Reklama

Smutny widok – oglądać Michała Maka w takiej formie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 grudnia 2014, 23:12 • 3 min czytania 0 komentarzy

Siedemnaście gier: jedenaście zwycięstw, sześć remisów i zero porażek – tak wygląda bilans domowych meczów Śląska, od kiedy drużynę przejął Tadeusz Pawłowski. Gdyby wybierać w ekstraklasie najlepszy zespół własnego boiska, wrocławianie tę statystykę wygraliby w cuglach. Dziś domknęli ją planowym zwycięstwem nad GKS-em Bełchatów, które gwarantuje im już spokojną zimę spędzoną na pozycji wicelidera.

Smutny widok – oglądać Michała Maka w takiej formie

O samym przebiegu spotkania nie będziemy pisać zbyt wiele, a to z prostego powodu – przez okrągłą godzinę nie było ku temu żadnego pretekstu. W pierwszej połowie warta uwagi była dosłownie jedna minuta, w której dwukrotnie zakotłowało się pod bramką Śląska. Gospodarze nie zaznaczyli swojej przewagi. Wręcz odwrotnie – gdybyśmy w tej całej mizerii musieli wskazać drużynę bliższą prowadzenia, to byłby nią jednak Bełchatów, właśnie z racji tej 34. minuty, kiedy po fatalnym błędzie Pawelca i podaniu Ślusarskiego w poprzeczkę trafił Szymański, a chwilę później Poźniaka powstrzymał Celeban.

Nagle, w 60. minucie, ze stanu uśpienia wybudził nas ten, na którym zwykle można było polegać. Marco Paixao, gdy poprzedni sezon kończył hat-trickiem, z pewnością nie spodziewał się, że jego kolejna bramka przypadnie dopiero na ostatnią kolejkę rundy jesiennej. Od początku meczu grał kiepsko. Nie pomagali mu zresztą koledzy, którzy zwykli obsługiwać go jednym podaniem za drugim. Wystarczyło jednak bardzo dobre, precyzyjne dośrodkowanie Droppy zewnętrzną stroną buta, a Portugalczyk – jak na łowcę bramek przystało – przeskoczył w polu karnym zbyt biernego w tej sytuacji Bastę.

Wszystko wskazywało, że wrocławianie spokojnie dociągną do końca to niezbyt efektowne zwycięstwo, aż tu nagle w dziesięciu ostatnich minutach zaczęły się cuda.

Najpierw karny dla Śląska – niezwykle aptekarski, podyktowany za interwencję Barana, który rzekomo przeszkadzał w polu karnym Hołocie. Sędzia Przybył pewnie się z tej decyzji wybroni, chociaż podobnych sytuacji w każdej kolejce mamy dziesiątki i rzadko ktokolwiek dyktuje z ich powodu jedenastki. Prezent ten sprawił koniec końców, że skuteczny egzekutor – Flavio Paixao z 12 golami na koncie ma szansę skończyć jesień jako ex-aequo najlepszy strzelec ligi.

Reklama

W sumie łatwo puścilibyśmy tę sytuację w niepamięć, gdyby mecz skończył się pewnym zwycięstwem gospodarzy. Tymczasem Bełchatów w samej końcówce odpowiedział jeszcze golem Ślusarskiego (świetne kluczowe podanie Szymańskiego!) i jeśli podopieczni trenera Kieresia będą czuć się odrobinę skrzywdzeni, nie będzie się można bardzo im dziwić.

Generalnie, chcielibyśmy jednak po tym meczu zwrócić uwagę na dwie główne kwestie.

Po pierwsze – na to, jak wyglądałaby ligowa tabela, gdyby stworzyć ją od momentu przejęcia drużyny przez trenera Pawłowskiego. Statystyki jasną wskazują, że Śląsk jest drugą drużyną ligi, po Legii, nawet nie tyle w bieżącym sezonie, ale już od drugiej połowy lutego.

Zrzut ekranu 2014-12-12 o 20.40.10

Druga kwestia to dyspozycja Michała Maka, który od kilku miesięcy na głos mówi, że Bełchatów wydaje już mu się za ciasny. Chciałby spróbować walki o wyższe cele, tymczasem jak na złość forma mu gdzieś zupełnie uciekła. Pięć pierwszych kolejek tego sezonu przyniosło 5 asyst oraz 2 gole, ale dzisiejszy mecz był niestety trzynastym z rzędu, po którym Mak ani gola, ani asysty nie może na swoje konto zapisać.

Jak dla nas – rozczarowanie wieczoru.

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
2
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...