trudno sobie wytłumaczyć, czemu to trwa aż tyle lat. Możemy tłumaczyć, że początkowo każdy przesłuchiwany wnosił do sprawy nowe nazwiska, nowe osoby, które również musiały zostać przesłuchane, ale mam wrażenie, że gdyby podobne śledztwo prowadzono w jednej z zagranicznych prokuratur przebiegałoby zupełnie inaczej – przekonuje najlepiej poinformowany w kwestii afery korupcyjnej dziennikarz. – Obecnie całą sprawą zajmuje się tylko dwóch prokuratorów, dodatkowo łącząc obowiązki dotyczące afery korupcyjnej z innymi poważnymi śledztwami dotyczącymi przestępczości zorganizowanej. Do tego jeszcze procesy sądowe, na które momentami trzeba czekać nawet rok, albo i dwa. Uzasadnienia wyroków też są gotowe dopiero po kilku miesiącach: w sprawie Korony Kielce sędzia pisał uzasadnienie przez osiem miesięcy. Potem jeszcze dochodzi odwołanie od wyroku i całość znów się wydłuża. Sprawa korupcji w Kielcach trafiła do sądu ponad pięć lat temu, a prawomocnego, ostatecznego wyroku nadal nie ma!

O zakończenie śledztwa apeluje między innymi PZPN, który – co widać we wspomnianej karze dla Bełchatowa – też chciałby jak najszybciej zamknąć definitywnie temat całej afery. Na ten moment jednak – w 2015 z pewnością wchodzimy z bagażem w postaci wciąż ciągnącego się smrodu wydarzeń sprzed dekady.

*

Enklawa Podbeskidzie. Wyrzucony, a potem wybrany kapitanem

Jeden z namacalnych dowodów dynamiki piłki nożnej oraz słabej pamięci całego środowiska. Dariusz Kołodziej, swego czasu Dariusz K. Pamiętacie jeszcze Podbeskidzie z 2012 roku? W marcu, gdy okazało się, że ich zawodnik ustawiał mecze nie tylko w Hutniku, ale i w barwach „Górali”, działacze postanowili się go pozbyć. Pomocnika bez większego żalu wyrzucono z klubu. Minęły niecałe trzy lata i… Dariusz Kołodziej pod nieobecność Marka Sokołowskiego stał się kapitanem zespołu. Tak. W Podbeskidziu. Schizofrenia? A przecież warto pamiętać, że w Podbeskidziu Kołodziej jest częścią całkiem sporej kolonii, która ma za sobą wizyty we Wrocławiu.

– Jedna sprawa to zatrudnianie osób zamieszanych w aferę korupcyjną, którego na pewno nikt nie może zabronić. Druga sprawa to kwestia mianowania kapitanem i wzorcem zawodnika, który niecałe trzy lata wcześniej został wyrzucony z klubu. Przecież to jest absolutnie irracjonalne działanie – ocenia Panek. – Zresztą, to nie jest żadna nowość, bo działo się tak już wcześniej choćby w Koronie Kielce, ale nadal nie przestaje mnie to zadziwiać. Tak jak i reakcja kibiców na tego typu wydarzenia.

*

Możliwe, że kupowali mecze, dziś wygrali wybory

Andrzej Brzeziński, burmistrz Janikowa oraz Damian Bartyla, prezydent Bytomia. Co łączy obu panów? Wrocław. Obaj pojawiali się w kontekście afery korupcyjnej, obaj uzyskali w tegorocznych wyborach reelekcję w swoich miastach.

– Mam wrażenie, że mieszkańcy Bytomia nawet nie wiedzieli, że przeciwko ich prezydentowi toczy się postępowanie we wrocławskiej prokuraturze. Po pierwsze to dość stara sprawa, po drugie zaś – dopóki nie ma wyroku, musimy pamiętać o domniemaniu niewinności – podkreśla Dominik Panek. Możemy jednak zestawić obu polityków z kandydatem na prezydenta Olsztyna, za którym ciągną się zarzuty dotyczące molestowania. Ta sprawa – choć również nierozstrzygnięta – była głośna w całej Polsce. O Janikowie i Bytomiu nie mówiło się nic.

*

Marcin Wróbel wciąż bez wyroku

Kolejny przykład bardzo specyficznej pracy rodzimych sądów w kwestii piłkarskiej korupcji. Marcin Wróbel, sędzia piłkarski, który od 2008 roku prowadzi swoją walkę. Sześć lat temu pisaliśmy:

W poniedziałek Marcin Wróbel – pierwszoligowy sędzia piłkarski – zobowiązał się do wpłaty do kasy PZPN lub Ekstraklasy 300 tysięcy euro i dodatkowo miliona złotych na wskazany przez te organizacje cel, jeżeli sąd skaże go w związku z aferą korupcyjną.

Mamy rok 2014. W międzyczasie sędzia prowadzący sprawę Wróbla… zmarł, a według prawa to wymusza rozpoczęcie całego procesu od nowa. Efekt? Aktywny na Twitterze były sędzia piłkarski jeszcze poczeka na sprawiedliwy wyrok. Pech? Na pewno, ale i dowód na to, jak tragicznie wolny jest nasz wymiar sprawiedliwości.

*

Hermes w szkole trenerów PZPN

I kolejne pytania – jak rozliczyć się z korupcją? Jak umożliwić osobom, które trudniły się tym procederem powrót do świata futbolu, by nie czuć niesmaku? I czy na pewno wybaczyć wszystko? Czy na pewno zapomnieć? Czy na pewno uznać, że Hermes, postać dla całej afery niemal symboliczna, powinien mieć szansę stać się licencjonowanym trenerem, może nawet przyszłym wychowawcą młodych zawodników?

– To na pewno spory problem, przede wszystkim dla PZPN-u – czy wprowadzać jakiekolwiek ograniczenia w ich szkole trenerów, czy uznać, że odcierpienie kary dyscyplinarnej zamyka temat? Ja się z tym trochę pogodziłem, kiedyś uważałem, że żadna z osób skazanych przez sąd prawomocnym wyrokiem nie powinna w jakikolwiek sposób wracać do futbolu, teraz widzę, że to niemożliwe. Pozostaje jednak pytanie o rolę, jaką ma odgrywać ktoś z przeszłością korupcyjną – zaznacza Panek zapytany o Hermesa w szkole trenerów PZPN. – Osobiście nie zaprowadziłbym swojego dziecka do trenera, który był skazany za korupcję, to jest dla mnie absolutnie niewyobrażalne. Inna sprawa, że tu ciężko o dobre rozwiązania – by wspomnieć choćby o Arkadiuszu Bilskim, który zaczął właśnie pracę w Koronie Kielce. On również został skazany za ustawianie meczów, ale bardzo pomógł w śledztwie poprzez obszerne wyjaśnienia i ujawnienie wszystkich wątków dotyczących korupcji w tym klubie. W porównaniu z Hermesem, który uparcie twierdził, że nie miał z tym procederem nic wspólnego i do końca szedł w zaparte – to zupełnie inne postawy. I pytanie, czy traktować ich tak samo.

A przecież problemem nie jest tylko Hermes w szkole trenerów, czy Arkadiusz Bilski w Koronie Kielce, ale i Mariusz Łaski w Olimpii Grudziądz, czy Janusz Bodzioch w GKS-ie Katowice. A przykładów będzie z czasem coraz więcej…

*

Łukasz Piszczek kapitanem reprezentacji Polski

Na koniec zostawiliśmy temat, który wywołuje najwięcej emocji. Łukasz Piszczek z opaską kapitana reprezentacji Polski.

– Do tej pory mam radykalne zdanie na ten temat. Osoby, które zostały prawomocnie skazane w procesie dotyczącym ustawiania meczów po prostu nie powinny zakładać biało-czerwonej koszulki i reprezentować naszego kraju – przekonuje Panek. – Nie zmienię zdania, nie ma dla mnie znaczenia klasa sportowa, interesuje mnie wyłącznie to, że oszukiwał. Podobnie zresztą było z Dariuszem Wdowczykiem, którego wymieniano w gronie kandydatów na selekcjonera reprezentacji. Dla mnie drzwi do kadry dla wszystkich skazanych osób powinny być zamknięte.

*

Czego życzyć w Nowym Roku? By na początku 2016 podobny artykuł był zbędny…

*

PRZYGOTOWAŁ JAKUB OLKIEWICZ

Obserwuj na Twitterze:

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Szymon Janczyk
0
Abramowicz o kryzysie Radomiaka: Nasza tożsamość jest niewyraźna, a balans zachwiany

Komentarze

0 komentarzy

Loading...