Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

22 grudnia 2014, 13:24 • 6 min czytania 0 komentarzy

Święta Bożego Narodzenia. Podobno w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem. A ponieważ wy mówicie cały rok – przynajmniej w ten wieczór zamilknijcie, i przestańcie pluć, to moje życzenie dla Was, zwierzątka.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

Choć jest to niełatwe. Jak słyszę – na Legii było spotkanie właścicieli z grupami kibiców, od Teddy Boysów przez Turystów po Starszyznę. I ponoć wszyscy zadeklarowali, że nie będą rasistami nigdy więcej. Ale jeden, znany mi doskonale, powiedział – dobra, nie będziemy obrażać, ale może tak chociaż ostatni raz:

u-u-u! u-u-u!

No więc trzymajmy kciuki – za siebie. Z obrażaniem ostatni raz. Choć z tymi razami różnie bywa. Na przykład syn kolegi się chwali – ja byłem w McDonaldsie dużo razy. Ze dwa razy…

Już jest śmiesznie.

Reklama

Albo dziewczyna. Rozebrana, ale nie dyga, odprowadzam na autobus. Ona: – Pamiętaj na następny raz, że dziewczynę odprowadza się do domu!

Ja, bez zmrużenia oka, być może najlepsza moja riposta w życiu: – Nie będzie następnego razu.

No i nie było, i oby na Legii też zapanował rozsądek, bo Liga Europy do wygrania. I 110 milionów do oddania. Akurat dobra wiadomość jest taka, że kolega chce podarować Legii własne 7 hektarów w mieście dla Akademii, znaczy to że są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie, i w tym moja świąteczna nadzieja. Ostatni raz.

* * *

Spotkałem niedawno Michała Pola, i gadamy o tekstach w „Przeglądzie”, który on ma zadanie ratować. Powiedziałem, zgodnie z prawdą, że teksty nudne, ale że niezły jest, według mnie oczywiście, Dziekan, Petro, i ten chłopak od Kowalczyk, Parfjanowicz. Ale zaskoczenie – tekst, który wzbudził moje największe zainteresowanie, to Mielcara o Wuju.

W skrócie – że wuj to chuj, a taki sir Bobby Robson to klasa i szacuneczek.

Reklama

Hm, Grzesiu, jakby ci to powiedzieć, zamilknij.

Gdyby nie Wuj, to byś się kopał w głowę na wsi. Jak twoi wszyscy koledzy.

Natomiast Bobby? Akurat wiem jak było z twoim transferem. Robson, jak przystało na Anglika z nazwiskiem zaczynającym się Ro, kilka dni dmuchał i łykał i przyjmował, a ty strzelaleś gole w meczu – w którym wszyscy obrońcy przeciwnika zechcieli nagle grać na boku, i patrzyli na strzały z przewrotki. Poszła duża kasa, też dla ciebie.

No więc nadawać na człowieka, który pomógł w życiu, a wychwalać gościa, który tylko chciał zarobić parę groszy bokiem – to dla mnie świństwo.

Ja się z tym spotykam na okrągło. Moi wychowankowie to zwierzątka, które lepiej by się nie odzywały. Poza jednym wyjątkiem.

A sir Bobby wygrał sto razy mniej niż jego tłumacz w Porto, niejaki Mourinho. Jak tak go wspominam to zasłynął jedynie najbardziej debilnymi wypowiedziami na Wyspach (Bobby, nie Jose). Choć jedna była mądra:

Czasami 0:0 to dobry wynik.

* * *

A takie felietony, jednak, lubię, bo mogę się z czymś nie zgadzać. Dzięki, Gregor.

* * *

Reus. Różnie to słowo teraz odmieniają (jak nasz jeden europoseł powiedział na lotnisku „raus”, Niemcy go zakuli w kajdany), otóż że Rolls-Reus. Niezłe. Mam jak zwykle dziwaczne skojarzenia. Na przykład miałem taki samochodzik w dzieciństwie (powkurwiajcie się, zabawka od Mikołaja z Anglii). Albo – inżynierowie Rolls i Royce, Anglicy nomen omen, wymyślili ten ręcznie robiony pojazd (gdy u Forda była już taśma) w… Manchesterze. I to jedyne czym to przemysłowe miasto może się pochwalić, poza przemysłową produkcją piłkarzy. I tego Rollsa robią teraz w Wolfsburgu, to tam gdzie umarł Krzyś Nowak, i tam gdzie gonią Bayern.

I skojarzenie trzecie – to z Reusem. Otóż bez wątpienia jest to najlepszy niemiecki piłkarz, stale pod grą, coś jak młody Xavi czy Iniesta, teraz Goetze i Lewy, na pewno Messi i CR. Świetny. I doczepili się do niego, że jeździł bez prawka i pół miliona euro grzywny.

Otóż, bardzo niebezpiecznie jeżdżą ludzie z prawkiem, kobiety zwłaszcza, co wiadomo gdy ruszy się autem spod domu. Ten Reus nie spowodował żadnego zagrożenia czy wypadku. W ogóle kiedyś nie było praw jazdy i ludzie jeździli. Dobra, są przepisy. Ale żeby pół miliona? Otóż jest to rażąca nierówność wobec prawa!

Jakiemuś cymbałowi daliby dwieście euro. Reus ma był przykładem. Jak Hoeness, skazany za podatki prezydent.

Ale myślę sobie, że to intryga Borussii. I miejscowej policji. Bo wiadomo, że odejdzie, do Bayernu pewnie, i trzeba pokazać, że nie jest królem, zwykła vendetta. To samo robili z Lewym, z Goetze. Napisałbym, ze faszyści, ale wolno napisać tylko, że tacy są Niemcy. Surowi do bólu (gdybym był polskim prezydentem – napisałbym, że do bulu).

Ja nie rozumiem jak prawo może być stosowane nierówno. Na przykład w pociągu podmiejskim nie mogę napić się piwa za własne pieniądze, a w eurocity mogę walić wódę za państwowe, jadąc po tych samych torach korzystając z usług tej samej firmy – PKP.

Czemu Reus ma płacić pół miliona za coś, za co zdun by zabulił dwieście?

Będę mu kibicował. Zresztą lubię dobrych piłkarzy.

Aha, Święta. Jakoś ze trzy lata temu Man Utd wlepił karę Rooneyowi, gigantyczną, bo poszedł na kilka drinków między meczami w Boxing Day i After z własną żoną. Czyli jak się nie odwrócisz dupa zawsze z tyłu, bo jak poszedł dmuchać kochankę i na kebaba – też karę dostał. No kurestwo wszędzie.

Jak w tym dowcipie. Idzie Niedźwiedź przez las i spotyka Zająca.

– Masz fajki? Co, bez filtra? To masz w łeb!

Idzie Niedźwiedź następnego dnia, spotyka Zająca…

– Masz Fajki? Bo w ryj zarobisz!

Zając:- A chcesz z filtrem czy bez filtra?

Niedźwiedź:- Zając, ty znowu bez czapki chodzisz!

* * *

Aha, to ku przestrodze. Putin miał konferencję, gdzie powiedział że robi to co Reus i Rooney, czyli porusza się po Europie bez prawa jazdy i wie co to drinki i kochanka. I w którymś momencie rzekł o… Niedźwiedziu. Że jak otoczą go w tajdze Świnie, to się w końcu zdenerwuje i przypierdoli. „Od tego mamy strategiczną broń atomową” – dodał.

No więc mój apel do Świnek – nie rozpędzajcie się za bardzo. Niedźwiedzie tego nie lubią.

* * *

Romek Kołtoń przysłał mi książkę: „Deyna, czyli obcy”, z prośbą o recenzję. To już trzecia (wcześniej Szczepłek i Bołba) pozycja. Oczywiście, jak wszystko co on robił w życiu jest bez błysku, ale bardzo solidnie udokumentowana, jak mandaty Reusa mniej więcej. Bardzo interesująca, przepięknie wydana i warta świątecznego prezentu. Co do treści – niektóre teksty są genialne. Jeden znalazłem na okładce, Jacka Gmocha, o mundialu 1978:

„Czy mogło być trio Boniek – Deyna – Lubański? Wie pan, w bibliotece, to można wygrać każdą bitwę, którą przegrał Napoleon”.

Znakomite. Nomen omen kadet Biegler, ten ze Szwejka, też wygrywał z Napoleonem bitwy, polecam. Ja sobie zrobię lekturę z tego na Święta.

* * *

San Lorenzo przerżnęło klubowe mistrzostwa świata (nie zasługują nawet na duże litery), co znaczy, że patron Franciszek nie ma nieludzkiej mocy, co zresztą widać było po Benedykcie (Bayern też przerżnął z Drogbą, a Górnik był też XVI). No a JP II i Cracovia? Męki piekielne. Ale zaprosił mnie prezes Filipiak na Cracovię hokejową w Święta – dam mu kilka rad, może skorzysta.

Choć na to przesadnie bym nie stawiał.

Za to odzywają się nawet świnie. No dobra, pochrumkajcie sobie. Zanim traficie na talerz.

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Felietony i blogi

1 liga

Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?

Szymon Janczyk
2
Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?
Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...